Nie wiem, jak długo spałam. Pamiętam
tylko potoki łez, wycieńczenie i rezygnację. To ta ostatnia pozwoliła mi
ostatecznie zasnąć niespokojnym snem. Ułożyłam dłoń na czole, gdy drugą
rozciągnęłam w poprzek łóżka. Wpatrywałam się w biały sufit, gdy mój umysł
ogarniała pustka. Nie myślałam o niczym, nie przejmowałam się również ani jedną
rzeczą. Koniec końców, nie wiedziałam już czym mam się martwić. Było tego za
wiele. Podniosłam się do siadu i rozejrzałam po pomieszczeniu, lekko zaspanym
wzrokiem. Przetarłam oczy zewnętrzną częścią lewej dłoni, gdy drugą się
podparłam. Po prawej miałam drzwi, a klucz wciąż tkwił w zamku nienaruszony.
Naprzeciwko stała szafa i regały, na których nic się nie znajdowało. Pokój
wydawał się tak pusty i bez duszy.
Zwykłe pomieszczenie z paroma meblami. Obejrzałam się w drugą stronę i
zauważyłam mały, węższy korytarzyk, wewnątrz którego, na prawej ściance
znajdowały się ciemne drzwi. Wstałam pomału i stawiając krok za krokiem
podeszłam do nich. Wyciągnęłam dłoń i pociągając za klamkę moim oczom ukazała
się mała, jasna łazienka. Białe, proste kafelki były na ścianach, natomiast
podłoga była identyczna. Całą szerokość pomieszczenia na przeciwko zajmowała
wanna, po prawej stała umywalka, a pod nią szafeczka. Za drzwiami odnalazłam
toaletę. W kącie stało duże lustro, oparte jedynie o ścianę. Nie chciałam nawet
wiedzieć, jak wyglądam. To jak się czułam mi wystarczało. Sprawdziłam szuflady
i znalazłam w nich czyste ręczniki. Wrzuconych tam było też parę kostek szarego
mydła. Przemożne pragnienie kąpieli ogarnęło mnie ponad wszystko inne.
Przegnało zaspanie, obojętność, czy jakiekolwiek inne emocje.
Zaczęłam wlewać wody do wanny.
Rozebrałam się pospiesznie, nie zwracając nawet uwagi na to, gdzie rzucam
rzeczy. Chwyciłam jedynie jakiś pojedynczy ręcznik, mydło wrzuciłam do wody i zaraz
sama się w niej znalazłam. Odetchnęłam z przyjemnością, gdy poczułam, jak
rozkoszne ciepło rozchodzi się po moich nogach. Wanna nie zdążyła się jeszcze
napełnić, ale ta odrobina przyjemności wystarczyła, bym całkowicie się
zapomniała. Zmrużyłam oczy i zgarbiłam się. Zamoczyłam ręcznik i przycisnęłam do piersi,
wyciskając go. Zadrżałam. Z westchnięciem zrobiłam znów to samo. Tyle dni
minęło odkąd miałam styczność z wodą.. Pozwolono nam się tylko jeden raz umyć,
przed samą rozprawą. Woda była jednak lodowata. Nie wytrzymałam w niej nie
więcej, niż pięć minut.
Zanurzyłam się po sam czubek
głowy, gdy zakręciłam kurki. Wzięłam głęboki oddech i znalazłam się pod wodą na
parę chwil. Miałam zamknięte oczy; czułam tylko przyjemne ciepło na całym
ciele. Na nim się skupiłam i czerpałam radość z tak banalnej czynności, jaką
jest kąpiel.
Po pewnym czasie zaczęłam się
szorować mydłem. Wróciła do mnie bezlitosna świadomość tego, gdzie się
znalazłam. Radość z odnalezienia chrzestnego nie przesłaniała innych, ponurych
faktów. Nie miałam się dokąd podziać; nie mogłam nigdzie wyjść, bo zaraz
byłabym ponownie uwięziona. Moją twarz znano wszędzie i będzie od teraz
kojarzona jedynie ze światkiem przestępczym.
Zastanawiało mnie, jak On się
tutaj znalazł. Nie miałam o nim żadnych wieści. Nie widziano go, a rodzice nie
odpowiadali na żadne moje pytania. Nawet szukając go na własną rękę, wszystkie
poszlaki trafiały ostatecznie w martwy punkt, z którego nie mogłam ruszyć
dalej. Oblewałam się cały czas wodą, chcąc zrobić coś z rękami. Przyjemne
uczucie łagodziło moje zszargane nerwy, jednak nie byłam w stanie zapomnieć o
tym wszystkim. Co musiało się wydarzyć, że stał się tym, kim jest? Co musiał
zrobić aby zasłużyć. Wzdrygnęłam się
na samą myśl, a obraz krwi na podłodze mignął mi w wyobraźni. Kogo zabił? Co popełnił? Jego zimna
postawa, której byłam wcześniej świadkiem, jasno dawała do zrozumienia do czego
jest zdolny. Nie łudziłam się, że z innymi jest inaczej. To bezwzględni ludzie,
kierujący się swoimi pobudkami. Najbardziej przytłaczała świadomość, że Nagato
był z nich wszystkich najgorszy. Wiedza,
że miał w sobie choć trochę człowieczeństwa dawała mi nikłą nadzieję, że nie
jest dla niego za późno. Był w stanie zdobyć się na czułe gesty – pozostawał
więc człowiekiem.
Krew.. tyle krwi. Bezlitosny obraz pojawił się w mojej wyobraźni. Dwa
ciała na podłodze. Zrobiło mi się niedobrze. Pokręciłam zamaszyście głową.
Nie pomyślałam ani razu o niej..
