- Uderzaj.
- Co?
-
To, co słyszałaś. Uderzaj. – Patrzyłam to na niego, to na worek, który wisiał
tuż przede mną. Chwilę temu weszliśmy do sali treningowej i od razu wiedziałam,
że będzie chciał mi coś pokazać. Niekoniecznie spodziewałam się tego.
–
Na co czekasz? – Uniósł jedną brew do góry, a ja przełknęłam cicho ślinę. Z
lekkim wahaniem stanęłam na nogach i podniosłam ręce do góry. Mając dłonie
zwinięte w pięści przyjrzałam się czarnemu, skórzanemu materiałowi. Przymknęłam
oczy na chwilę, aby odtrącić od siebie wszystko. Wszystko z zewnątrz, nie
pomijając również emocji wewnątrz mnie. Byłam… ciszą. Starałam się nią być. W
jednej sekundzie słyszałam szum wentylatorów, a w drugiej wyprowadziłam
pierwszy cios. Raz, drugi, trzeci. Celowałam, czując na kostkach siłę moich
uderzeń. Nie wiedziałam nawet czy robię je poprawnie. Po kolejnych moich
niepewnych ruchach, poczułam jak Nagato kładzie mi dłoń na ramieniu i przesuwa
nieznacznie.
- Odsuń się na
chwilę i obserwuj. – Bez słowa wykonałam polecenie. On sam ustawił się na moim
poprzednim miejscu. Bez ostrzeżenia wyprowadził prawy cios. Huk rozniósł się po
niewielkiej salce. Wzdrygnęłam się widząc ten gwałtowny ruch, a zaraz po nim
pojawił się kolejny.
-
Miej cały czas napięty brzuch. Zwróć uwagę, jak trzymam ręce. – Kiwnęłam głową,
gdy ten odwrócił się na moment w moim kierunku. Zagryzłam wargę i wpatrzyłam
się w to, co mi kazał. Jego cała sylwetka była w gotowości. Każdy jego ruch był
pewny i bardzo mocny. Wręcz z podziwem obserwowałam, jak się porusza. A było to
tylko uderzanie tego przeklętego worka. Nie chciałabym przekonać się na własnej
skórze o jego sile. Współczułam tym, którzy spotkali się z jego gniewem.
- Spróbuj teraz
Ty. – Opuścił ręce wzdłuż ciała i odsunął się o krok. Przybliżyłam się więc i,
mając w głowie jego postawę, ustawiłam się. Napinając mięśnie brzucha czułam,
że moje ciało jest stabilniejsze. Biorąc do siebie wszystkie wskazówki
poczułam, jak ruch staje się nieco lepszy i dokładniejszy. Lewe wyprowadzenie,
a za nim posłałam drugie. Uderzałam. To jedyne się teraz liczyło – nic więcej.
Każda komórka mojego ciała reagowała.
Prawa. Lewa. Prawa. Powtarzałam, jak
mantrę w głowie. Zaczęło mi szumieć w uszach, a z każdą chwilą mój oddech
stawał się co raz cięższy z wysiłku. Czułam, że co raz bardziej słabnę. Nagle
wydarzenia z ostatnich dni przyszły do mnie niespodziewanie ogromną falą. Aresztowanie,
rodzice, rozprawa sądowa. Yuri. Marszcząc
brwi w gniewie, poczułam, że mam ochotę coś zniszczyć. Warknęłam i z zupełnie
nową siłą uderzyłam w worek. Poczułam, jak cały ten impet rozchodzi się wzdłuż
ramienia. Nie powstrzymało mnie to jednak przed dalszymi ciosami. Wręcz
zachęciło. Jedna ręka, a zaraz za nią podążała następna. Czułam, jak coś
wewnątrz mnie się rozdziera na kilkanaście kawałków. Miałam ochotę krzyczeć. Za
każdym ruchem wydawałam z siebie zduszony dźwięk. Pozostawałam sama. Nikt już
nie odwróci tego, co się stało. Nie znajdę już drogi do poprzedniego życia. Tak
wiele bram zostało przede mną zamkniętych, a tak niewiele pozostawało. Nie
widziałam lepszej przyszłości. Już nie. Rodzice pomimo starań, tak naprawdę
dbali tylko o swoje interesy. Od bardzo dawna nie miałam ich szczerego
wsparcia. Teraz tym bardziej wiem, że dałam im potwierdzenie, że trzeba było
mnie bardziej pilnować. Czułam się tak bardzo samotna. Coś zakuło mnie w piersi
i zaczerpnęłam gwałtownie powietrza. Przytrzymałam na chwile worek, ale zaraz
powróciłam do dalszych uderzeń. Lewa.
Lewa. Prawa. Yuri... Pozostawała sama, beze mnie. Bez moich wyjaśnień. Tak
bardzo pragnęłam spotkać się z nią choć raz, ten ostatni i porozmawiać. Ona
zawsze wiedziała co robić i jak się zachować. Była cicha, ale zawsze pamiętałam,
że po prostu tak jest jej łatwiej. Nigdy mnie nie zawiodła. A ja... tak wiele razy.
