Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Miałam wrażenie, że zaraz
rozsadzi mi czaszkę od środka. Bezlitosne pukanie ponowiło się, więc nie miałam
innego wyjścia, jak zwlec się z łóżka. Tak bardzo nie miałam siły na nic, a tym
bardziej ochoty. Pragnęłam tylko ukryć się przed wszystkimi i wszystkim. Może
nawet nie istnieć. Wtedy moi bliscy
byliby bezpieczni. Przyłożyłam dłonie do skroni i pomasowałam ją. Albo mogłam walczyć. Musiałam zadać sobie podstawowe
pytanie: czy rzeczywiście chciałam to wszystko pozostawić innym?
Zdecydowanie nie.
Ja też byłam zdolna do poświęcenia, do siły. Potrzebowałam jednak
czasu, którego nie miałam. Tym bardziej, że nie dostanę go od nikogo.
Uniosłam głowę wyżej w górę. Promienie w przyjemny sposób ocieplały
mi twarz. Wciągnęłam jednym, większym wdechem powietrze do płuc i wypuściłam.
Zaraz potem ponownie starałam się uspokoić oddech. Ten ranek wydawał się tak
abstrakcyjnie spokojny, w porównaniu do tego, co działo się ze mną w nocy. Stałam
na środku drogi i obserwowałam spokojnie sunące obłoki na niebie. Na moment nie
byłam Sakurą, nie znajdowałam się tutaj, w jakimś ukrytym ośrodku. Ona żyła. Starałam
się czerpać satysfakcję z chwili, z tego rzadkiego momentu oderwania.
Wzdrygnęłam się, gdy coś małego uderzyło mnie w policzek. I potem
znowu. Zamrugałam zaskoczona i odwróciłam się w bok. Itachi stał oparty o pień
drzewa i obserwował mnie uważnie. W rękach trzymał kilka dzikich jagód, którymi
nie krępował się, w żaden sposób, rzucać w moją twarz.
– Mam nadzieje, że nie zamierzasz nic głupiego – upuścił owoce na
ściółkę i schował lewą rękę do kieszeni spodni. Odchylił głowę do tyłu, ale nie
przerwał kontaktu wzrokowego. Spięłam się na jego pytanie i zmarszczyłam brwi w
zamyśleniu. Wiedział?
– Nie – przygryzłam wargę. Nie uciekłam wzrokiem, nie chcąc dać mu
jeszcze więcej powodów do wątpliwości. Nie wyszło to przekonująco.
On jednak nie skomentował. Patrzył na mnie jedynie ułamek sekundy
dłużej.
– Koniec przerwy.
Stałam w ogromnym pomieszczeniu. W równym rzędzie ustawione były
duże ciężarówki dostawcze. Za nimi były boksy, gdzie dostrzegłam kilka
nieotwartych pudeł. Obok mnie, ku mojemu zaskoczeniu i niezadowoleniu, stał
Itachi. Myślałam, że z momentem zakończenia naszego treningu, już nie zobaczymy
się dzisiaj więcej. Oczywiście się pomyliłam. Przyszedł po mnie w odpowiednim
momencie, mówiąc, że jedzie razem ze mną. Zdecydowanie mi się to nie podobało,
zwłaszcza, że trzymał mnie na oku. Dostał polecenie od Nagato, że
ma być naszą ochroną. Wspomniany nie był zachwycony takim pomysłem, w takim momencie. Nie dziwiłam mu się w
żadnym, najmniejszym stopniu, bo ja sama nie byłam nim zainteresowana. Pełnił rolę jedynie mojej furtki do wydostania się stąd.
Nieco z drutem kolczastym do pokonania, w formie Itachiego.
Plan pierwotny obejmował, że miałam jechać jedynie z Ino i Kibą. Widocznie
ostatnia sytuacja, podczas której to właśnie ona mnie pilnowała, rzucała nieco
na jej kompetentność nikły cień. Nagato wyraził zdecydowany sprzeciw, abyśmy
ruszyły bez kogokolwiek więcej. Byłam jednak pełna podziwu dla niej, że udało
się jej wynegocjować jedynie jedną osobę
więcej. Nie chciałam wierzyć, że mój nadopiekuńczy chrzestny, niemiałby żadnych
innych uwag, co do ilości osób uczestniczących w tym wyjeździe.
Objęłam się ramionami obserwując, jak nieznani mi mężczyźni mijają
nas i wchodzą do pobocznych pomieszczeń. Czułam się nagle całkowicie
wyobcowana. Jeszcze bardziej niż
zwykle, odkąd jestem tutaj. Broń ciążyła mi na pasie, a moje ramiona i nogi,
gdy nimi ruszałam, miały nową dla mnie moc. Miałam nad nimi całkowitą kontrolę.
Dodawało mi to otuchy, że mogłam.
– Gotowa? – Ino rzuciła mi się na ramiona od tyłu, a ja zaskoczona
pochyliłam się do przodu, chcąc utrzymać równowagę. Łatwo było mnie dzisiaj
zaskoczyć. Obawiałam się, do czego może to doprowadzić mnie dzisiaj. Nie mogłam
sobie pozwolić na żaden błąd.
Dlatego uśmiechnęłam się. Nawet ja czułam, że jest zbyt sztuczny.
– Oczywiście – puściłam ją, gdy chciała ze mnie zejść. Jej cichy
śmiech i pokrzepiający uśmieszek, sprawiły, że poczułam się winna. Po raz
kolejny miałam rzucić na nią oskarżenie, że nie jest w stanie mnie dopilnować.
Wynagrodzę jej to wszystko, gdy już będzie po wszystkim. Była dla mnie zbyt
dobra, przez te wszystkie miesiące. Zainteresowała się sama z siebie, a
przynajmniej miałam w sobie taką nadzieje, mną. Musiałam jej się odwdzięczyć,
ale nie w taki sposób.
– Chodźcie, ciężarówka jest gotowa. Będziecie mieć naprawdę wiele
czasu pogadać – Itachi kiwnął głową i wskazał nam ręką kierunek. Przepuścił nas,
a potem ruszył za nami. Czułam jego wzrok za każdym razem, gdy stałam do niego
plecami. Wiedziałam, że będzie moim problemem.
Samochód czekał przed ogromną, metalową bramą. Nie widziałam
nigdzie żadnego mechanizmu ani choćby klamki, która pozwoliłaby ją otworzyć.
Wiedziałam, że musiała być. Podczas porannych biegów, mieliśmy już okazje
obserwować wyjeżdżające i wjeżdżające pojazdy niejednokrotnie. Za kierownicą
siedział Kiba i pomachał do mnie zadziornie, gdy podeszliśmy. Itachi bez słowa
ruszył do drzwi z przodu, a mnie Ino zaprowadziła na tył.
Ciężarówka zdecydowanie się różniła od tej, którą zostałam tutaj
przywieziona. Nie byłam w stanie przywołać tych wspomnień już tak dobrze, ale
już chyba zawsze zapamiętam to, co działo się na komisariacie. Przymknęłam
powieki, czując ciężar w duchu. Nie mogłam pogodzić się z tym, że ginęli ludzie. Jeszcze gorsza była
świadomość, że było to z mojego powodu. Nie chciałam by ktokolwiek cierpiał.
Nie byłam tego warta, a zdecydowanie nie na tyle, by płacić za to życiem Yuri.
Usiadłyśmy na ławeczkach wewnątrz, a ktoś zamknął na zasuwę tylne
drzwi. Nie było tutaj kraty, która oddzielałaby przednie siedzenie od pozostałej
części. Bez problemu widziałam obydwa profile mężczyzn.
To, co mnie zaskoczyło, było wystrojem.
Na ławeczkach, co od razu zauważyłam, była rozłożona na całą długość poduszka.