Ani o tym co musi przechodzić. Moja biedna Yuri. Byłam tak zaabsorbowana tym
wszystkim dookoła, że zapomniałam o najbliższej mi osobie. Ona jako jedyna
zawsze wiedziała, jak jest naprawdę. Znała całą mnie. Ja znałam ją. Pojedyncze
myśli i troska o nią, co musiała przeżywać, przetaczały się po moim umyśle. Serce
boleśnie się ścisnęło. Ból, że nie mogę jej powiedzieć prawdy, rozdzierał mnie
od wewnątrz.
Miałam ochotę ponownie się
rozpłakać. Zacisnęłam jednak mocno dłonie, aż mydło znalazło się pod moimi
paznokciami. Zagryzłam mocno zęby i wymierzyłam sobie mentalny policzek. Będziesz się tak nad sobą użalała? Dalej, może
pokaż jeszcze innym, jaka jesteś beznadziejna. Z determinacją, ponownie
zaczęłam szorować skórę. Brutalnie wcierałam szorstkie mydło, aż ramiona mi
poczerwieniały.
Wychodząc z wanny skrzywiłam się
na myśl, że będę zmuszona ponownie założyć na siebie brudne rzeczy. Oddałabym
wszystko aby mieć choć czystą bieliznę. Wciągając na siebie szybko czarne
spodnie i bluzkę, weszłam do pokoju. Wycierając włosy ręcznikiem podeszłam
zdecydowanym krokiem do szafy i otworzyłam ją. Zaczęłam przetrząsać szuflady i
szafki, w poszukiwaniu czegokolwiek zdatnego do ubrania. Na nic. Wszystko jak
było puste, tak dalej pozostawało. Z irytacją rzuciłam mokry ręcznik na łóżko.
W tym samym czasie usłyszałam, jak ktoś puka do drzwi. Zastygłam w bezruchu, a
moja głowa odwróciła się w tamtym
kierunku. Serce zaczęło mi szybciej bić z niepewności. Nagato wspominał, że
nikt tu się nie kręci bez celu. Nie odzywałam się. Oczekiwałam, czy może nieproszony
gość sobie pójdzie. Słysząc głos, który za chwilę się rozległ, moja chęć
otwarcia drzwi zmalała zupełnie do poziomu minusowego.
- Skarbie mój najdroższy.
Otworzysz? – Głos na pewno należał do Hidana. Nie miałam co do tego nawet
wątpliwości. Ponownie uderzył dłonią. – Hej! – Znów stukot drzwi rozniósł się
po pokoju. Zza nich usłyszałam niecierpliwe westchnięcie.
- Odejdź. – Odkrzyknęłam
stanowczym głosem. Dziękowałam bogom, że nie zadrżał.
- O, a jednak tam jesteś. –
Odezwał się sztucznie radosnym tonem, że aż się skrzywiłam. Nie wiedziałam
czego chciał ani jak się dowiedział, że tutaj jestem. Zdecydowanie nie byłam
skłonna mu otworzyć. Nie ufałam mu ani trochę. – Chodźże. Pain urwie mi jaja,
jeśli Cię nie odprowadzę na miejsce.
- Pain?
- Twój.. Nagato. – Imię
wypowiedział nieco przyciszonym głosem. Jakby się obawiał, że ktoś go usłyszy.
Zagrzmocił po raz kolejny w drzwi. – Słyszysz ty mnie? Wbrew pozorom chce
zachować całkowicie cały swój osprzęt. Jeszcze mi się przyda. – Słysząc
przekleństwa i kolejne hałasy chwyciłam się za skronie. Pomasowałam je lekko i
zrobiłam ostatnią rzecz, za jaką bym siebie podejrzewała. Z myślą, że będę tego
żałować otworzyłam drzwi.
Stał przede
mną zupełnie inaczej ubrany, niż go wcześniej widziałam. Zdecydowanie się
odświeżył, a czarna koszula rozpięta była do połowy torsu. Bez problemu
dostrzegłam pod nią zarysy mięśni. Odwróciłam pospiesznie wzrok na bok. Rzucił
mi się w oczy przyczepiony do jego pasa nóż oraz pistolet. Zagryzłam dolną
wargę i z zaciętym spojrzeniem, ostatecznie zdecydowałam się podnieść głowę.
Uśmiechnął się do mnie szelmowsko, a jego ręka powędrowała na futrynę, o którą
się oparł na przedramieniu. Drugą dłonią podparł drzwi, abym nie mogła ich zatrzasnąć.
- No proszę. Owieczka odważyła
się otworzyć. – Wpatrzył się w kropelki wody, które spływały mi po szyi i
znikały w dekolcie. Byłam tego cholernie świadoma i żałowałam w tamtym
momencie, że zamoczyłam włosy.
- Możesz z łaski swojej się
przestać gapić? – Skrzyżowałam dłonie pod biustem. Gdy się wyprostował i
położył dłoń na pasie spodni, na jego twarzy wciąż błąkał się uśmiech. Patrzył
mi cały czas w oczy i przez ułamek sekundy pomyślałam nawet, że jest
przystojny. Zaraz jednak oprzytomniałam, besztając się.
- Chodź. – Odwrócił się do mnie
plecami i zrobił krok do przodu.
- Gdzie znowu mam iść? Jakoś mi
się nie podobasz, jako przewodnik. – Wykrzywiłam usta w grymasie, gdy odwrócił
głowę do tyłu.
- Słuchaj mała. – Zniżył głos. –
Lubię Cię, ale jak mnie zdenerwujesz nie będę patrzył na to, czy jesteś ważna
czy nie. Nie mam teraz cierpliwości. – Jego sylwetka w pełni zwróciła się do
mnie, a ja wciągnęłam powietrze. Patrzyłam w napięciu, jak podchodzi drażliwie powoli.
Trzymałam klamkę drzwi, ale wiedziałam, że mam zbyt mało czasu, aby zatrzasnąć
je przed nim. Korytarz i pokój nagle wydały się bardzo malutkie. Świadomość, że
nie mam gdzie uciec, sprawiła, że czułam się jak spłoszone zwierzę. On był na
polowaniu, a ja byłam ofiarą. Zacisnęłam mocno powieki i oczekiwałam, nawet nie
wiedziałam na co. Wzdrygnęłam się, gdy zaczesał mi pieszczotliwie włosy za ucho.