- Uugh! –
Krzyknęłam, a moją rękę w następnej sekundzie ogarnął tępy ból. Zatoczyłam się
do tyłu, przytrzymując ją bliżej siebie. Jęknęłam, zaciskając powieki.
- Spokojnie mała.
Jest lepiej, ale nie zrób sobie nic przy okazji. – Wykrzywiłam twarz w grymasie
słysząc te słowa. Wyprostowałam powoli palce, chcąc by to otępienie zniknęło. Zaczął
powoli podchodzić do mnie, gdyż wcześniej widocznie musiał się odsunąć. Stanął
zaraz naprzeciwko, a jego dłoń powędrowała na mój policzek. Poczułam przyjemne
ciepło i zamknęłam oczy. Były to te same ręce, które bez litości uderzały, jakby
chciały powalić największego wroga.
- Tak wiele
emocji można wyczytać z Ciebie... – Wyszeptał i pogładził palcami moją twarz. –
Musisz się tego pozbyć. Nie, nie uczuć. – Natychmiast zaprzeczył, widząc, że chce
coś powiedzieć. – Ja, czy Konan nie wykorzystamy tego przeciwko Tobie. Ale jest
tak wiele osób, które mogłyby Ci zaszkodzić. Nie chciałbym tego oglądać. –
Zastanowiłam się nad jego słowami. Patrzyłam w jego oczy i widziałam, jak na
moment opuszcza swoje bariery. Na jego twarzy malowała się wręcz czułość.
- Więc mnie
naucz.
Na moje stwierdzenie położył mi rękę na
głowie, tę samą, którą gładził policzek i poczochrał po włosach. Nadęłam
policzki, tak samo, jak gdy byłam mała. Zawsze tak robił, gdy byłam niesforna.
- Uderzaj dalej.
Nie wiem, jak
wiele czasu minęło. Nie miałam pojęcia, ile udało mi się potu siebie wyrzucić,
ale gdy skończyłam miałam ochotę wypluć z siebie płuca. Bez sił usiadłam na
podłodze, ale wyglądało to raczej jak stoczenie się. Opierając się o kolana,
rozejrzałam się dookoła. Zaskoczona dostrzegłam, że nie ma nigdzie Nagato.
Nawet nie zauważyłam ani nie usłyszałam, gdy wychodził. Siedziałam na samym
środku, a po lewej i prawej stronie były ustawione różne maszyny do podnoszenia
ciężarów, to na nogi, to na ręce. Było też parę ławeczek, materaców i po dwie
drabinki na jedną ze ścian. Ani śladu po kimkolwiek. Okropnie dysząc zawiesiłam
głowę i wpatrzyłam się w podłogę. Czułam się, pomijając zmordowanie, niespodziewanie…
dobrze. Czułam, jak wiele negatywnych emocji mnie opuściło. Owszem, wciąż
czułam niepokój, ale ta mała sesja pozwoliła mi na chwilę zapomnieć. Jak
skończyły mi się zmartwienia po prostu uderzałam, a to pozwoliło mi się choć w
małym stopniu uspokoić. Uśmiechnęłam się do samej siebie i otarłam pot z czoła.
Wykrzywił się on jednak na samą myśl, że nie mam żadnych innych ubrań. Powinnam
od razu pogadać o tym z tym rudzielcem, a nie zastanawiać się, co teraz. Byłam
cała przepocona. Poderwałam głowę do góry słysząc, jak ktoś wchodzi do
pomieszczenia.
-
Już skończyłaś? – W drzwiach pojawiła się postać Itachiego. – To dobrze, chodź.
– Stał i patrzył na mnie, a do mnie wróciła ta dziwna fascynacja widząc go tak
pewnego siebie. Ubrany był wciąż tak samo, ale zakładając ramiona na piersi na
pewno musiał zdawać sobie sprawę, jakie wrażenie wywiera. Niebezpieczny… i
zdecydowanie oddziałujący na mnie w niewłaściwy
sposób. Starałam się jednak nie dać tego po sobie poznać i niby od niechcenia
zaczęłam się podnosić na nogi.
-
Gdzie Nagato? – Zadałam to nurtujące mnie pytanie.
- Został wezwany
do działu zaopatrzeniowego. Przyjechali z dostawą. – Widząc, że obserwuje mnie
uważnie, podeszłam do niego o krok. Oczywiście nie miałam pojęcia o jaką
dostawę chodzi, ale stwierdziłam, że nie ma sensu zasypywać wszystkich zbędnymi
pytaniami. Na pewno dowiem się w swoim czasie. Zawstydziłam się lekko, gdy
dotarł do mnie zapach mojego przepoconego ciała. Miałam nadzieje, że nie czuć
tego, aż tak bardzo. Zaczesałam włosy za uszy z westchnięciem, aby nie
przesłaniały mi widoku. Mężczyzna otworzył przede mną drzwi i wypuścił
pierwszą. Nie wiedziałam, gdzie ma za zadanie mnie zaprowadzić. Była jednak
jedna rzecz, na której mi teraz zależało.
-
Mogę wziąć najpierw prysznic?
- A masz rzeczy
na zmianę? - Pokręciłam głową w zaprzeczeniu. Na tym nasza rozmowa się urwała.