Inne, większe leżały na podłodze. Gdzieś w rogu był koc, a na ścianach mogłam
zauważyć liczne napisy markerem. Było przytulnie
i na upartego można by było spędzić tu kilka nocy. Podniosłam brew do góry
i spojrzałam na Ino. Nie zdążyła mi odpowiedzieć na moje nieme pytanie, gdy do
naszych uszu doszedł okropny zgrzyt. Brama przed nami zaczęła się podnosić, a
światła rozlewały się na zewnątrz. Poczułam, jak wjeżdżamy pod górę, zaraz po
tym jak ruszyliśmy. Brama, po tym jak wyjechaliśmy, całkowicie się zamknęła i
jedynie światła samochodu pokazywały tunel przed nami. Cały czas znajdowaliśmy
się pod ziemią. Czułam niepokój i dopiero po przejechaniu trzech innych, takich
samych punktów kontrolnych, znaleźliśmy się na zewnątrz. Ciemne gałęzie drzew
chyliły się ku nam, gdy znaleźliśmy się poza terenem wojskowym. Wychyliłam się
bardziej, chcąc widzieć drogę przed nami. Z rozczarowaniem odkryłam, że
jedziemy gruntową drogą, co dało się wyczuć po wybojach. Otoczona była z dwóch
stron jedynie lasem. Tylko czasem, wśród tej ciemności, było widać światło
odbijające się w ślepiach dzikich zwierząt. Odchyliłam się powoli do tyłu, nie
odwracając jednak swojej uwagi. Itachi rozmawiał od jakiegoś czasu z Kibą o
szczegółach wyjazdu i wychwyciłam jedynie informację o powrocie. Przewidziany
został na godzinę ósmą bądź w razie ewentualności dziewiątą rano. Zmarszczyłam
brwi w zastanowieniu. Dziesięć godzin zajmie sama podróż, oczywiście
zakładając, że wrócę. Daje to trzy
godziny na załatwienie wszystkich spraw.
– Dokąd jedziemy? – Rzuciłam w przestrzeń, mając nadzieje, że
ktokolwiek mi odpowie.
– Zobaczysz kochanie – Ino mrugnęła do mnie, a ja miałam ochotę
się skrzywić. Musiałam więc uważnie obserwować drogę, bo ta niewiedza była dla
mnie ogromnym utrudnieniem.
– Mogę cię zapewnić, że nie spodziewasz się tego, co chce Ci
pokazać.
– Po prostu Ino chce się przed Tobą popisać, jakich to ona nie ma
możliwości – zgryźliwym tonem powiedział to jej chłopak, po czym spotkał się z
trzepnięciem w tył jego głowy. Blondynka nie szczędziła sobie, ale na szczęście
Kiba trzymał kierownicę mocno. – Kobieto, opanuj się! – Zaśmiewał się z niej w
najlepsze. Wiedział bardzo dobrze, jak to na nią działa. Ino udając obrażoną
usiadła z powrotem naprzeciwko mnie. Widząc kątem oka, że nie przypatruje się jej,
puściła do mnie porozumiewawcze oczko. Zrozumiałam, że ona po prostu lubiła
grać i bawić się w takie gierki. Mały, szczery uśmiech pojawił się na moich
ustach.
W międzyczasie Itachi zdążył się odwrócić w naszą stronę bokiem.
Przełożył dłoń za oparcie i czekał, aż blondynka zakończy swoje małe
przedstawienie. W pełni widział jej gest w moim kierunku i to, jak się
uśmiechnęłam. Skrępowałam się nieco, widząc jego wzrok, dlatego zaraz potem
zniknął on z moich ust.
Przebrał się po naszym treningu w wojskowe, ciemne spodnie i
czarny podkoszulek. Skórzana kurtka była przewieszona przez siedzenie. Na jego
lewej ręce pojawił się srebrny zegarek, którego nie nosił zazwyczaj. Wskazówki
pokazywały godzinę dwudziestą pierwszą czterdzieści trzy. Jechaliśmy już ponad
pół godziny.
Czułam, że dzieje się ze mną coś dziwnego, gdy widziałam jego
ostre rysy twarzy. Wtedy gdy patrzył prosto na mnie. Starałam się nie poddać
temu uczuciu, hardo odwzajemniałam to spojrzenie. Czasem jednak nie potrafiłam
i tak jak w tym momencie, musiałam spuścić wzrok. Czułam, że jest zbyt blisko
odkrycia moich planów. Nie mogłam pozwolić sobie na to, by zawieść. Nie dopuszczę
do tego, by ktokolwiek więcej został włączony w coś tak niebezpiecznego. Nie
mogłam zapomnieć tego widoku, tej klatki z filmu, gdzie Yuri wisiała cała
zmasakrowana. Zacisnęłam gwałtownie dłonie i aż poczułam ból, gdy paznokcie
poznaczyły mi ich wnętrze. Ze świstem wciągnęłam powietrze. To tak mocno
bolało. Chciałam to wszystko zabrać od niej, ona nie miała prawa przeżyć coś
tak okropnego. Cały czas przeżywać.
– … czy to jasne? Sakura?
– Co? Co? – Wyrwało mi się cicho. Skupiłam swój wzrok na
wyczekującej twarzy Itachiego. Jego czoło przecinała teraz jedna zmarszczka.
Spięłam się, bo nie świadczyła ona nigdy o niczym dobrym.
– Nie rozdzielajcie się. Trzymajcie się razem – spojrzał na mnie
dobitnie, z naganą za niesłuchanie. Czułam, jak policzki mi czerwienieją. –
Jeżeli nie będzie mnie obok, to nie znaczy, że nie patrzę na was. Nikt nie wie,
że tam będziemy, ale takie wyjazdy zawsze niosą ryzyko. Jasne? – Kiwnęłam
głową. Rzucił mi ostatnie długie spojrzenie, po czym odwrócił się do przodu. Tak
wielki młyn sprzecznych emocji przetoczył się przeze mnie, że miałam ochotę
krzyczeć. Chciałam ratować Yuri, chciałam, by ta, co za tym stoi cierpiała.
Zarazem czułam podświadomie, że Itachi jest osobą, do której mogę uciec. Do
której chciałabym uciec, by on się
zajął tym wszystkim.
Nie byłam dla niego nikim wyjątkowym. On jedynie wypełniał rozkazy
Nagato.
Nie mogłam uciekać do nikogo. Nie chciałam już nigdy więcej być
zależna od kogokolwiek i prosić o
ratunek. To ja musiałam ją odzyskać. Tylko ja mogłam dać jej wolność. Mojej
kochanej siostrze.
Popatrzyłam na Ino z niedowierzaniem.
– Żartujesz sobie ze mnie? – Jednym ruchem odwróciłam się przodem
do ogromnego budynku, który stał przed nami. Dosłownie chwile temu Kiba
odjechał, zostawiając naszą trójkę na tyłach. On miał zająć się zleceniami – my
mieliśmy czas do wykorzystania dla siebie. I byłam zdumiona tym, gdzie mieliśmy
się włamać.
– Ani trochę – cwany uśmieszek rozciągnął się na jej twarzy i z
zadowoleniem podrzuciła klucze do góry. – Zakładam, że byłaś już w centrum
handlowym? – Staliśmy za murem otaczającym galerię z tyłu, oddzielającym
specjalnie część dostawczą od wszystkich, ciekawskich oczu. Nie żeby było to
zaplanowane. Byliśmy w mniejszym miasteczku niedaleko Tokio. Nigdy w nim nie
byłam, ale znałam parę osób, które się tutaj wychowały.
– A co z monitoringiem? – Zatoczyłam ręką wokoło i ostatecznie
wskazałam na małe oko, niedaleko wielkich, metalowych drzwi. Itachi stał w
nieznacznej odległości od nas i obserwował uważnie otoczenie. Wydawał się w
ogóle nie zmartwiony tym, co mieliśmy zaraz zrobić. Pokręciłam głową na boki –
przecież to nie może się udać! – Ino jedynie ponownie uraczyła mnie swoim
wspaniałym uśmiechem i bez słowa sięgnęła do kieszeni spodni po telefon. Miałam
już powoli serdecznie dość jej tajemniczości. Zacisnęłam ręce w pięść. Musiałam
wytrzymać, znaleźć odpowiedni moment. Inaczej cały plan pójdzie na marne.