Jego kciuk popieścił mnie po policzku i nagle zapomniałam jak oddychać.
- Chodź. – Wyszeptał mi, niczym
kuszącą obietnicę, do ucha. Przeszedł mnie dreszcz przerażenia. Od kręgosłupa,
aż po całe ciało. Oddalił się ode mnie z ponurym śmiechem. Zaczerpnęłam
łapczywie powietrza czując, jak powoli mi go brakuje. Otworzyłam oczy, a on
szedł powoli wzdłuż korytarza. Chwyciłam się za serce. Nie miałam najmniejszej
ochoty iść z nim gdziekolwiek, choćby i na rozkaz Nagato. Przecież powinien
wiedzieć kim on jest.
- Ruszysz się w końcu, czy mówię
może do różowej laleczki? – Zmrużyłam gniewnie powieki. Strach przemieszał się
z irytacją. Pieprzyć to. Najwyżej to ja go wykastruję. Ruszyłam
za nim sposępniała, zamykając drzwi na klucz.
Światło, które wpadało do
obszernego gabinetu, sprawiało, że wydawał się on jeszcze większy. Potężne
regały zapełnione opasłymi tomami zajmowały obydwie szerokości ścian, po lewej
i prawej. Okna za biurkiem, które znajdowało się pod nimi, były olbrzymie.
Pomieszczenie było puste, zaraz jednak weszła do niego trójka osób. Wysoki
mężczyzna stanął koło obrotowego krzesła, gdy pozostała dwójka stanęła przed nim.
Kobieta założyła ramiona na piersi, a jej urodziwą twarz wykrzywiał grymas
wściekłości.
- Coś Ty narobił? Miałeś to
wygrać. Wygrać. – Wysyczała.
- Widziałaś nagrania. –
Odpowiedział za to, jakby miało to wszystko wyjaśnić.
- Chrzanić je! – Uniosła się. Małżonek
położył jej dłoń na ramieniu z zaniepokojeniem. – Wygrywałeś o wiele
trudniejsze sprawy. – Warknęła. – Nagle oniemiałeś?
- Zdarza się najlepszym.
- Zdarza się? – Zakpił drugi
mężczyzna. – Wiesz, jakie to teraz pociągnie za sobą konsekwencje? To nie jest
byle wybryk dziecka.
- Jesteś najlepszy! Nie zależy
Ci choć na swojej reputacji? – Kobieta uderzyła dłonią o biurko, zrzucając
brutalnie tę męża z siebie.
- Nie dbam o reputację. –
Wyprostował się i zaczął z ignorancją układać porozrzucane dokumenty z biurka.
– Odrobię to w trakcie innych rozpraw.
- Dostał pan pieniądze w zamian
za gwarancję sukcesu. Widocznie przyjdzie nam drogo zapłacić za ten błąd. –
Mówiąc te słowa zaczął się kierować w stronę drzwi. Widząc jednak, że jego żona
nie podąża za nim odwrócił się bokiem z pytającym wzrokiem.
- Idź. Chcę jeszcze powiedzieć
parę słów. – W odpowiedzi jedynie skinął głową, ponownie kierując się w do
wyjścia. Po chwili zostali w gabinecie sami. Zmierzyła go ostro wzrokiem. Obserwowała
te bardzo znajome rysy twarzy, czarne włosy. Ubrany był w elegancki garnitur. Na
lewej ręce miał kosztowny zegarek, a przy mankietach znajdowały się ozdobne
spinki. Był mężczyzną z klasą. Zawsze o tym wiedziała i nigdy nie dał jej tego
zapomnieć. Nie ważne jak bardzo się oszukiwała, ona nie była taka choćby w
małym stopniu. Mimo to arogancko unosiła głowę ku górze.
- Wiesz kim ona jest. –
Spojrzała w jego oczy.
- Wiem. – Potwierdził skinieniem
głowy.
- A mimo to pozwoliłeś jej…! –
Obruszyła się. On jedynie wpatrywał się w nią beznamiętnym wzrokiem. Wskazał
jej dłonią wyjście.
- Dziękuję za waszą wizytę ale
jestem zajęty. Nie mogę wam więcej poświęcić czasu.
Szliśmy tymi samymi korytarzami,
którymi prowadził mnie Nagato. W pewnym momencie jednak skręcił w jeden z
zakrętów, a ja stałam się jeszcze bardziej podejrzliwa. Wpatrywałam się w jego
szerokie plecy i zastanawiałam się, co do jego planów względem mnie. Szedł
pewnie, włosy miał rozrzucone na wszystkie strony. Nie odezwał się do mnie ani
słowem, odkąd wyszliśmy ze strefy
prywatnej. Skrzyżowałam ramiona i dokładnie starałam się zapamiętać
wszystkie szczegóły, by w razie konieczności puścić się pędem z powrotem.
Zatrzymał się przed jakimiś
podwójnymi drzwiami. Zanim jednak nacisnął klamkę, dał mi jedną radę.
- Nie odzywaj się i postaraj się
być obojętna. – I pchnął drzwi. Nie wiedziałam, o co mu chodzi do momentu, aż
nie przekroczyłam progu. Zaczerpnęłam głęboko powietrza i rozejrzałam się po
sporym pomieszczeniu. Po całej jego powierzchni porozstawiane były stoły, przy
których siedziało parę osób. Sami mężczyźni. Każdy z nich wyglądał na
niebezpiecznego, zwłaszcza, że niektórzy byli również uzbrojeni. Czułam się zagrożona.