Szliśmy przez jakiś czas wzdłuż korytarza, a ja mogłam bez skrępowania
obserwować jego plecy. Był sporo ode mnie wyższy i z dziewczęcą zazdrością
spoglądałam na jego włosy spięte w kucyk. Jego ruchy jednak były bardzo pewne i
widać było, że zna te tunele bardzo dobrze. Moją uwagę przykuła blizna, którą
miał na ramieniu od wewnętrznej strony. Mignęła mi tylko przez moment, ale
wyraźnie przecinała jego skórę. Korciło mnie, aby spytać się skąd ją ma. Siedziałam
jednak cicho świadoma, że i tak mi nie odpowie. Doszliśmy do znajomej mi części
bazy, ale zaraz za kolejnym zakrętem moja radość minęła. Po paru chwilach stanęliśmy
w jakimś bocznym przejściu. Itachi natomiast zaczął grzebać w kieszeni spodni
przy kolanie. Nie spotkaliśmy nikogo po drodze, ale zza niektórych drzwi
słyszałam tubalne śmiechy albo strzępki rozmów. Wpuścił mnie pierwszą do
pomieszczenia. Rozejrzałam się dookoła, a to, co rzuciło mi się w oczy było
ogromnym łóżkiem, zdecydowanie większym od mojego i zaścielonym czarną
pościelą. Po prawej stronie stała malutka komódka. W dalszym kącie stały dwa
fotele, a przy nich stolik, na którym było pełno rozrzuconych dokumentów. Szafa
i inne, osobne drzwi były na przeciwległej ścianie do ogromnego łoża. Wszystko
wyglądało bardzo przytulnie, w przeciwieństwie do mojego pokoju. Stanęłam na
środku i popatrzyłam na Itachiego pytająco. Nie potrzebowałam jakiś specjalnych
znaków, by się domyślić, że jesteśmy u niego. Nie wiedziałam jednak po co. On
jedynie spojrzał na mnie przelotnie podchodząc parę kroków, by zacząć czegoś
szukać w szufladzie. Po paru chwilach odwrócił się do mnie z czarnym materiałem
w dłoniach.
- Idź do łazienki.
– Rzucił nim w moją stronę, a ja chwytając go dostrzegłam, że to koszulka.
Skinęłam jedynie z wdzięcznością w jego kierunku. Przekraczając próg łazienki dostrzegłam
takie same, białe kafelki, jak u mnie. Pomieszczenie było prosto urządzone, ale
gdzieniegdzie na półeczkach widziałam męskie kosmetyki. Z satysfakcją jednak
odebrałam to, że ja miałam wannę, a nie prysznic. Nie zastanawiając się wiele,
rozebrałam się szybko i odsunęłam drzwi kabiny. Dziesięć minut później wyszłam
odświeżona, pachnąc męskim żelem do kąpieli. Czułam się zdecydowanie lepiej móc
zmyć z siebie cały ten pot i zmęczenie. Kątem oka dostrzegłam, że na koszulce przy
karku jest mały symbol czerwonego wachlarza. Była zdecydowanie za duża, ale
było to lepsze rozwiązanie niż gdybym miała być ubrana w tę poprzednią.
Dostrzegłam go,
jak siedział w fotelu i przeglądał jakieś papiery. Od razu rzuciło mi się w
oczy, że rozpuścił włosy, które teraz kaskadą spływały mu po ramieniu.
Podkreślało to jego przystojną twarz. Poczułam, jak coś zaciska się wewnątrz
mnie. Przyłożyłam palce do policzków i poczułam, jak są lekko ciepłe. O nie. Poklepałam się leciutko po nich i
to właśnie ten gest zwrócił jego uwagę na mnie. Ciemne oczy spojrzały prosto w
moje. Musiałam odwrócić twarz, aby nie dostrzegł tego, co robił ze mną zaledwie
siedząc w cholernym fotelu. Opanuj się.
Nawet go nie znasz.
- Lepiej? –
Przymknęłam powieki słysząc jego niski głos i wciągnęłam jeden, głęboki wdech
na uspokojenie.
- O wiele.
Dziękuję. – Skinęłam głową, dalej mając ją zwróconą do ściany. – Oddam
koszulkę, jak tylko będę mogła. – Pociągnęłam za jej spód i odważyłam się
wreszcie na niego spojrzeć. On natomiast zaczął porządkować dokumenty i układać
na pojedyncze stosy.
- Nie przejmuj
się tym. – Wstał i chwycił za gumkę do włosów, która leżała luzem na stoliku.
Związał ponownie włosy nisko i poprawił pojedyncze kosmyki zakładając je za
uszy. Obserwowałam uważnie każdy jego gest. Zastanowiłam się, jak by to było,
gdybym wplotła w nie palce. Przestań.
– Lepiej chodźmy. Nie wiem jak długo Pain będzie na zaopatrzeniu. – Skinęłam mu
jedynie głową i pozwoliłam poprowadzić się ponownie. Zignorowałam te absurdalne
uczucia wewnątrz mnie.
Hangar
zaopatrzeniowy w rzeczywiście był hangarem.