Odetchnęłam głęboko, chcąc się uspokoić.
Rano, zaraz po śniadaniu, udaliśmy się z Itachim na nasz
zwyczajowy trening na strzelnicy. Na szczęście ćwiczyliśmy teraz z Yuri i z każdym strzałem, co raz lepiej
czułam tę broń. Itachi i Kisame nie skomentowali w żaden sposób mojej prośby o
całe opakowanie amunicji do niej. Oczywiście zabrałam je pod pretekstem
awaryjnego zabezpieczenia. Czułam, że Itachi z każdym moim ruchem staje się, co
raz bardziej ostrożniejszy. Musiałam zważać na to, co robiłam w jego obecności.
Podczas naszego treningu, wtedy, gdy nie patrzył, podebrałam dwa puste
magazynki. Schowałam je pod dłuższą koszulę, zakładając za pas, na szczęście!,
obcisłych legginsów. Nikt nic nie zauważył.
W czarnym, materiałowym plecaku, który miałam przewieszony przez
ramię, oprócz naładowanych
magazynków, miałam jeszcze wodę i trochę prowiantu. Choji był nawet bardziej
niż chętny, do zrobienia dla mnie więcej niż jednej kanapki. Dostrzegałam w nim
to, że lubił to robić. Nie zmieniało to faktu, że dziwiłam się, dlaczego akurat tutaj gotował, tutaj się
spełniał. Nie miałam odwagi go o to zapytać.
Będąc w kuchni zabrałam jeszcze jedną rzecz – nóż. Był teraz
bezpiecznie owinięty z moją koszulkę i ulokowany na samym dnie. Wiedziałam, że
kul może mi zabraknąć, tak, jak samej broni. Musiałam być gotowa na wszystko.
– … aha. Okej, dzięki wielkie Hin – oprzytomniałam, gdy Ino
poklepała mnie po ramieniu z pytającą miną. – Ziemia do Sakury, wszystko gotowe
– mrugnęła do mnie zadziornie.
– Gotowe na to, by zostać złapanym przez policję? – Zapytałam z
drwiną i założyłam ręce na piersi.
– Ależ z Ciebie sztywniara – obeszła mnie swobodnie, a ja
zamrugałam zaskoczona. Czy ona całkiem
zgłupiała? Od razu wyciągnęłam dłoń za nią, chcąc złapać ją za ramię i
powstrzymać przed wejściem w zasięg kamer. Poczułam uścisk na nadgarstku, a
dreszcz przeszedł od niego, aż po moje ramiona. Popatrzyłam z niedowierzaniem
na Itachiego. Jego czarne oczy patrzyły na mnie obojętnie, ale znów poczułam to
coś. Potrząsnęłam głową na boki.
– Zostaw – jego głęboki głos przeszył ciszę. Obłoczek pary, który
wypuścił z ust, złączył się z tym z mojego oddechu. Nie było tak ciepło, jak by
mogło się wydawać o pierwszej w nocy.
– Przecież…!
– Gdybyś nie odlatywała tak często, to wiedziałabyś, że Hinata
właśnie wyłączyła monitoring i system zabezpieczeń. – Czułam, jakby jego wzrok
przewiercał mnie na wylot. Speszyłam się. Nagle poczułam ogromne ciepło w
miejscu, gdzie mnie trzymał. Chciałam zabrać rękę, ale mi na to nie pozwolił. –
Wiem, że to, co zobaczyłaś na nagraniu było bolesne. Ale nie rób głupstw,
zrozumiałaś?
– Ja…
– Idziecie?! – Krzyk Ino nie był głośny, ale wyraźnie wskazywał na
to, byśmy się pospieszyli. Widziałam, jak Itachi zaciska usta w wąską linię.
Patrzył na mnie ułamek sekundy dłużej, a ja się zawahałam. Zaraz potem mnie
puścił.
– Nigdy nie sądziłam, że będę chodzić po zamkniętym centrum. Na
zakupach – skrzywiłam się przy ostatnich słowach. Jednak moja fascynacja nie
była do końca udawana. Szliśmy po korytarzu, a wszystkie witryny sklepowe były
oświetlone jedynie pojedynczymi światłami. Wejścia były całkowicie zastawione
kratami, ale Ino zdawała się tym całkowicie nie przejmować. Itachi szedł tuż za
nami, mając ręce wciśnięte w kieszenie kurtki. Czułam, że nie spuszcza mnie z
oczu, przez co denerwowałam się co raz bardziej. Rozglądałam się uważnie i miałam
przeczucie, że moje szanse na odłączenie się są co raz mniejsze. Była aktualnie
tylko jedna droga wyjścia – drzwi przez które się tutaj dostaliśmy. Dodatkowo
Ino zamknęła je na klucz, co było moim pierwszym zmartwieniem. Widziałam, jak
wkłada go do swojej torby, do jednej z bocznych kieszeni. Nie wiedziałam do
której dokładnie, bo miała ją schowaną za plecami. Nie mogłam również
zignorować tego, że było tu bardzo cicho.
Każdy szmer i krok było słychać jak w studni. Echo odbijało się od
pustych ścian wokoło, przez co dyskretna
ucieczka wydawała się wręcz niemożliwa. Gryzłam wargi ze zdenerwowania, gdy Ino
cały czas nawijała o czymś. Nie słuchałam
jej zupełnie. Szłam za nią automatycznie i czułam, jak kamery, pomimo, że
wyłączone, wraz ze spojrzeniem Itachiego, wypalają mi dziurę w plecach.
Byłam w dupie.
Musiałam jednak coś wymyślić. Cokolwiek.
Przymknęłam powieki. Zdumiony krzyk wydostał się z moich ust, gdy nagle wpadłam
na Ino. Dziewczyna przytrzymała mnie za ramiona, a jej czoło się zmarszczyło.
– Dobra, śpiąca królewno – puściła mnie i zamachała palcem
wskazującym przed moją twarzą. Szykowało się na coś większego. – Wiem, że nie
jest łatwo – przeczesała włosy jedną ręką – cholera jasna. Ja zapewne na Twoim
miejscu krzyczałabym jak wariatka z bezsilności. Ty natomiast nie dość, że
dałaś się wyrwać na jakąś absurdalną eskapadę ze mną. Tak, absurdalną – ostatnie słowo powiedziała z uśmiechem – wiem dobrze
co sobie wszyscy myślicie. – Spojrzała wymownie w stronę Itachiego. On jedynie
uniósł jedną brew do góry i nie powiedział nic. Spięłam się, gdy ponownie
zwróciła się do mnie. – To jeszcze bez słowa przyjmujesz wszystkie propozycje.
– Pokręciła głową na boki, a długie blond kosmyki zawirowały wokoło. – Proszę.
Zapomnij na sekundę o tym, co się stało. Jesteśmy tutaj, w miejscu, gdzie nikt
inny nie ma wstępu. Zabawmy się.
– Wiesz, że to tak nie działa – zamknęłam oczy, a niekontrolowane
łzy wezbrały we mnie. Zamiast jednak obezwładniającego smutku, czułam coś
innego – złość.
– Jak mogę się bawić,
gdy ona walczy o życie? – Warknęłam z goryczą i odwróciłam się całkowicie
bokiem do nich. Prychnęłam rozzłoszczona. Jak ona mogła być aż tak płytka? Poczułam, jak ktoś obejmuje
mnie w pasie od tyłu. Przyjemny, kwiatowy zapach otoczył mnie delikatną
mgiełką.
– Wiem – ku mojemu zaskoczeniu jej głos się załamał.