Dostrzegłam surowy wzrok Hidana i przypomniałam sobie jego słowa. Całą
pozostałą siłą woli, starałam się opanować. Nikt nie zwrócił na mnie
szczególnej uwagi. Czułam jednak wzroki skierowane w swoją stronę, gdy nie
patrzyłam. Zmarszczyłam materiał spodni w dłoni, ze zdenerwowania. Po co mnie on tutaj przywlekł? Podeszłam
za nim do drzwi kolejnego pomieszczenia. Otworzył je przede mną i poczekał, aż
przejdę pierwsza. Oglądałam się za ramię nie ufając mu, jednak jego
niezadowolony wzrok wbity był gdzieś w salę. Zwróciłam się przed siebie, a
widok kuchni mnie zaskoczył. Otworzyłam szerzej oczy, odwracając się bokiem do
Hidana. Pomieszczenie było puste.
- Lodówka jest po lewej. Zrób
sobie cokolwiek i idziemy dalej. – Wyminął mnie, nawet nie patrząc i usiadł
przy długim stole. Wyciągnął zza pasa broń. Obserwowałam go uważnie, nie
wiedząc co mam z sobą zrobić. Nagle zrobił się bardzo zdystansowany. Teraz
przerażał mnie bardziej, niż gdy drażnił się ze mną. Czułam, jak dłonie mi się
pocą. Nie miałam pojęcia, jak mam się zachować względem niego, ani co
odpowiedzieć. Ostatecznie ruszyłam niepewnie w kierunku, który mi wskazał.
Usłyszałam zgrzyty i zerkając za siebie zauważyłam, jak rozkłada broń na
części. Podniósł na mnie wzrok, a to, jak zimno na mnie spojrzał sprawiło, że
się wzdrygnęłam. Irytujące. Ciągły
strach był tak ujmujący. Ta niepewność sprawiała, że wariowałam. Kątem oka
dostrzegłam zestaw noży ustawiony na tym samym blacie, przy którym siedział.
Wewnątrz czułam beznadziejną nadzieję, że w razie czego mogę nimi rzucić.
Chwyciłam za rączkę lodówki i poczułam, jak
nagle żołądek mi się skręca na widok jedzenia. Pełno surowego mięsa, jakieś
stare warzywa i parę jajek, w normalnych warunkach by mnie nie zachwyciły. Teraz
byłam skłonna zjeść cokolwiek. Wzięłam trzy jaja i sięgnęłam po pierwszy rondel
w pobliżu. Cały czas obserwowałam Hidana, czy siedzi dalej tam, gdzie
wcześniej. On jednak nie zwracał na mnie zupełnie uwagi i sprawdzał dokładnie
każdy element pistoletu. Rozejrzałam się dokładniej, już mniej onieśmielona.
Oparłam się pośladkami o blat przy ścianie i krzyżując przedramiona, chwyciłam
się za biodra. Naprzeciwko znajdował się mężczyzna, ładując magazynek przy
stole. Za nim były kolejne, nieco węższe. Obok mnie była kuchenka i zlew.
Pomieszczenie było mniejsze, ale zdecydowanie dłuższe od poprzedniego. Wszystko
byłoby w porządku, gdyby nie przytłaczające, zgniłozielone płytki dookoła.
Podrapałam się po policzku, patrząc na nie z niesmakiem.
Hidan wydawał
się być.. czymś zaaferowany. Sprawnie sprawdzał ilość kul w magazynku
wyciągając je, a następnie ponownie ładując. Przyglądałam się jego długim
palcom, które zręcznie manewrowały drobnymi częściami. Cały czas jego wzrok
pozostawał skupiony i jakby w ogóle nie zwrócił uwagi na pełno potencjalnych
broni, które mogłabym wykorzystać przeciwko niemu. Z drugiej strony może nie
obawiał się mnie. Czemu miałby? Byłam
za słaba, aby go nawet popchnąć, a co dopiero na poważnie zaatakować. Jego
muskulatura wyraźnie dawała mi to do zrozumienia. Mógłby zrobić ze mną
wszystko, co tylko zechce. A jednak nie ruszył mnie. Przyglądając się mu,
widziałam wyraźnie zarysowaną linię szczęki. Obojczyki wyraźnie odcinały się na
skórze, a na szyi dostrzegłam drobny łańcuszek. Wcześniej nie zwróciłam na niego
uwagi. Była na nim mała, okrągła zawieszka. Nie kojarzyłam symbolu, który był
wewnątrz. Zaintrygowana zaczęłam bawić się włosami.
- Co? – Mruknął, nie podnosząc
na mnie nawet wzroku. – Tak. Podobasz mi się, jeśli o to Ci chodzi. – Na jego
twarzy przez chwilę zagościł w kącikach ust drobny uśmieszek. Tak szybko, jak
się pojawił, tak zniknął. Zerknął znad rzęs na mnie. Spojrzałam na niego z
pobłażaniem modląc się, aby to go nie sprowokowało. Nie będę się przed nim
płaszczyć. Już raz dostał to, czego chciał.
- Czemu Ty potrafisz mówić tylko
o jednym?
- Dobrze wiem co Ci chodzi po
główce. – Mrugnął do mnie i zaczął składać wszystkie części w całość.
- To nie ja jestem… - Zacięłam
się przy ostatnim słowie. Gwałcicielem.
Podniósł brwi do góry w wyrazie kpiny.
- No kontynuuj. – Machnął ręką
lekceważąco. Nie odzywałam się i wpatrywałam się w punkt nad jego głową. Chwyciłam
się za ramiona i przytuliłam je do ciała. Miałam nadzieje, że nie dostrzeże
mojego zdenerwowania. – Mówię różne rzeczy. Ostatecznie nie wiesz, jaka jest
prawda. – Powiedział dobitnie. Zignorował mnie i sprawdził komorę. Szczęk
zabrzęczał mi w uszach. Odłożył broń i chwycił za pierwszą z brzegu ściereczkę.
Zaczął czyścić nóż. Ostrze błyszczało w świetle lamp.