Wiedziałam, że znajdował się na powierzchni, mimo, że nie wyszliśmy na
zewnątrz. W pewnym momencie przyszło nam wchodzić po nieskończonej ilości
schodów. Ta klatka schodowa znacząco różniła się od tej, przez którą się tu
znalazłam. Była podzielona na półpiętra i na każdym z nich znajdowały się duże,
dwuskrzydłowe drzwi. Nie były oznaczone w żaden sposób, więc nie mogłam się
domyślić co tam przechowują. Itachi zapytany o to, odpowiedział jedynie, że
zapasy. Dużo mi to nie pomogło. Ogromne ilości kilometrów rozpościerały się
dookoła nas, gdy przechodziliśmy między zapakowanymi paletami. Niektóre były
tak owinięte folią, że nie można było za nic stwierdzić, co tam jest. Inne
natomiast były pełne różnych rzeczy. Gdzieś w kącie dostrzegłam paczki z
amunicją, w innym miejscu były jakieś metalowe części i narzędzia. Panował tu
taki chaos, że mogło się tu znajdować wszystko. Oczywiście nie zajmowały one
każdej wolnej powierzchni. Były ustawione pojedynczo lub w małych grupkach po
bokach. Na samym środku pozostawało bardzo dużo miejsca. Trzy ciężarówki z
pewnością mogłyby się tu wyminąć bez żadnych problemów. Przypomniał mi się
hangar, w którym byłam na wyścigach. Był nieco mniejszy, ale w mojej głowie
pojawiła się myśl, jak by to było pojeździć po takiej powierzchni. Oczywiście
nie po to, by przewieźć towar. Z fascynacją przyglądałam się każdemu zakątkowi,
chcąc zapamiętać wszystko. Itachi spoglądał na mnie od czasu do czasu, gdy
szłam obok niego. Po którymś spojrzeniu z kolei zaczęłam go ignorować i w pełni
patrzyłam na przestrzeń wokoło. W oddali znajdował się spory samochód
dostawczy. Z każdym naszym krokiem powiększał się, a osoby chodzące w pobliżu
były bardziej wyraźne. Na pierwszy rzut oka nie znałam nikogo stamtąd.
Zwolniłam nieco kroku, a potem stanęłam za mężczyzną, gdy byliśmy tuż obok.
Widziałam, że rozgląda się w poszukiwaniu kogoś. Już otwierał usta, aby coś
powiedzieć, gdy do naszych uszu doszedł kobiecy głos.
- Nie mam
zupełnie pojęcia po co Ci te damskie ciuszki. Mam tylko nadzieje, że nie
zamierzasz bawić się w transwestytę. – Obeszliśmy ciężarówkę, a ja podniosłam
brwi do góry widząc bardzo ładną blondynkę, która krzywiąc się podaje jakiś
spory karton Nagato. On jedynie uśmiechnął się kącikiem ust i nie odpowiedział
na jej komentarz. Ustawił pudło pod swoimi nogami i założył ręce na piersi.
Dookoła ludzie chodzili i przenosili rzeczy, zupełnie ignorując ich.
- Ino!
Powstrzymaj się czasem. – Usłyszałam z głębi samochodu uwagę jakiegoś
mężczyzny. Głos wydawał mi się znajomy.
- No ale czego
chcesz Kiba? Gdyby to Konan potrzebowała ich, to by przyszła sama. – Kobieta
założyła ręce na piersi, a ja przyjrzałam się jej dokładniej. Każdy tutaj przeważnie
ubrany był po wojskowemu albo bardzo surowo w bojówki i zwykły t-shirt. Ona
natomiast miała na sobie obcisłe, jasne dżinsy i śliczną białą bluzkę z
odkrytymi ramionami. Troszkę zdziwiła mnie ta odmiana. Gdy odwróciła głowę w
naszą stronę, niebieskie, duże oczy zmierzyły mnie od góry do dołu.
- Ou. – Chciało
mi się śmiać, gdy jej zaskoczoną minę uzupełniały usta ułożone w kształt
okrągłego O. - Okej. Nic nie mówiłam.
– Uśmiechnęła się niewinnie w kierunku Nagato i podeszła parę kroków w naszą
stronę. On jedynie pokręcił głową ze zrezygnowaniem i przeczesał swoje włosy
dłonią. Stukot jej wysokich butów rozniósł się echem po okolicy, gdy stanęła
przede mną i wyciągnęła rękę. Uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Jestem Ino. –
Odwzajemniłam się i również podałam dłoń.
- Sakura. –
Wiedziałam, że od razu ją polubię.
- Miałabyś trochę
ogłady kobieto. – Doszło do nas stwierdzenie brązwłosego mężczyzny, który
najwidoczniej musiał nie usłyszeć późniejszych słów dziewczyny. Zeskoczył z
otwartego tyłu pojazdu, trzymając w dłoniach dwie ogromne, foliowe torby. Z
zaskoczeniem odkryłam, że znam go. Ciężko było zapomnieć te charakterystyczne,
czerwone tatuaże na policzkach. Ubrany był w luźną szarą bluzę, której kaptur
zarzucił na głowę. – O, dobry wieczór pani. Jak się czujemy na wolności? – Posłał
mi zadziorny uśmiech i rzucił pakunki obok kół. W odpowiedzi jedynie wzruszyłam
ramionami.