Zesztywniałam, gdy jej ręce zacisnęły się na przodzie mojej bluzki. – Wiem, jak
to jest siedzieć i czekać. Wiedzieć, że tak naprawdę nie ma na nic ratunku –
wyszeptała w moje plecy tak zbolałym tonem, którego nigdy w życiu nie
spodziewałabym się u niej słyszeć. Chwyciłam za jej dłonie i jednym ruchem
odwróciłam się.
Nie płakała. Jednak jej oblicze było… łagodne, a zarazem udręczone.
Zrezygnowane. Niosło za sobą wspomnienie tak ogromnego cierpienia, że aż się
zachłysnęłam. Wyciągnęła rękę przed siebie, a zaraz potem poczułam, jak wygładza
materiał mojej bluzki przy piersi, na sercu.
– Wyłącz myślenie. To jedyne lekarstwo – posłała mi smutny
uśmiech, który mógłby złamać mi serce, gdybym nie wiedziała, jak wiele siły
musi nosić w sobie. Nagle poczułam się niezwykle głupio, że nazwałam ją płytką. Codziennie była pełna życia,
uśmiechnięta i rozradowana. Była uszczypliwa dla kogokolwiek się dało i nie
oszczędzała nawet Nagato. Ten wyraz twarzy wydawał się obcy, niepasujący do
niej.
Uśmiechnęła się raz jeszcze, łagodnie i pociągnęła mnie bez
żadnego słowa więcej. Pozostawałam w szoku i nie byłam w stanie tego ukryć.
Przechodząc obok Itachiego poczułam się nieswojo. Nie dlatego, że był świadkiem
całej tej sceny.
Wzrok, którym prześledził sylwetkę Ino, był wyjątkowo delikatny.
– A co myślisz o tej? – patrzyłam, jak dziewczyna przykłada do
siebie białą sukienkę. Siedziałam na ladzie przy kasowniku i machałam nogami w
powietrzu. Śledzenie jak ona lata z kąta w kąt, przewracając różne ciuszki w
około było nawet ciekawym zajęciem. Miałam też dobry punkt obserwacyjny z tego
miejsca. Oparłam się ręką za plecami i skierowałam światło latarki wyraźniej na
nią.
– Wydaje się zbyt niewinna na Ciebie – słysząc moją uwagę
uśmiechnęła się zadziornie.
– Znalazła się znawczyni – wystawiłam jej w odpowiedzi język.
Węzeł w środku mnie nieco się rozluźnił. Mimo to wciąż czułam niepokój, a do
tego doszedł kolejny powód do niego. Przeszłość Ino była dla mnie wielką
zagadką.
Odwróciłam głowę w prawo i drgnęłam, gdy spotkałam się wzrokiem z
Itachim. Przekładał w rękach jakiś czarny materiał, ale niejednokrotnie mogłam się
przekonać, że uważnie wodził za nami spojrzeniem.
– Złaź stamtąd – stukot butów Ino rozniósł się w około, a zaraz
potem poczułam, jak szarpnięciem za ramię stawia mnie na równe nogi. Jęknęłam
udręczona i z powrotem miała moją pełną uwagę. – Cicho. Trzeba znaleźć coś dla
Ciebie – podekscytowana pociągnęła mnie za nadgarstek i podprowadziła do rzędu
wieszaków po lewej. – Gdy pierwszy raz Nagato kazał mi znaleźć coś dla Ciebie,
nie wiedziałam o co zupełnie chodzi. Krótka instrukcja: drobna sylwetka, metr siedemdziesiąt,
na oko rozmiar S. Same neutralne koszulki, spodnie i kilka innych dupereli.
– Zwłaszcza te czerwone stringi – dodałam z przekąsem. Cichy
śmiech rozbrzmiał po sklepie.
– Widzę, że się spodobały – zaczęła przekładać kilkanaście
wieszaków na raz. – Poświeć tutaj, a nie się obijasz – mruknęła niezadowolona
pod nosem. Przewróciłam oczami, ale zrobiłam to, co chciała. Na powrót stała
się żywiołowa i zadziorna, ale poprzednia rozmowa musiała nieco się na niej
odcisnąć. Czasem było widać, że odpływa wspomnieniami. Jej oczy przybierały
wtedy przerażającą taflę smutku, ale trwało to jednak tylko ułamek sekundy.
– Ahaaa – przeciągnęła figlarnie, a jakiś materiał wylądował na
mojej głowie, całkowicie zasłaniając mi pole widzenia. Ze zmarszczonymi brwiami
przyjrzałam się czarnej sukience, która definitywnie
wydawała się zbyt krótka i zbyt obcisła. – Idealna.
– I niby gdzie miałabym w niej chodzić? – Zapytałam ją
retorycznie, nie mogąc się pozbyć wrednego uśmiechu – do walki się raczej nie
nadaje. Nie chcę nikomu świecić niektórymi rzeczami. Pomijając fakt, że jest
zupełnie nie praktyczna. – Ona jedynie odwzajemniła się uśmiechem.
- Uważaj, bo Ci uwierzę. – Zachichotała, gdy chciałam ją trzepnąć.
Oczywiście nie trafiłam, ale bardzo dobrze dostrzegłam jej dobitny wzrok,
wskazujący na Itachiego. Po raz kolejny tej nocy ciężko westchnęłam. Nie mogłam
jednak powstrzymać ukradkowego spojrzenia w jego stronę.
Wchodząc do kolejnego sklepu z ciuchami byłam nieco znużona i
nieco zniechęcona. Ściskałam mocno materiał bluzki i myślałam. Było kilka
sytuacji, gdy miałam dostęp do torebki Ino. Przede wszystkim musiałam dostać
klucze do tej przeklętej galerii by się wydostać. Nie miałam jednak go
wystarczająco, by choćby rozpiąć wszystkie kieszonki. Czasem czułam uważny
wzrok Itachiego na sobie, co było kolejnym powodem, dlaczego nie mogłam choćby
spróbować. Chodził za mną jak cień i nie mówił nic. Czasem jedynie wtrącił
jakiś komentarz albo odpowiedział na uszczypliwą uwagę blondynki. Jednak jego
plecak również się wypełniał rzeczami, jak zdążyłam zauważyć. Nie wiedziałam co
zabiera ze sobą. Czas nam się powoli kończył. Mieliśmy godzinę, zanim Kiba miał
wrócić. Miałam godzinę.
– Ładna – uniosłam latarkę zdumiona. Odezwał się po raz pierwszy
bezpośrednio do mnie, od momentu ostrzeżenia sprzed wejścia. Popatrzyłam na
czerwoną bluzkę, którą trzymałam w rękach. Była na długi rękaw, zrobiona z
elastycznego materiału, bardzo krótka. Najprawdopodobniej kończyła się zaraz
pod piersiami. Dodatkowo na głębokim dekolcie kilka linek krzyżowało się ze
sobą. Ścisnęłam materiał.
– Trochę zbyt wyzywająca – uniosłam brwi słysząc, jak parska
rozbawiony. – O co chodzi?
– Nie znasz w takim razie definicji słowa wyzywający. – Wzrok jaki mi posłał sprawił, że moje policzki
zaczęły płonąć. – Ino z pewnością Ci wyjaśni. – I odszedł, a ja czułam, jak
absurdalność tej sytuacji całkowicie wytrąca mnie z równowagi. Powinnam
przejmować się Yuri, tym jak się stąd wydostać. A ja dyskutowałam z moim… no
właśnie. Kim? Mentorem? Trenerem?
Na temat ciuchów. Parsknęłam prawie tak samo, jak on przed chwilą
i zaczesałam włosy za ucho. Czułam jak ramiona mi ciążą. Mimo wszystko
schowałam materiał do plecaka.
*
Było późno, bardzo późno. Powinien spać już od jakich kilku
godzin, lecz jakby jakaś niekontrolowana siła trzymała go w miejscu. Długopis,
który przekładał między palcami nagle upadł. Westchnął ociężale i schylił się
po niego.