Jakiś czas później, jeden talerz
ustawiłam przed sobą, a drugi z jedną kromką chleba i jednym jajkiem postawiłam
w nieznacznej odległości od jego prawej dłoni. Podniósł na mnie wzrok i z
niemałą satysfakcją dostrzegłam, że go zaskoczyłam. Nie trwało to długo, bo bez
słowa odstawił wszystko i chwycił za posiłek. Obrałam powoli jedno jajko. Widząc
jego biel, moja chęć do jedzenia nagle zmalała. Zaczęłam wmuszać w siebie porcje,
aby tylko wiedzieć, że cokolwiek przełknęłam. On jednak nie miał tego problemu.
Zjadł wszystko o wiele szybciej.
- Dzięki. – Jego głęboki głos
przeszył mnie na wskroś. Odwróciłam głowę w bok i wzruszyłam ramionami.
Weszliśmy do tej samej
olbrzymiej hali, do której zaprowadził mnie wcześniej z Itachim. Teraz jednak
było zdecydowanie więcej osób wewnątrz. Starałam się utrzymać neutralny wyraz
twarzy. Nie czułam się tu bezpieczna, a przejawy jakichkolwiek emocji na pewno
wykorzystano by przeciwko mnie. I tak już dużo pokazałam. Trzymałam się parę
kroków za mężczyzną, aż nie zbliżyliśmy się do okrągłego centrum. Stał w nim
Nagato rozmawiając o czymś z Itachim i kobietą o niebieskich włosach. Za nimi
siedziała przy komputerze, jakaś inna dziewczyna. Była wyraźnie młodsza od tej
pierwszej. Wyglądała na starszą ode mnie może o rok, czy dwa. Hidan podszedł
bliżej, a do mnie dotarły strzępki rozmowy.
- Cały dostęp został
zablokowany. Nikt nie powinien znaleźć, żadnych informacji. – Te słowa
wypowiedział brunet i podał coś mojemu chrzestnemu. Nie zdążyłam dostrzec co to
jest, bo schował to niezwłocznie do teczki trzymanej w ręku. Zwrócili na nas
uwagę, gdy podeszliśmy blisko nich. Zauważyłam badawczy wzrok czarnowłosego i
ciekawski kobiety. Głos zabrał jednak Nagato.
- Dobrze, że ją przyprowadziłeś
całą. – Spojrzał na niego chłodno. On jedynie stał z cwanym uśmiechem. Jego
humor całkowicie się zmienił, gdy wyszliśmy z kuchni.
- Jestem Konan. – Jako pierwsza
odezwała się do mnie Ona i dostrzegłam, że z lewej strony ma przypięty
papierowy kwiat do włosów. Wyciągnęła do mnie dłoń.
- Sakura. – Odwzajemniłam gest.
Żadna jednak się nie uśmiechnęła, oceniając się nawzajem z dystansem. To była
ta, o której wspomniał Nagato w drodze do pokoju. Była bardzo ładna, ubrana w
czarną bokserkę i dżinsy. Nie nosiła żadnej broni. Dostrzegłam, że ma
umięśnione ramiona. Domyśliłam się, że w
razie konieczności poradziłaby sobie. Nagato kiwnął głową do dziewczyny
siedzącej przy aparaturze. Ona z lekkim ociąganiem wstała, patrząc na monitor i
wstukując coś w klawiaturze. Ostatecznie jednak oderwała się i podeszła do
naszej grupki.
- To Hinata. – Wskazał na nią
podbródkiem. Miała długie, granatowe włosy, a jej oczy mnie lekko zaskoczyły,
gdyż były prawie całkowicie białe. Odbijała się w nich tylko lekka szarość.
Była podobnie ubrana do Konan. Ona jednak uśmiechnęła się do mnie.
- Cześć. – Kiwnęła mi ręką w
powietrzu na powitanie. Skinęłam jej głową w odpowiedzi i też wykrzywiłam lekko
kąciki ust. Zauważyłam, że Itachi zamierza coś powiedzieć, gdy na monitorze,
przy którym wcześniej pracowała Hinata pojawiła się jakaś wiadomość, obramowana
w czerwony kolor. Zmarszczył on brwi w zastanowieniu i ostatecznie nie
powiedział nic. Dziewczyna widząc, że coś się dzieje, podbiegła pospiesznie do
stanowiska. Po chwili wpisała parę linijek kodu i na ekranie za nią pojawiło
się okno z popołudniowymi wiadomościami telewizyjnymi. Okręciła się na krześle.
Nagato też się odwrócił i skrzyżował dłonie na piersi. Podeszłam do niego i
stanęłam obok, wymijając czarnowłosego. Czułam jego obecność tuż za plecami.
Zrobiło mi się troszkę niezręcznie. Moją uwagę jednak szybko zwrócił
wyświetlany obraz.
Kobieta ubrana była w schludną, białą koszulę, a w ręce trzymała
mikrofon. Wiatr targał jej starannie wymodelowanymi wcześniej włosami. Tytuł
głosił o ich ucieczce z więzienia. Zbiegli: Uzumaki Naruto, Hoshigaki Kisame,
Iwa Deidara, Yuga Hidan, Uchiha Itachi i Haruno Sakura. Chwilę potem scena się
zmieniła i pod każdym nazwiskiem pokazane były ich zdjęcia, zrobione w trakcie
rozprawy.
- Pfy. Jak by nie mogli wybrać
jakiegoś lepszego. – Zaskrzeczał Hidan. Odwróciłam się do tyłu, ale sylwetka
Itachiego całkowicie zasłaniała mi wszystko. Na jego piersi opinała się biała
koszulka i mogłam ocenić, że był bardzo dobrze zbudowany. Jak prawie każdy
tutaj. Na biodrach miał czarne, wojskowe spodnie. Podnosząc głowę dostrzegłam
jego obojętny wzrok i odwróciłam się spłoszona do przodu.
- Dzisiaj w godzinach nocnych zbiegli wyżej wymienieni przestępcy.
Policja zgubiła ich trop na trasie I-45. Prosimy tamtejszych mieszkańców aby
byli ostrożni. – Spikerka bez zająknięcia wypowiadała kolejne słowa.