- Kiba skończ
rozładunek i potem niech ludzie uporządkują to wszystko. – Polecenie wyszło od
Nagato, który skinął głową na pobliskie paczki. – I zajmijcie się tym co
zostało przywiezione wcześniej.
- Się wie
kapitanie. – Zaśmiał się wesoło. Podszedł niby od niechcenia do Ino i dał jej
szybkiego całusa w usta. Zaraz potem uciekł i usłyszeliśmy, jak wykrzykuje
polecenia innym ludziom. Dziewczyna natomiast założyła ręce na biodra i
patrzyła za oddalającym się chłopakiem.
- Zawsze musisz
mi go gdzieś wysłać, akurat jak miał mi zrobić kolację? - Westchnęła ciężko i
posłała rudowłosemu rozdrażnione spojrzenie.
- Nie martw się.
Jeszcze Ci zrobi niejedną kolację. – Zassałam
powietrze się słysząc tę dwuznaczność w głosie Nagato. Kobieta natomiast
zaczerwieniła się płomiennie. On i Itachi widząc to zaśmiali się w odwecie.
- Mężczyźni… -
Usłyszałam jej mruknięcie pod nosem. Odwróciła głowę w moim kierunku. – Jeszcze
Cię kochanie porwę. Mówię Ci. W tej dziurze jest niesamowicie nudno. –
Zarzuciła długie do pasa włosy na plecy. Puściła mi oczko i zaczęła się oddalać
w kierunku skąd dochodził głos Kiby.
- Jeśli chcesz
możemy Ci załatwić misję półroczną. Po niej dopiero wasze wieczory będą dobrze
smakować. – Na odchodne również Itachi powiedział coś od siebie. Dziewczyna
nawet się nie odwróciła, ale nad głową pokazała mu środkowy palec. Uśmiechnął
się lekko widząc to. Odwracając od niego wzrok dostrzegłam, że Nagato zwrócił
swoją uwagę na mnie. Zmarszczył czoło widząc na mnie zdecydowanie za dużą
koszulkę czarnowłosego. Wskazał brodą na pudło.
- Ubrania dla
Ciebie. Powiedziałem jej by wybierała w miarę neutralne rzeczy, ale z nią to
nigdy nic nie wiadomo.
- Dzięki. –
Uśmiechnęłam się do niego. Nareszcie.
Miałam nadzieje tylko, że dobrze trafiła z rozmiarem. Niezbyt wygodnie chodzi
się w workowatych spodniach. Po chwili odezwałam się ponownie. – Moglibyśmy
porozmawiać? – Od rana powstrzymywałam się od zadawania pytań, ale to nie
znaczyło, że ich nie mam. Chciałam usłyszeć odpowiedzi od niego.
- Oczywiście.
Itachi pójdziesz do dowodzenia? Za chwilę dołączę do Ciebie.
- Nie ma
problemu. – Czarnowłosy spojrzał na mnie przed odejściem. – Do zobaczenia.
Podniosłam mu
rękę na pożegnanie. Obserwowałam go oddalającego się, a jego włosy kołysały się
na boki. Zauważyłam, że Nagato przygląda mi się uważnie w zastanowieniu.
Ostatecznie jednak podniósł karton, który wcześniej ustawił na ziemi i ruszył
przed siebie nie mówiąc ani słowa.
- Co chciałabyś
wiedzieć? – Zapytał, gdy przechodziliśmy korytarzami do mojego pokoju.
Widocznie nie obawiał się pytań, skoro zaczął temat już teraz.
- Dlaczego tutaj
jesteśmy? – Rzuciłam wzrokiem na jego profil.
- Bo jest tu
względnie bezpiecznie. Oczywiście zależy w jakich kategoriach na to patrzysz.
- Ale baza wojskowa?
Przecież państwo na pewno musi mieć informacje, że ktoś z niej korzysta. – Nie
dawało mi to spokoju. Będąc wcześniej w sali treningowej ten temat również
przewinął mi się przez myśli. Rząd z pewnością kontrolował wszystkie swoje
jednostki, nie wyłączając tych już nieaktywnych. Dlatego dziwiło mnie, że taka
organizacja jak Akatsuki bezkarnie
buszowała sobie pod ich nosem i nie reagowali na to w żaden sposób.
- Dane w ich
systemie wskazują, że już dawno te tunele się zawaliły. Jakiś czas temu było
potężne trzęsienie ziemi. Na pewno Ci to nie umknęło. – Kiwnęłam mu w
potwierdzeniu głową. Nie zapomniałam tego, jak kuliłam się pod biurkiem w
pokoju. – Ich agent, a w rzeczywistości nasza wtyczka, po powrocie z oględzin
potwierdził dane, jakie wskazywały ich komputery. Odłączyliśmy się od ich
sieci. Nikogo nie zdziwiło, że więcej powiązań zostało utraconych. W końcu to ruina. – Spojrzał znacząco na ściany. –
Kontrolujemy cały czas zainteresowanie tą jednostką, ale jak na razie wszystko
wskazuje na to, że została bezpowrotnie wykluczona.
- Ale nikt, nikt, nie podejrzewa, że coś by się tu
mogło dziać? – Podniósł brew do góry patrząc na mnie.