Zastanawiało go, jak ona sobie radzi. Nie miał żadnych
wątpliwości, że miała najlepszą możliwą ochronę, na jaką było ich stać w takiej
sytuacji. Tak naprawdę nigdzie nie byłaby bardziej bezpieczna niż tam, gdy Matsuri
dowiedziała się o niej. Wciąż jednak pozostawała w niebezpieczeństwie. Musiała
nauczyć się bardzo wielu rzeczy, żeby przetrwać.
Miała w sobie bardzo dużo siły. Widział to w niej, tam, w celi.
Nigdy wcześniej nie rozpierała go taka duma, jak wtedy, gdy widział, jak
dzielnie się trzymała. Nie mógł przeoczyć tego, że bardzo wydoroślała i podczas
rozmowy z nią niejednokrotnie przekonał się, że jest nadwyraz bystra. Nie
pozwalała sobie wmówić żadnych wymyślonych faktów i broniła tych prawdziwych. Pierwszy
raz, po dwudziestoletniej przerwie, miał z nią tak bezpośredni kontakt. Biorąc
pod uwagę, w jakich warunkach się wychowywała, był zadowolony, że to jego cechy
zdominowały w niej.
Wiedział, że Nagato miał wielki wkład w jej wychowanie, za co był
mu ogromnie wdzięczny. Może i nie miał możliwości być dla niej autorytetem
przez te lata, ale dla niego liczyło się to, że znalazła go w kimś innym.
Miał nadzieje, że będą mieli jeszcze okazję porozmawiać.
*
To była moja okazja.
Nie zawahałam się i natychmiast wyciągnęłam rękę do naładowanej
torebki Ino. Itachi zostawił nas na chwilę, mówiąc, że idzie do sklepu
naprzeciwko. Widziałam jego sylwetkę przez witrynę, co znaczyło, że on nas
również. Ale nie tak dokładnie.
Dziewczyna stała odwrócona do mnie tyłem, a torbę zostawiła na
stoliku zaraz obok. Nie mogłam dostać już lepszej szansy. Chwyciłam zamek
pierwszej kieszonki. Najdelikatniej jak potrafiłam pociągnęłam w dół.
Dziękowałam Bogu, że szum przesuwanych wieszaków, jaki robiła Ino zagłuszał
ciszę. Mogłam wtedy z każdym jej przesunięciem, przeciągnąć nieco dalej zamek.
To nie była pierwsza kieszeń. Znalazłam w niej jedynie opakowanie
po gumie do żucia i jakiś puchaty breloczek. Druga i trzecia również miały
wszystko, tylko nie to, na czym mi zależało. Miałam ochotę parsknąć ze
zirytowania przerzucając w rękach jakieś cukierki, monety, czy choćby nawet złożone
kartki papieru. Nie wyobrażałam sobie, że może mieć tak wielki bałagan. Wyciągałam
już dłoń do kolejnej, w momencie, gdy myślałam, że moje serce stanie.
– Sakura jak uważasz… - Wciągając haust powietrza, poderwałam się
gwałtownie do pionu, słysząc głos Ino. Zostałam przyłapana. Gorąco rozlało się
w mojej piersi.
Odetchnęłam głęboko, gdy okazało się, że wciąż stała do mnie
tyłem. Zamiast tego rzuciła na najbliższy stojak jakieś ciuchy. Puściłam
natychmiast zapięcie i oparłam się tyłem o biurko. Czułam jak cała drżę, a
najbardziej moje nogi. Ledwo udawało mi się na nich utrzymać. Dalsza część jej
wypowiedzi całkowicie do mnie nie dotarła. Ona, niezadowolona, że nie
odpowiedziałam, odwróciła się. Starałam się przybrać obojętny wyraz twarzy. Na
szczęście otoczenie było po mojej stronie. Półmrok zasłaniał częściowo moją
sylwetkę.
– Hm? Możesz powtórzyć? – Zapytałam niewinnym głosem i z
zadowoleniem odkryłam, że nie drżał tak bardzo. Ona podparła się pod boki i
pokręciła głową.
– Myślisz, że Nagato pozwoli Ci otworzyć własny warsztat? –
Zamrugałam całkowicie zaskoczona.
– Co? – Wiedziałam, że moja wypowiedź nie była
najinteligentniejsza, ale stałam tam całkowicie zdezorientowana. Coś takiego było w ogóle możliwe?
– Nie patrz tak na mnie – pokiwała palcem w moją stronę i mogłam
dosłyszeć rozbawienie w jej głosie. Wróciła ponownie do przeszukiwania.
Ścisnęłam prawą rękę i podeszłam z powrotem nieco bliżej jej torby. – Mamy tam
wiele nieużywanych hangarów. – Pomimo, że nie miała mnie w polu swojego
widzenia, nie mogłam powstrzymać drżenia moich rąk. Nie odzywałam się,
pozwoliłam jej mówić. Mogłam skupić się znów na szukaniu kluczy. Serce dudniło
w mojej piersi jeszcze mocniej niż wcześniej, a dodatkowo czułam, jak dłonie
zaczynają mi się pocić. Nie było dobrze.
Emocje zaczynały brać nade mną górę.
– Co prawda, problemem mogłoby być znalezienie takiego, który
miałby powiązanie z tunelami na zewnątrz… – Ino wciąż mówiła, a ja co raz
bardziej rozpaczliwie szarpałam kolejny zamek. Zamknęłam oczy chcąc się
uspokoić, ale to tylko spotęgowało wszystkie uczucia. Oddychaj. Wdech. Wydech. Instruowałam się, chcąc choć na ułamek
sekundy zapanować nad sobą.
– Co o tym sądzisz? – Niemal popłakałam się, gdy poczułam znajomy
chłód metalu. Chwyciłam klucze w mocny uścisk, by nie zabrzęczały, gdy
delikatnie zaczęłam je wyciągać.
– Byłoby świetnie – powiedziałam niepewnie, kontrolując uważnie,
czy nie zacznie odwracać się lada moment. Ulga, jaką poczułam, gdy znalazły się
w kieszeni moich spodni, była niczym najwspanialszy promień słońca, w pochmurny
dzień.
– Prawda? Może nawet udałoby Ci się wygryźć parę zleceń Temari –
uśmiechnęłam się, nie mogąc powstrzymać swojej satysfakcji. Już prawie byłam na
zewnątrz.
– Marzenie – moja lakoniczna odpowiedź musiała być dla niej jednak
normalna, bo nie odwróciła się ani na chwilę. – Słuchaj… Zaraz wrócę, okej? –
Poczucie winy, które nagle się pojawiło, dusiło mnie.
Wiedziałam, że nie
wróciłabym. Przygryzłam wargę, w zdenerwowaniu. Nie chciałam jej zawodzić,
ale musiałam to zrobić. Nagle cała ta
otoczka zakupów całkowicie mnie opuściła. Byłam tutaj tylko w jednym celu. To
miała być moja furtka do ucieczki i nie ważne, jak bardzo pragnęłam nie
przejmować się takimi sprawami. Ona
tam była i czekała na mnie. Uścisk w
sercu jeszcze mocniej się zacieśnił.
– Gdzie idziesz? – Zmarszczyła brwi, zaraz po tym, jak obejrzała
się przez ramię. – Itachi wyraźnie dał nam polecenie byśmy się nie rozdzielały.
– Toaleta – wzruszyłam sztywnie ramionami, modląc się w duchu, by
nie było to tak wyraźne. No dalej Ino,
puść mnie.
– To daj mi chwilę. Przerzucę tylko te kilka szmatek. – Myślałam,
że jęknę z frustracji. Powstrzymałam się ostatkami sił. Odpuść ty blondyno.
– Poczekam przed wejściem – powiedziałam z napięciem. Czekałam na
jej kolejny sprzeciw. Ona na szczęście odwróciła się już do mnie plecami. Usłyszałam
tylko ciche mruknięcie „mhm”. Tak.
Moje nogi były jak z ołowiu. Przerzuciłam pospiesznie plecak przez
ramię, ale pierwszy krok był najtrudniejszy. Powłóczyłam nogą i rozejrzałam się
ostatni raz dookoła. Ino wciąż miała zadumę na twarzy, gdy przechodziłam obok.