Zmarszczyłam czoło w
zastanowieniu. Trasa I-45 prowadziła na wschód albo zachód. Biorąc jednak pod
uwagę, że przejeżdżaliśmy przez teren zbudowany, to jedyną opcją był zachód. W
drugim kierunku rozpościerały się jedynie pola uprawne. Nie wiedziałam jednak,
jak daleko od Tokio się znajdowaliśmy. Nie znałam terenów wojskowych, dlatego
nie byłam w stanie stwierdzić zupełnie gdzie jesteśmy. Jeżeli wojskowi w ogóle
udostępniali takie informacje. Zaniepokoiło to mnie. Byłam tu uwięziona niczym
w zakopanej puszce.
- Jeżeli ktoś posiada informacje, które mogą pomóc w śledztwie są
proszeni o niezwłoczny kontakt z policją. Dziękuję. – Jej wypowiedź się
skończyła. Obraz przeskoczył na kamerę ze studia.
Widziałam, jak Hinata już
wpisuje kolejne dane, a na monitorze pojawiło się kolejne okno, zasłaniając
poprzednie. Dźwięk całkowicie się wyciszył. Wystarczył mi jednak ułamek sekundy
abym dostrzegła kwadracik ze znajomą twarz. Otworzyłam zdezorientowana usta i
odwróciłam się gwałtownie w jej kierunku.
- Przełącz z powrotem! – Zażądałam
lekko podniesionym głosem, przez co zwróciłam na siebie jej zdziwione
spojrzenie. Czułam, jak pozostała czwórka też mi się przygląda. Hinata
natomiast bez słowa ponownie zmieniła na poprzedni kanał. Podniosłam dłoń do
góry i zagryzłam kciuk w poprzek. Jego bólem chciałam odgonić łzy, które
wywołał obraz bardzo dobrze znanej mi twarzy.
- Nazywasz się Hana Yuri natomiast zbiegła Haruno Sakura była Twoją
przyjaciółką, zgadza się? – Yuri stała dzielnie wyprostowana. Jej krótkie,
karmelowe włosy powiewały na wietrze, zasłaniając zaróżowioną twarz.
Dostrzegłam, że ma czerwone, podkrążone oczy i aż sapnęłam. Jej lico jednak
pozostawało zacięte. Zaciskała usta w wąską linię.
- Jest moją przyjaciółką. Tak.
- Nie brałaś udziału w przesłuchaniu. Dlaczego? Mogłabyś być ważnym
świadkiem, aby znaleźć więcej odciążających ją dowodów. – Bezlitosne pytanie
padło z ust prowadzącej.
Nagle, jakby mnie olśniło.
Dlaczego nie było jej wtedy w sądzie? To pytanie było bardzo celne. Ona
wiedziała kim jestem i znała mnie bardzo dobrze. Jej słowa mogłyby coś wnieść. Nadzieja
zakiełkowała w moim wnętrzu. Zaraz jednak mój zapał ostygł. Gdyby to było takie proste. Nagrania
były niezbitym dowodem. Yuri może i mogła opowiedzieć, jaka byłam. Ale sąd mógł
uznać, że mogłam ją oszukiwać. W końcu byłam oskarżona o morderstwo, a nie o
kradzież. Wszystko mogło być ukartowane. My możemy wiedzieć jak jest. Osób z
zewnątrz to nie obchodzi. Żadne słowa nie są w stanie zniwelować namacalnych faktów.
Wszystko było tak wyraźne, że nawet ślepy by zobaczył. Kątem oka dostrzegłam uważny
wzrok Nagato. Przyglądał mi się, patrząc to na ekran, to na mnie.
- Nie wiem dlaczego. Sama zgłosiłam się w tej sprawie. Nie dostałam
jednak żadnego wezwania. – Skrzyżowała ramiona na piersi.
- Uważasz, że dziewczyna była w stanie rzeczywiście zabić?
- Sakura? – Zdziwiła się. – Oczywiście, że nie. Owszem, potrafi być
twarda, gdy sytuacja wymaga swego. Ale znam ją. Nie skrzywdziłaby zwierzęcia, a
co dopiero człowieka.
Zamknęłam oczy i odwróciłam się
plecami do wszystkich. Pozostawałam jedynie twarzą do Hinaty. Nie dbałam o to,
czy cokolwiek można z niej wyczytać. Yuri.
Ona jedyna wierzyła we mnie do samego końca. Zacisnęłam pięści. Nie dostała
żadnych wyjaśnień, ani żadnych informacji. Wszystko co wiedziała.. mogła bez
przeszkód mnie znienawidzić, odwrócić się ode mnie. A jednak.. była wciąż moją
przyjaciółką.
Podskoczyłam lekko, gdy poczułam
dotyk na ramieniu. Zwróciłam swoją głowę w bok i dostrzegłam ciemne spojrzenie
Nagato. Niepewna spuściłam wzrok. Szara płyta podłogi zdała się dla mnie
bardziej interesująca, niż otoczenie.
- Chodź ze mną. – Nakazał i
pociągnął mnie za ramię w nieznanym mi jeszcze kierunku. Przystanął jednak po
paru krokach i odwrócił się nieznacznie do reszty. – Zajmijcie się wszystkim i
załatwcie obstawę dziewczynie. – Wydał rozkazy nawet nie siląc się o proszący ton.
On tu rządził, a inni wykonywali to, co zażądał. Nie chciałam znać
konsekwencji, gdyby ktoś się sprzeciwił. Szłam tak zamyślona nie patrząc pod
nogi, przez co potykałam się o wystające kable po drodze. Uścisk mężczyzny za
każdym razem był co raz mocniejszy. Mijaliśmy stanowiska, przy których
siedziała minimum jedna osoba. Zerkali na nas w zaciekawieniu, ale gdy
dostrzegali wzrok Nagato, kiwali głowami i w pośpiechu zajmowali się swoimi
obowiązkami. Obserwowałam to wszystko w ciszy, a w umyśle, pomimo licznych
wspomnień, tylko jedno było całkowicie wyraźne – Yuri z podkrążonymi oczami,
która stara się być dzielna.