- Nie.
- Tak lekko do
tego podchodzisz. Ja na Twoim miejscu nie traktowałabym tego tak lekceważąco. –
Usłyszałam jego ciężkie westchnięcie. Spojrzałam na niego zdziwiona. A nie było tak?
- Wszystko
zostało dokładnie sprawdzone, prześwietlone i skontrolowane. Jeżeli tak bardzo
się obawiasz o to, to mogę Ci dać całą długą listę osób, które są
odpowiedzialne za ten monitoring. Może do przyszłych świąt się wyrobisz. –
Skrzywiłam się słysząc tę kąśliwą uwagę. Poczułam się przez moment głupio, że
wątpiłam w jego skuteczność. Powiedziałam sobie jednak, że nie mam ku temu żadnych
powodów. Teraz to dotyczyło również mnie. Chciałam być doinformowana pod każdym
możliwym względem.
- Kolor włosów
zobowiązuje, co? Wredna małpo. – Odpowiedziałam mu za to w ten sposób. Zaśmiał się.
- Słuchaj Sakura.
Gdybym miał Ci tłumaczyć wszystko tak dokładnie, to zajęłoby to za dużo czasu.
Po prostu zaufaj mi, że wszystko jest na swoim miejscu tak, jak powinno. Jakoś
to wszystko stoi od tych kilku lat. – Wzruszyłam ramionami. Szliśmy jakiś
odcinek drogi w ciszy. W duchu przyznałam mu rację. Na pewno jest tutaj tak
wiele spraw do zorganizowania i kontroli, że on sam potrzebuje do tego osobno
przydzielonych ludzi. Z pewnością sam musiał najpierw przekonać się o ich
lojalności. Nie wierzę, aby przydzielił tak znaczące funkcje pierwszym lepszym,
niezaufanym osobom. Zastanowiła mnie też jeszcze jedna rzecz.
- Jest tutaj w
ogóle jakaś hierarchia? Bo zauważyłam, że niektórzy się wręcz Ciebie boją, inni
zachowują szacunek, a jeszcze inni nawet nie zawracają sobie głowy jakimiś...
nie wiem. – Nie znalazłam określenia na to ostatnie. Z pewnością czuli do niego
jakiś respekt, ale nie przejmowali się zbytnio tym, że to on tutaj ma władzę.
Widziałam, że chce mi już odpowiedzieć, ale jakiś kawałek dalej, zza zakrętu
wyszła dwójka mężczyzn. Nie znałam ich i na pierwszy rzut oka od razu wydali
się mi nieprzyjemni. Obydwoje byli ubrani na czarno i było widać, że prowadzą
jakąś zażartą dyskusję. Widząc nas, jeden z nich natychmiast przestał
gestykulować ze zdenerwowania.
- Szefie. –
Pochylili z szacunkiem głowy. Nagato jedynie kiwnął im głową i wyminęliśmy ich.
Dostrzegłam jednak ich spojrzenia wlepione we mnie. Zwłaszcza jednego z nich,
który uważnie przyglądał się mojemu ciału. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł mi
wzdłuż kręgosłupa. Zwróciłam swój wzrok przed siebie, starając się zignorować
jego zainteresowanie. Odetchnęłam, gdy zniknęliśmy za następną ścianą.
- Nie dotkną Cię
w mojej obecności, bądź osób ze mną ściśle związanych. – Musiał zauważyć moje
spięcie, gdy przechodziliśmy obok nich. – Nie martw się. Dostrzegłem to tylko
ja. Zbyt dobrze wiem, jak interpretować Twoje ruchy. – Uśmiechnął się kącikiem
ust. Spojrzałam na niego z ukosa robiąc powątpiewającą minę. Uważałam nieco
inaczej.
- Tak długo się
nie widzieliśmy, a Ty jesteś w stanie już wiedzieć wszystko? Rozczarowałeś
mnie. – Dźgnęłam go palcem w bok. On jednak nie zareagował na to w żaden
sposób. Jedyną oznaką, że to poczuł był jego większy uśmiech. – Nie sądziłam,
że możesz mieć aż takie płytkie spojrzenie na wszystko. – Mruknęłam pod nosem. Oczywiście
nie dam mu tej satysfakcji, że rzeczywiście
miał rację.
- To, że nie
widzieliśmy się osobiście nie znaczy, że Cię nie obserwowałem i Cię nie znam. –
Otworzyłam szerzej oczy i odwróciłam się całym ciałem do niego, idąc bokiem.
Widziałam wyraźnie jego zadowolony profil.
- Śledziłeś mnie?
– Zapytałam niedowierzając.
- Powiedzmy. –
Jego oczy powędrowały na chwilkę na mnie. – Wracając do poprzedniego pytania.
Tak. Mam tutaj wewnętrzny i zewnętrzny krąg. – Podniosłam brew i ponownie
zaczęłam iść normalnie. Minęliśmy tabliczkę do naszego korytarza, a chwilę
później staliśmy przed drzwiami do mojego pokoju. Wskazał mi brodą na klamkę,
gdy ja dalej wpatrywałam się w niego, nieco zamyślona. Do licha. Nie zauważyłam nikogo. Wędrowałam myślami wciąż do jego
odpowiedzi o obserwowaniu mnie. Wracałam wspomnieniami do mojego codziennego
życia i stwierdziłam, że nigdy nie widziałam niczego, ani nikogo podejrzanego. Wyciągnęłam z kieszeni spodni klucze i chwilę
potem weszliśmy do środka. Nagato postawił przy łóżku karton i stanął obok
niego zakładając rękę na pas spodni.