Patrzyła uważnie w metkę i nie ruszała się ani na milimetr. Miałam mało czasu.
Stanęłam niepewnie przy wyjściu i zajrzałam zza manekina na korytarz.
Ino może i obeszłam, ale z Itachim nie będzie tak łatwo. Z zaskoczeniem
odkryłam, że nie widzę go. Nie było
go w sklepie naprzeciwko ani nie dostrzegłam nigdzie wokoło. W naszym także go
nie było. W tym momencie nie dbałam o to. Miałam
szczęście.
Nie miałam więcej chwil na zastanawianie się. To był moment.
Dziewczyna wciąż stała przy wieszaku i nie myślała nawet za mną spojrzeć. Po
cichu podreptałam w lewo, skąd przyszliśmy. Wiedziałam, że za kolejnym zakrętem
będą schody. Skrzywiłam się, gdy nawet ten lekki tupot rozniósł się dookoła.
Serce gwałtownie uderzało mi o żebra, a z każdym krokiem mój ruch był bardziej
pospieszny. Co raz mniej dbałam o to, czy mnie słychać. Zaraz zorientują się,
że mnie nie ma. Ściskałam ze
zdenerwowaniem ramiączko plecaka i parłam do przodu. Jeszcze chwila i będę na
schodach. Musiałam się zastanowić, jak zdobyć samochód. W najgorszym przypadku…
Jęknęłam głośno, gdy nagle zostałam złapana. Uderzyłam plecami o
ścianę, aż zaparło mi dech. Poczułam, jak czyjaś stalowa ręka przytrzymuje moje
nadgarstki w górze, dociskając do zimnych kafelków. Mój krzyk został stłumiony
przez drugą, którą zatkał mi usta.
– Co ja Ci mówiłem? – Usłyszałam cichy, niebezpieczny syk zaraz
przy uchu. Zadrżałam przerażona i spojrzałam we wściekłe oczy Itachiego. –
Prosiłem. Nie sądziłem, że okażesz się rzeczywiście aż tak durna. – Łzy
wezbrały w moich oczach, gdy widziałam jego twarz wykrzywioną w niezadowoleniu.
Przyparł mnie całkowicie do ściany i nie mogłam ruszyć się ani na milimetr. Kiedy
próbowałam oswobodzić jedno ramię, przybliżył się o krok, przez co już
całkowicie nie mogłam zrobić cokolwiek.
Pokręciłam głową na boki, przez co jego dłoń nieco się zsunęła z moich ust.
– Ja… – Słowa ugrzęzły mi w gardle, gdy wiercił mnie tym
spojrzeniem.
– Ty, co? – Warknął ponownie, a ja aż się wzdrygnęłam słysząc ten
wrogi ton. – Wiesz do czego mogłaś doprowadzić? – Jego twarz niebezpiecznie
zbliżyła się do mnie. Panika wyżerała mnie od wewnątrz. Nie wiedziałam czego
mam się po nim spodziewać. Nigdy nie widziałam go tak wrogo nastawionego do
mnie. Wziął głęboki oddech i wypuścił powietrze powoli, aż poczułam je na
policzku. – Mogłaś zginąć, a razem z Tobą twoja przyjaciółeczka. Naprawdę tego
chcesz? – Powiedział spokojniejszym tonem. Jego słowa mnie zmroziły. Czyżbym rzeczywiście popełniała błąd? Pokręciłam
znów głową niepewna. Przytrzymał mnie teraz dwoma rękoma za przed ramiona. Zapewne
myśląc, że ucieknę przy pierwszej możliwej okazji.
– Akatsuki właśnie planuje jej wydostanie. Traktują to naprawdę
poważnie – stanął nade mną całkowicie wyprostowany. Skuliłam się widząc jego
dominującą postawę. – Nie możemy sobie pozwolić na niezdyscyplinowanie. Pain
chyba dobitnie wyjaśnił Ci, co mogłoby Cię czekać – przymknęłam powieki, widząc
przed oczami gabinet, w którym rozmawialiśmy z Nagato. Czułam ponownie ten sam
ból, co wtedy. Mój oddech był urywany. – Oni będą przygotowani. Mogę się
założyć, że teren obserwuje przynajmniej kilka jednostek ze snajperami
włącznie. Ledwo by Cię zobaczyli, a już byłabyś zniewolona. – Każde jego słowo
było wyważone. Wypowiadał je powoli i bardzo dobitnie. Co raz bardziej wątpiłam w słuszność mojego planu. Z
zamkniętymi oczami słuchałam wszystkiego, bo wiedziałam, że nie wytrzymałabym
jego wzorku.
– Twoja próba samobójczego grania bohaterki mogła nie tylko
przekreślić cały plan, ale i zabić Cię
idiotko. – Poczułam się tak, jak bym dostała policzek. Mocny. Jęknęłam cicho
przyznając mu rację. Kim ja byłam, że mogłam sama porywać się na coś takiego? Oni nawet
potrzebowali czasu, planu. A ja niczym prawdziwa idiotka chciałam iść tam całkowicie sama i osiągnąć…
no właśnie, co?
Łza bezsilności spłynęła po moim policzku. Kim jestem, skoro nie potrafię obronić moich własnych bliskich?
Nikt nie zasługuje na cierpienie i na pewno nie z mojego powodu. Czułam się tak bardzo bezużyteczna.
Drgnęłam czując, jak jego ciepła dłoń gładzi mój policzek. Rozchyliłam
niepewnie powieki i widziałam, jak blisko
się znajduje. Wstrzymałam oddech, gdy jego spojrzenie się zmieniło. Było
łagodniejsze.
– Nie chciałam się zabić. Nie chciałam jej zabić. – Wyszeptałam
cicho ze wstydem.
– Więc nie próbuj nigdy więcej załatwiać czegokolwiek sama –
kiwnęłam delikatnie głową, a jego kciuk zatoczył delikatne kółeczko. Wzięłam
chrapliwy oddech, widząc, jak jego wzrok skupia się na moich ustach. Nagle
dotarł do mnie zapach jego perfum. Zakręciło mi się lekko w głowie. Miałam
wrażenie, że jest w stanie wyczuć, jak moja twarz się zaczerwieniła pod wpływem
jego dotyku. Kilka kosmyków włosów uciekło z jego kucyka, przez co nachodziły
mu lekko na prawe oko. Miałam ochotę je zaczesać palcami. Nic innego się nie
liczyło. Wyciągałam już powoli dłoń do góry, gdy nagle ta chwila została
brutalnie przerwana.
– Tutaj jesteście! – Głos Ino wydawał się w tej chwili okropnie
skrzekliwy. Skrzywiłam się i uciekłam od razu spojrzeniem w bok.
– Fiu, fiuuu – zaciągnęła figlarnie ostatnie literki i z chytrym
uśmiechem zakręciła lok włosów na palec, widząc co przerwała. – Teraz już wiem, dlaczego oboje tak zniknęliście. Na
następny raz wystarczy, że powiecie słowo. – Nie potrafiłam wydobyć z siebie
nic. Spojrzałam z paniką na Itachiego, czekając aż tylko powie jej prawdę, dlaczego tam staliśmy. On jednak odsunął
się ode mnie i oswobodził ze swojego uścisku. Posłał mi ostatnie, długie
spojrzenie, jakby przypomnienie o tym, co powiedział przed chwilą.
Ja chyba nie mogę czytać wieczorami, bo zauważyłam, że teraz jak sobie parę scen przypomniałam, coś jeszcze mi w oczy powpadało.