Przyglądał się jej odkąd została
przywieziona do aresztu. Początkowo dawała sobie bardzo dobrze radę z
zaistniałą sytuacją. Był prawie na pograniczu podziwu, gdy tak bezprecedensowo
odcinała się Hidanowi, za każdą jego odzywkę. Stawiała dzielnie czoło
nieustępliwej matce. Nawet pomimo późniejszej wiedzy kim są, było w niej coś z
chłodnej kalkulacji. Wszystko się zmieniło, gdy oglądała film z kamery
przemysłowej. Widział jej szok i niedowierzanie. Zaprzeczenie na nic jej się
zdało.
Miał ochotę rozprawić się
własnoręcznie z Saiem i Kibą, gdy wychodząc dostrzegł ciała na podłodze. Mieli
wszystko załatwić bez rozlewu krwi, ze względu na dziewczynę. Pain nie był
pewny jej reakcji i takie spłoszenie jej, na pewno w niczym by nie pomogło.
Zmierzył ich zimno wzrokiem po tym. Oni widząc to, natychmiast zniknęli mu z
oczu. Wiedzieli, jakie konsekwencje mogą ich czekać, gdyby to on zabrałby się z ich ukaranie. Stał w hierarchii wyżej niż oni i miał do tego pełne prawo.
Obserwował ją, gdy podbiegła do
Paina. Wiedział, że była ważna w sposób osobisty dla niego. Każdy z
wewnętrznego kręgu zdawał sobie z tego sprawę. Mimo wszystko pozostawały osoby
z zewnątrz, które bez względu na strach nie zawahałyby się zdradzić. On był od
tego, aby ich likwidować. Pozostawał prawą ręką Paina.
Teraz stała zmieszana. Był w
stanie dostrzec, że starała się być obojętna. Nie ważne jak bardzo siliłaby
się, rzeczywistość jednak przedstawiała się nieco inaczej. Strach, niepewność,
ból, nadzieja i wiele innych emocji przetaczało się na jej twarzy. Odczytywał
je bez najmniejszego problemu i wiedział, że nie był jedyny.
Miała długie, różowe włosy i
mógłby przysiąc, że gdyby wplótł w nie swoje palce, pozostawałyby mocne i
miękkie. Była wysoka, ale pomimo to niższa od większości mężczyzn w
towarzystwie. Długie nogi, krągły tyłek i biodra, wspaniały biust. Starał się
nie przyglądać im dłużej, niż to konieczne, ale nie mógł ich zignorować. Swój
wzrok zawiesił na drobnym nosku. Był lekko zadarty, a oczy były duże i
wystraszone. Ich zieleń przepełniało tak wiele emocji. Była odważna, ale każdy
ma swoje granice. Ona do nich dochodziła. Zaciskała nerwowo pełne, malinowe
wargi. Była piękna. Pozostawała tak niezwykle niewinna. Nie wiedziała zupełnie,
jak bardzo ten świat był brutalny. Z żalem uświadomił sobie, że będzie musiała
porzucić tę niewinność, jeśli chciała przetrwać.
Jego twarz pozostawała zimna,
ale z niepokojem obserwował kobiecą postać na ekranie i Sakurę. Jeżeli
rzeczywiście była blisko z nią, komplikowało to wszystkie sprawy.
Jak na ekranie pojawiła się ta Yuri, to miałam dziwny przebłysk, że ona powie coś negatywnego na Sakurę. I nie powiem, ale zdziwiłam się, gdy tak się nie stało.
OdpowiedzUsuńHidan to mi jakoś przeleciał, mam taki zły nawyk, że nie skupiam się zbytnio na fragmentach z postaciami, za którymi nie przepadam xDD Jego żarty nadal są dość dziwne xDD
Ostatni akapit - fragmencik z perspektywy Itasia - sprawił, że oczy mi się zabłyszczały! Ja już ich tam pcham do siebie, no niech się ruszą tam xD
Odnosząc się do części autorskiej, moim zdaniem nie masz się o co martwić. Pod względem fabularnym jak i wykonania, to jeden z najlepszych blogów jakie jest mi dane ostatnio czytać. I choćbym chciała, nie mam się do czego przyczepić.
Czekam tylko z ciekawością na czwóreczkę <3
Pozdrawiam :)
Hm, no właśnie zawsze tak jest, że jak się pojawia osoba jeszcze trzecia, zupeeeeełnie obca, to zawsze jest źle. A ja chciałam od początku by było ciut inaczej. Nie powiem, mam w tym swój cel. :D
UsuńAaaaaa. Zdradzę Ci, że Hidan ma swoje powody do takich słabych żartów. XD Wyjaśnię to ale to łooo. Będzie dopiero za ciut ciut i jeszcze troszkę.
Itaś i Saki będą, będą! Już od następnego będę ich powoli shippować. XD
Oh, dziękuję Ci bardzo za tak kochane słowa! Dziękuję też, że czytasz. Naprawdę. To tak niezmiernie motywuje. <3
Również pozdrawiam~
Dream team! Konan i Hinata - moje dwie ulubione kobiece postaci z Naruto. Trafiłaś w moje gusta :D
OdpowiedzUsuńCo do opisu emocji - jest nieźle. Nie spłycasz bohaterów, a to jest chyba najważniejsze. Ich reakcje są naturalne - jak choćby to, że Sakura zwymiotowała na widok zwłok.