- Coś jeszcze? –
Zagryzłam wargę, marszcząc czoło.
- Co masz na
myśli mówiąc „wewnętrzny i zewnętrzny krąg”? – W między czasie podeszłam do
pudła, które zostawił i przeniosłam je na pościel. Stęknęłam cicho, gdy
opuściłam je w dół. Było naprawdę ciężkie.
- Wewnętrzny
tworzą wszystkie zaufane mi osoby. Poznałaś część z nich. Itachi, Hidan, Konan,
Hinata, czy choćby ta cała Ino. – Machnął ręką na ostatnie imię. – Każde z nich
ma swój niezastąpiony wkład w to, aby to wszystko dobrze funkcjonowało.
- No nie mów, że
Hidan. – Skrzywiłam się słysząc go jako jednego z wymienionych. Przeciągałam
akurat kluczami po taśmie, aby móc powyciągać rzeczy i przez przypadek
przejechałam sobie ostro po palcach. Syknęłam i przyłożyłam je do ust. On tylko
pokręcił głową.
- Przecież Ty
jesteś zagrożeniem dla samej siebie. Gdzie Ty tutaj? – W odpowiedzi rzuciłam w
niego pierwszym pod ręką materiałem z pudła. Wylądował on idealnie na jego
twarzy. Widząc, co to uśmiech od razu zszedł mi z ust. Rumieniec oblał mi
policzki. On natomiast ściągnął to, co w niego cisnęłam i ze zmarszczonymi
brwiami przyjrzał się temu. Ze śmiechem odrzucił na łóżko ogniście czerwone
stringi.
- Jak mówiłem.
Ino jest nieprzewidywalna.
Po tym małym
zdarzeniu zostałam sama z informacją, że za godzinę przyjdzie ktoś po mnie.
Było po godzinie dziewiętnastej, jak się dowiedziałam. Miałam zostać
zaprowadzona na kolację. Czułam się bardzo niekomfortowo, będąc tak niańczoną.
Wręcz czułam irytację, że nie mogłam nigdzie pójść sama. Potem jednak
przypomniałam sobie tamtych dwóch typów z korytarza. Nie zapomniałam również
lekcji z jadalni, gdy Hidan mnie tam zaprowadził. Nie chciałam sama zostać z
kimkolwiek z tamtych mężczyzn. Każdy z nich mógłby zrobić ze mną co chce, a nie
wspominając już o tym, że byli uzbrojeni. Odtrąciłam te myśli i zaczęłam
rozpakowywać wszystkie rzeczy z kartonu. Oprócz pamiętnej bielizny, znalazła
się również normalna, bawełniana oraz parę biustonoszy. Oprócz tego karton
pełny był zwykłych białych oraz czarnych koszulek. Znalazłam też dwie pary
dżinsów i czarne bojówki. W oczy rzucił mi się też jakiś inny czerwony
materiał. Wyciągając go, okazało się, że jest to śliczna, obcisła bluzka, z
wyciętymi plecami. Rzucając ciuchy na łóżko zastanawiałam się, skąd wzięto
fundusze na to wszystko. Zaraz potem miałam ochotę pacnąć się w czoło. Jestem w
organizacji, która na pewno ma na swoim koncie wiele brudnych pieniędzy. Co to
dla Nagato było parę kobiecych szmatek? Ku mojemu zaskoczeniu znalazłam tam też
dwie pary butów. Jedną były zwykłe proste, białe adidasy, a drugą wojskowe
desanty. Założyłam je na nogi i pokręciłam głową z niedowierzaniem, bo pasowały
idealnie. Otworzyłam wszystkie szuflady w szafie i poukładałam w niej rzeczy.
Przynajmniej nie musiałam się martwić o nie. Usiadłam na łóżku i zestawiłam
pudło na podłogę. Splatając ze sobą palce popatrzyłam dookoła. Nie wiedziałam
co mam zrobić z sobą, a wewnątrz czułam pustkę.
Jest. Wreszcie!
OdpowiedzUsuńJedna zasadnicza wada - krótkie. Chociaż akurat nie mnie się tego czepiać, bo sama mam z tym problem.
Notka bardzo przyjemna. Fabuła coraz bardziej się rozwija i coraz bardziej wciąga. Poznajemy inne osoby mające powiązania z Akatsuki. Bardzo spodobała mi się Twoja zawadiacka Ino i ten wątek z pewną, czerwoną częścią garderoby ;). Cudnie. Widać, że blondyna nie boi się nikogo i niczego. Do tego rozwiązanie wątku różnego podejścia poszczególnych grup osób do Nagato. Zgrabnie i powabnie do tego bardzo prawdopodobnie.
No i w sumie najważniejsze: Itachi. Dawno żadna notka u nikogo nie trzymała mnie w takim napięciu i oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. Do tego te komentarze w głowie Sakury typu: "przecież go nie znasz" dodały temu jeszcze większej naturalności.