OdpowiedzUsuńBędzie krótko Kocie, bo usypiam (piwo pomaga na sen - to sobie łyknę XD). Naprawdę. Moja głowa nad lapkiem kiwa się jak u takiego samochodowego pieska, a mam jeszcze tyle rzeczy do ogarnięcia. Ojeny, żeby mi się chciało tak jak mi się nie chce :/
To tak... nie pisałam Ci tego wczoraj ale ten pomysł z galerią i to co się tam działo to mnie zaskoczyło! Ba to i tak nie było takie zaskoczenie, jak te kiedy Itachi tak przycisnął Sakurę, bo to to był obłęd. Jaki zły, jaki groźny! Zaraz panie będą mocno uda ściskały XDD
Jeny! ja nie sądziłam, że on taki jest! No sama się go przeraziłam, ale to tak wiesz gęsia skórka itd. DECH zaparło.
Ta historia leci w fajnym kierunku... oj w fajnym. A scena z Itachim to tak mi się w pamięć wryła, że ciężko będzie ją stamtąd wyciąć XDDDD A I JESZCZE ART MI JĄ DOBRZE UKAZUJE XDDD tez mnie powalił no XD
W ogóle co do Sakury - jej przemyślenia i takie na staranie się na siłę coś zdziałać czasami mnie martwi. A to jak pomyślała, że chciałaby to wszystko powierzyć Itasiowi - to by było bardzo rozsądne.
Czasami samemu wszystkich problemów unieść się nie da.
WENY MORDKO! ♥ Cieszę się, że tak szybko napisałaś i opublikowałaś 8 ♥
Buzia!
Hej! Ale przynajmniej dwa razy czerpałaś przyjemność z czytania, prawda? (a przynajmniej mam taka nadzieje XDDD).
UsuńNa spokojnie kochana!
Hehe, dzięki! Itaś taki groźny. XDD Powiem szczerze, że bałam się nieco napisać to, bo miałam dziwne odczucia, że wyjdzie tandetnie. Na szczęście tak nie było. Więc kurde, sukces! :D
Skoro tak Ci się TO wryło w pamięć to poczekaj troszkę kochana. 8) Mam nadzieje, was wtedy w takim razie całkiem powalić. heeee. XDDD
Prawda! Nasza bohaterka bedzie jeszcze uczyć się, by zaufać innym.
Dziękuję! <3 Przyda się na pewno, bo kurczę musi być! <3
Całusy~.
No oo i na to czekałam !! Jaki itachi💖 miód na me serce KOCHAM gościa KOCHAM Twojego Itachiego ... Boże taaaak bardzo przypadł mi do gustu ze masz OPR (opierdol) za końcówkę ... bo za krótka 😭 no ale jak nekst ma być dłuższy to ja się nie pogniewan. Sakury postępowanie, zachowanie , przemyślenia lekko przeplatane są ze scenami z itachim ... KOCHAM taka subtelności omg pisz szybko bo jajko zniose 😭
OdpowiedzUsuńA teraz wybacz matka na etacie 😴
Ale i tak musiałam przeczytać ... MUSIALAM!!!💖
CIESZĘ SIĘ! <33 Kurcze, obiecuję, że następny zdecydowanie będzie dłuższy. Już nawet mam plan na niego, więc mogę z ręką na sercu powiedzieć, że będzie ogromnaśny!
UsuńItachiego będzie co raz więcej, hehehe.
Dzięki wielkie za komentarz! <3
Grrrr... pisałam komentarz przez 20 minut i tak jakoś dziwnie się oparłam, że przez przypadek nacisnęłam F5... Jak ja tego nienawidzę.
OdpowiedzUsuńOczywiście, moja pamięć jest tak wspaniała, że nie pamiętam już, co napisałam, ale postaram się odtworzyć chociaż część.
Chyba jestem jakaś dziwna. Itachi złapał Sakurę tylko za nadgarstek, a ja już się ślinię. Nie chcę nawet wspominać, co mi się stało, jak przyparł ją do tej ściany, bo nawet ty, która lubisz Itachiego, zaczniesz myśleć, że jestem chora psychicznie. xd
O matko, ten obrazek jest genialny. ^^ Aż nabrałam ochoty na przetrząśnięcie pinteresta w poszukiwaniu kolejnych cudeniek. :D
Zaraz, ja znowu zaczynam od tyłka strony...
Dobra, wracam na początek.
Hyhyhy, Itachi tak dobrze zna Sakurę, że wie, kiedy ona coś kombinuje. :P Nie wiem czemu, ale urzekła mnie ta scena, w której rzucał w nią jagodami. Może dlatego, że to sobie wyobraziłam. xd
Byłam sceptycznie nastawiona do pomysłu Ino, ale ostatecznie wyszło genialnie. Spodobał mi się pomysł wyjścia do galerii. Niby takie zwykłe, ale jednak nie. Bo kto idzie do galerii handlowej, kiedy jest już zamknięta? ^^ I dzięki temu Itachi i Sakura się do siebie zbliżyli. :D
Jestem ogromnie ciekawa przeszłości Ino. Myślałam, że ona chce tylko odciągnąć Sakurę od myślenia o Yuri, co oczywiście chce zrobić, ale ma ku temu powód. Najwidoczniej ona też coś podobnego przeżyła i wie, jak Sakura się czuje. Hmmm... nie mogę się doczekać wyjaśnienia.
Itachi ani na moment nie zostawił Sakury samej. :D Podejrzewam, że to wyjście do sklepu obok było tylko takim sprawdzeniem jej. Czy nie spróbuje uciec, kiedy jego nie będzie w pobliżu. A Ino oczywiście dała się nabrać. xd
Po lekkim ogarnięciu się mogę napisać coś normalnego o ostatniej scenie. Dosłownie ją pochłonęłam, a później przeczytałam jeszcze kilka razy.
Ta złość Itachiego... Wow. Jestem pod wrażeniem. Aż sama się go zaczęłam bać. xd Dobrze, że udało się mu przemówić Sakurze do rozsądku. A ten moment, kiedy poleciała jej łza, a Itachi ją starł... Awww... <3333 I potem to, jak spojrzał na jej usta... Podwójne awww...
W tym momencie miałam ogromną chęć uduszenia Ino. Jak można przerwać w takim momencie? :C Mogli się przecież pocałować! >,<
Ale ważne jest, że Itachi nie zaprzeczył i nie powiedział, o co tak naprawdę chodziło. :D
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział tutaj i na Starry. :P
Tak! Najgorsze uczucie! Sama przed chwilą tak zrobiłam odpisując na komentarz Blue. Powinna być jakaś opcja zablokowania tego, na czas odpisywania. O!
UsuńA to kochaaaanaaaaa, hehehehe, to Ty nie wiesz jakie sceny mi po głowie chodzą z tą dwójką i jak wtedy moja twarz wygląda. Niczym u jakiegoś świra, który właśnie wpadł na genialny plan. XD Zrozumiem wszystko, wszystko. XDD
Właśnie co do obrazka, to jest cały tumblr jeden poświęcony im! <3 Ludzie zadają jej pytania tak, jak by pytali naszej parki ItaSaku i ona w formie digital artów odpowiada! <3
czymaj: http://ask-itasaku.tumblr.com/ :3
W ogóle się nie przejmuj! Sama zaczynam pokrętnie nie raz. XD
Tak! Też na samym początku tak siadłam i myślałam, co tutaj wpleść między nimi. Mamy treningi, to mamy i przerwy. Od razu scena z jagodami przyszła mi do głowy, taki obrazek. No kurczę! <3 Cieszę się, że i Ciebie to zabrało. :3
Hehe, nasza Ino ma pomysły! Ale jej przeszłość pozostanie na jakiś czas jeszcze tajemnicą. Mogę zagwarantować, że zdecydowanie nie była przyjemna i cud, że jest taką osobą, jaką jest.
Ok, koniec spoilerów. XD
Tak, dobrze rozgryzłaś naszego Itachiego. A on wie jak się przyczaić, hehe.