Cieszę się również, że wprowadzasz swoich bohaterów. Yuri wydaje mi się ciekawą osobą. Zaimponowała mi tym, że wierzy w Haruno. Chciałabym coś więcej o niej poczytać i sądzę, że jeszcze będę mieć ku temu okazję. ;)
Hidan. Bardzo mnie to cieszy, że nie zrobiłaś z niego skończonego dupka. Osobiście go nie lubię, ale nienawidzę przylepiania łatek na zasadzie "czarny" lub "biały". Bardzo spodobał mi się fragment gdzie opisujesz jego zdenerwowanie (czyszczenie broni) oraz ten gdzie dziękuje Sakurze za posiłek.
Zastanawia mnie również jak rozwiniesz przeszłość Itachiego. W anieme/mandze Uchiha był jednym z najbardziej szanowanych rodów. Możliwości jest wiele a na pierwszy plan wysuwa mi się syn sławnego, tokijskiego biznesmena zamieszanego w aferę łapówkarską lub inny skandal, albo... od początku do końca przeszłość kryminalna - rodzina Uchihy jako trzon zaprzyjaźnionego z Akatsuki gangu. Myślę, że mnie zaskoczysz ;)
Jeden szkopuł - nie ogarnęłam momentu kiedy Haruno się ubrała. Do fragmentu o tym, że poprawiła spodnie cały czas byłam PEWNA, że szła owinięta w ręcznik (XD).
A ogólnie to te trzy notki czytało się zdecydowanie za szybko. Pozostało jedynie trwać w oczekiwaniu na 4.
Pozdrawiam.
Oh, cieszę się, że tak wiele rzeczy Ci się spodobało! I za szczerą opinię co do tych drobnych rzeczy, jeśli chodzi o opis emocji. Mam potwierdzenie, że rzeczywiście jest tak, jak chciałabym aby było odbierane. :) Zdecydowanie będę chciała stworzyć postacie różnorodne, ze swoją własną historią. Mając na uwadze to, jak bardzo ona na nich wpłynęła.
UsuńYuri.. jest taką moją małą, kochaną dziewczynką. Troszkę o niej będzie! I będzie miała znaczący wpływ na Sakurę. :)
Co do przeszłości Uchiha, to mam historię dla nich. Więc mam nadzieję, że rzeczywiście mi się uda zaskoczyć! c:
Em, a Haruno ubrała się w sumie przed tym, jak rzuciła ręcznikiem. XD W sumie nie skupiłam się rzeczywiście na opisie, jak zakłada to wszystko, ale to tak jakoś.. Heh. XD
Dzięki Ci śliczne za te wszystkie słowa! Miło mi bardzo, kurcze.
Pozdrawiam również~
Jestem chora, zdołowana i właśnie przeprowadzam z Tobą wywiad, więc nie bardzo mam głowę do tego komentarza. Musisz mi wybaczyć.
OdpowiedzUsuńNajbardziej z tego wszystkiego zaciekawił, ale i zaskoczył mnie ostatni fragment: obserwacja Itachiego. Oczywiście wielki plus za to! W końcu choć odrobinkę, ociupinkę więcej dowiedziałam się o tym, co myśli. :) Zaintrygowała mnie też rozmowa tej trójki osób, adwokata i rodziców Sakury...? Nie bardzo rozumiem tą sytuację, ale mam nadzieję, że szybko sie wyjaśni. Pobyt Sakury w "kryjówce" i poznawanie Akatsuki też zapowiada się ciekawie. Jak potoczy się jej relacja z Hidanem? :D Albo z Itachim? Za dużo tych niewiadomych!
Powinnaś popracować trochę nad opisami, czasami są za długie i pojawiają się w nich powtórzenia. Postaraj się tez może nie opisywać każdej czynności tak dokładnie, jak np. wzięła jabłko i nóż. Powoli zaczęła obierać nożem jabłko. Gdy je obrała, odłożyła nóż. To pozwoli czytelnikowi uwolnić wyobraźnię, a Tobie może unikać powtórzeń.
Pozdrawiam cieplutko! I nie choruj, tylko pisz kolejny rozdział :)
Oh, nie mam czego wybaczać! Zwłaszcza, że zwróciłaś mi uwagę na ważną rzecz. :) Postaram się uważać na to.
UsuńTych niewiadomych rzeczywiście natworzyłam i będę musiała wyjaśniać kurczę. Ale na pewno wszystko będzie.
Dzięki śliczne za komentarz! Pozdrawiam również i kuruj się. Zdrowia! :)
Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów <3.<3
OdpowiedzUsuńNie powiem, że nie zaimponowałaś mi kiedy Hidan nie okazał się czystym dupkiem, a nawet pomógł Sakurze (podpowiedź jak powinna się zachowywać) a potem to jak dał jej odrobinę przestrzeni i swobody w kuchni.
To jak obecność Itachi'ego jest dla niej elektryzująca jest cudne podczas czytania, a Nagato i jego czułość względem różowowłosej łapie mnie za serce. Są to chyba moje ulubione momenty.
Mam nadzieję że szybko dodasz kolejny rozdział który będzie chociaż tak samo dobry :)
Trzymam kciuki i postaram się być na bieżąco ^^
Nadal nic nie wiem, a to już 3 rozdział :X hu hu, co ta Sakurcia będzie tam robić... Co będzie później... czy będzie miała jakieś zadanka?
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, nie wiem, potrzebuję przeczytac jeszcze więcej :D
Zapraszam, zapraszam dalej. :D Zadanka będą i to jakie. :D
UsuńItachi! W końcu coś z jego perspektywy. :D
OdpowiedzUsuńA rozdział mi się podobał, chociaż nadal ciężko ogarnąć o co chodzi. xD W sensie, mam przeczucie, że Akatsuki może nie być tak do końca złe. Ale nie wiem.
Ciekawa jestem te Yuri. Mam nadzieję, że krzwda jej się nie stanie.
Hehe. :D Ale powiem Ci, że ta perspektywa Itachiego wyszła mi sama z siebie. Ogólnie nie lubię zmieniać osób w narracji, ale z doświadczenia z tego bloga, zauważyłam, że się tak nie da bez. XD
UsuńAkatsuki? Hm. ;)