Błędów jak czytałam to nie widziałam, ale nie sugeruj się mną gdyż byłam pod wpływem XD
Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę,
Konan
Oh, tak. Zdecydowanie rozdziały są za krótkie. Poprawię to, obiecuję! Mi samej bardzo szybko się to potem czyta i czuje, że to jest coś takie... no nie.
UsuńDziękuję Ci ślicznie za Twój komentarz. :D Cieszę się, że udaje mi się przyciągnąć to zainteresowanie.
Również pozdrawiam~
WYBACZ ZA TAKIE OPÓŹNIENIE! Kłaniam się nisko w ramach przeprosin.
OdpowiedzUsuńNo Kochana, mi w sumie do pełni szczęścia z tą historią brakuje Itachi=>Sasuke xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD To taki mały ból dupy na marginesie.
I ocham acham, jejku ten rozdział mnie wciągnął, serio, był jakiś taki lekki, przyjemny, że przeczytałam raz raz i miałam zdziwko jak zobaczyłam informacje od autora, tak się nie robi XD
Poza tym, sceny między Itachim a Sakurą są bardzo rozkoszne, że tak to nazwę. Jejku, no, opowiadanie ma taki magnetyzm, jest niebanalne i tak przyjemnie podane.
Boksowanie dobra rzecz xD I serio, początek to chyba mój ulubiony fragment, tak mega to opisałaś, że ojej!
Weny i czasu w tej jesiennej ponurej aurze xD
Buzia!
Oh, nic się nie dzieje kochana!
UsuńO tę dwójkę czarnowłosych panów nie musisz się martwić. Ich wspaniałe duo będzie. Huehuehuehe. :D
W ogóle nawet nie wiesz, jak miło mnie zaskoczył Twój komentarz. Ja tu umieram, zajadając się czekoladą i starając się nie paść, i trach. Uśmiech sam na usta wchodzi. :D
Em. Na początku zapomniałam w ogóle o jakiejkolwiek informacji i wrzuciłam surowy rozdział. I potem takie: wait. Zapomniałam o czymś. XD
Uh, cieszę się bardzo, że spodobało Ci się to malutkie coś. Dziękuję Ci ślicznie!
Wzajemnie dużo weny i uśmiechu. Nie możemy się dać jesieni, nie? :D~
PS. Momenty z Itachim troszkę mnie wpędzają w zakłopotanie. Bo chciałabym wiesz.. takie. "Now..! Kiss..!" A tu nie mogę. XD
UsuńPSS. Jak zawsze czegoś zapominam. Sorki. ^^"
Luzik arbuzik!
UsuńI dokładnie, nie możemy dać się jesieni XDDD
TRZYMAJ SIĘ CIEPLUTKO I OPTYMISTYCZNIE ♡
Ty również <3
UsuńCześć!
OdpowiedzUsuńMasz nową czytelniczkę, możesz być tego pewna. ^^
ItaSaku to moja ulubiona para, a także ogólnie ulubione postaci z całej serii, więc jak zobaczyłam tego bloga, to od razu postanowiłam zajrzeć.
Później zobaczyłam, że masz fajny styl pisania i postanowiłam przeczytać wszystkie rozdziały. Nie za bardzo lubię historie, które nie dzieją się w świecie Naruto, tylko w rzeczywistym, ale twoja historia wydaje się być naprawdę ciekawa i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.
Życzę weny! :)
Oh. Dziekuje bardzo! Nawet nie wiesz jak sie cieszę, że zainteresowały Cię te moje wymysły. C:
OdpowiedzUsuńAkurat sie złożyło, że właśnie wstawiłam rozdział. Więc taki mały bonusik. Zapraszam~
Nadal poznajemy świat i byt w kryjówce, no i nie powiem, ale nie jest to nudne :D Choć jestem spragniona jakieś akcji, to nie nudzi mnie czytanie tych rozdziałów, więc to całkowicie jest plus :D
OdpowiedzUsuńNo to kurczę, cieszę się. :D
UsuńJestem. :D
OdpowiedzUsuńPewnie będę czytać z przerwami, bo chociaż mam urlop, to mam też co robić. ;)
A rozdział bardzo mi się podobał. Chociaż akcja w tym momencie nie ma zbytniego tempa, to podoba mi się jak wszystko wprowadzasz.
Te momenty ItaSaku były tak urocze, aww. <3
I Ino! Ja widzę, że tu sporo osób jest powiązanych ze sobą. ;D
Rozdział naprawdę bardzo mi się podobał. <3
Witam, cieszę sie. :D
UsuńAh, znam to. Obowiązki najpierw, potem przyjemności. ;)
Ano te poerwsze rozdziały takie flegmatyczne. Ale te nowe chyba nie lepsze. XDD Coś z tym musze zrobic definitywnie. XD
Ahmm. ♥️ Ja nadal mam ich deficyt. ♥️
Powiązanych tutaj jest od groma ludzi. :D Mam nadzieje, ze uda mi sie to jakos odwzorować, ale juz widzę, ze sa małe problemy. Kurde bele. ^^”
♥️♥️♥️