Ogromnie się cieszę, że ta ostatnia scena wyszła! No kurczę, bardzo. Jak pisałam też odpowiedź dla Blue, to powiedziałam, że się obawiałam tego nieco. Chciałam w końcu pokazac jakieś uczucia u Uchihy, zwłaszcza, że miał prawo się wściec. Widział, że jest coś nie tak i zbyt podejrzanie się zachowywała przy propozycji Ino. Miał rację, 10 punktów dla niego! XD
Tak! Perfidna Ino, żałowałam w sumie, że musiałam ją tam wcisnąć. Za szybko by było. XDDDD
Mam nadzieje, że będzie niedługo! Zakasuje rękawy i biorę się do pisania!
Pozdrowienia!
Nawet nie wiesz jak bardzo czekałam na rozdział tutaj!
OdpowiedzUsuńTa historia tak bardzo mnie wciągnęła, że nawet po przeczytaniu całe dnie o tym myślę. Uwielbiam takąt tematykę, pewnie dlatego, aż tak mi się spodobała. Poza tym naprawdę kocham Itachiego.
Co do samego rozdziału - byłam pewana! byłam pewna, że Saki nie uda się ucieć tym bardziej, że rzeczywiście chciała udawać bohaterkę, która w trzy sekundy zostałaby zabita. Dobrze, że Itachi tak jej pilnuje - pilnuuje i to nie wydaje mi sie, że tylko z powodu rozkazu.. on tego chce, jestem pewna!
No i oczywiście jestem szalenie ciekawa jak dalej rozwinie się cała opowieść i czekam na momenty prawdziwiej akcji!
Pozdrawiam i życzę dużo weny!❤
Oh, to mogę Ci powiedzieć, że na następny nie będziesz długo czekać! Bardzo się nakręciłam też na te historię i sama jestem ciekawa, jak to wszystko się rozwinie, jak mi się to uda zrobić.
UsuńWłaśnie ciut zbyt oczywiste to było, heeeeeeh. Choć nie powiem! Tak szczerze, to w pierwszej myśli chciałam pozwolić jej uciec. Niemniej jednak nie.
Prawdziwa jazda bez trzymanki zaczyna się w następnym rozdziale, więc uwagaa! Będzie się działo!
Dziękuję ślicznie i również pozdrawiam! 💖
Przepraszam Cię kochana,że tak późno,ale niestety jak jest jeden problem to nagle pojawia się ich jeszcze więcej. Rozdział czytałam dosyć dawno,pamiętam nawet,że kiedy napisałaś na fb o nim,to zareagowałam i od razu przeczytałam.
OdpowiedzUsuńCieszę się,że Sakurze się nie udało. W myślach błagałam,żeby Itaś wyił jej ten pomysł z głowy i co ? Tak się stało jejeje <3 Sakura i on są słodcy,naprawdę.I chociaż oglądałam mnóstwo anime, głównie romansideł,od których czasem głowa mi pęka (za każdym razem zakochuję się w co najmniej 1 postaci XDD) to jakoś tak...nie mogę skojarzyć twojego bloga z żadnym XD Nie jest to oczywiście złe, uważam nawet,że to komplement,bo jest to oryginalne opowiadanie.
Normalnie napisałabym Ci jeszcze długą litanię,ale jestem wykończona,jazdy do szpitala,uczelnia,powolne pisanie bloga i szukanie odpowiedniej grafiki,a do tego święta.
Dlatego kończę i nie przedłużając,życzę Ci wesołych świąt kochana <3
Pozdrawiam i śle buziaki :**
To teraz ja kochana bardzo ale to bardzo Cię przepraszam, że tak późno odpisuję. Mam ostatnio doła, a przerwa świąteczna też swoje zrobiła.
UsuńOh, nawet nie wiesz jak mi miło to słyszeć! Sama też mam tak, że wielbię jedną postać w takich anime, sama ich sporo obejrzałam. XD
Spóźnionych Wesołych Świąt i dzięki śliczne za te miłe słowa! :3
Pozdrawiam również. <3
Witaj! Na wstępie: Nie przejmuj się przerwami miedzy chapterami/rozdziałami! (jak kto woli) Przecież tu jest tyle tekstu, że nawet nie wyobrażam sobie jak można napisać tyle w tydzień. :o Także i tak szacuneczek :)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o opowiadanie (jestem nowa w gronie twoich czytelniczek także przygotuj się na jeden wielki zachwyt całością), wykreowane postacie,czy samą fabułę... Całkowicie na wielkie TAK! Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak zafascynowana całą "obsadą"! <3 Najbardziej intryguje mnie Itachi (Cóż za zaskoczenie xd) i - uwaga bębny - Hidan! Jeden ma prze prze charakter, trochę tajemniczy, trochę władczy, pewny siebie i troskliwy... To co kobiety kochają najbardziej :D A drugi znowu jest po prostu pociągający :3 Dałabym mu się zgwałcić xD... Never mind.
Jeżeli chodzi o rozdział: Tak bardzo miałam nadzieje, że on jej nie zatrzyma! Nie żebym im życzyła źle, ale mam wrażenie, że im więcej nasza bohaterka działa tym oni się bardziej zbliżają :3 Chociaż nic nie mówię, może się jeszcze wszystko zmieni.
Nie pozostało mi nic innego jak czekać na twoje dalsze pomysły. Ściskam i powodzenia! :)
Oh, cześć! Przepraszam Ciebie również, że taka jestem jakaś nieobecna ostatnio i dopiero wczoraj przed snem ogarnęłam się, że wstawiłaś (jakiś czas już temu!) komentarz.
UsuńJeju, nawet nie wiesz, jak w tym momencie leczysz moje serduszko, które dopiero wchodzi w stan, kiedy masz tę siłę pisać! Dałaś mi kopa, serio, serio, nie koloryzuje. :D Aż dokończę dziewiątkę dzisiaj - mój plan! A dziesiątka jutro już będzie pisana. No nie ma co.
Powiem Ci, że mam też okropną słabość do tych dwóch postaci tutaj; naszego Itasia i Hidana. Jestem tak z nich zadowolona, że aż nie mogę powstrzymać uśmiechu, gdy i innym się podobają. :3 (Sama bym Hidanowi dała.. ekhm, no. XD)
Zdradzę Ci, że pierwotny plan obejmował jej ucieczkę. Itachi miał jej nie zatrzymać. Ale po większym zastanowieniu stwierdziłam, że to zbyt duże rambo, w co chcę ją wpierniczyć. Niestety. XD Ale masz rację. Im więcej tego typu akcji, to relacja między nimi powinna się pogłębiać. Hmmm.
Mogę zagwarantować, że będzie się tak działo i to bardzo! Odpuściłam teraz, ale potem będzie to wynagrodzone. Słowo! ;)
Dziękuję Ci ślicznie za wszystkie te miłe słowa i cieszę się, że zawitałaś tutaj w moje skromne progi. :d
Pozdrawiam! :)
No końcóweczkę, to ja czytałam z zapartym tchem XD Choć mi również zrobiło się przykro, jak Itaś karcił naszą Saki... to jednak... później... No kurdę jego molcia, i tak dalej, ja już chcę konkret, daj mi konkret, proooszuuu <3
OdpowiedzUsuńOooohm. Ohm. Konkrety będą później. :< Obiecuję! Ale najpierw chciałabym rozwinąć akcję też. :<
UsuńWidzę, że Itachi już dobrze poznał Sakurę. :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że Itachi ją powstrzymał, bo to co wymyśliła skończyłoby się jej śmiercią.
Ale końcówka był urocza. A Ino musiała przerwać, menda. xD
A Itachi tak Sakurę opierniczył, że mi jej żal się zrobiło. :c
Kurde, ta historia coraz bardziej mnie wciąga! :D
P.S Wysłałam ci na gmaila wiadomość. :3
Oj, Itaś jest dobrym obserwatorem. :D Ale musiałam go takim stanowczym zrobić, bo nie może być cały czas milutki! O nie!
UsuńTak! Ja sama miałam taki malutki żal, że musze tak przerwać. XD
Miód dla mojego serduszka! <3 Cieszę się. :D
ps. O! Lecę paczeć. c: