szablon ~ shayen

19 marca 2018

Ch 8

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Miałam wrażenie, że zaraz rozsadzi mi czaszkę od środka. Bezlitosne pukanie ponowiło się, więc nie miałam innego wyjścia, jak zwlec się z łóżka. Tak bardzo nie miałam siły na nic, a tym bardziej ochoty. Pragnęłam tylko ukryć się przed wszystkimi i wszystkim. Może nawet nie istnieć. Wtedy moi bliscy byliby bezpieczni. Przyłożyłam dłonie do skroni i pomasowałam ją. Albo mogłam walczyć. Musiałam zadać sobie podstawowe pytanie: czy rzeczywiście chciałam to wszystko pozostawić innym?
Zdecydowanie nie.
Ja też byłam zdolna do poświęcenia, do siły. Potrzebowałam jednak czasu, którego nie miałam. Tym bardziej, że nie dostanę go od nikogo.

Uniosłam głowę wyżej w górę. Promienie w przyjemny sposób ocieplały mi twarz. Wciągnęłam jednym, większym wdechem powietrze do płuc i wypuściłam. Zaraz potem ponownie starałam się uspokoić oddech. Ten ranek wydawał się tak abstrakcyjnie spokojny, w porównaniu do tego, co działo się ze mną w nocy. Stałam na środku drogi i obserwowałam spokojnie sunące obłoki na niebie. Na moment nie byłam Sakurą, nie znajdowałam się tutaj, w jakimś ukrytym ośrodku. Ona żyła. Starałam się czerpać satysfakcję z chwili, z tego rzadkiego momentu oderwania.
Wzdrygnęłam się, gdy coś małego uderzyło mnie w policzek. I potem znowu. Zamrugałam zaskoczona i odwróciłam się w bok. Itachi stał oparty o pień drzewa i obserwował mnie uważnie. W rękach trzymał kilka dzikich jagód, którymi nie krępował się, w żaden sposób, rzucać w moją twarz.
– Mam nadzieje, że nie zamierzasz nic głupiego – upuścił owoce na ściółkę i schował lewą rękę do kieszeni spodni. Odchylił głowę do tyłu, ale nie przerwał kontaktu wzrokowego. Spięłam się na jego pytanie i zmarszczyłam brwi w zamyśleniu. Wiedział?
– Nie – przygryzłam wargę. Nie uciekłam wzrokiem, nie chcąc dać mu jeszcze więcej powodów do wątpliwości. Nie wyszło to przekonująco.
On jednak nie skomentował. Patrzył na mnie jedynie ułamek sekundy dłużej.
– Koniec przerwy.

Stałam w ogromnym pomieszczeniu. W równym rzędzie ustawione były duże ciężarówki dostawcze. Za nimi były boksy, gdzie dostrzegłam kilka nieotwartych pudeł. Obok mnie, ku mojemu zaskoczeniu i niezadowoleniu, stał Itachi. Myślałam, że z momentem zakończenia naszego treningu, już nie zobaczymy się dzisiaj więcej. Oczywiście się pomyliłam. Przyszedł po mnie w odpowiednim momencie, mówiąc, że jedzie razem ze mną. Zdecydowanie mi się to nie podobało, zwłaszcza, że trzymał mnie na oku. Dostał polecenie od Nagato, że ma być naszą ochroną. Wspomniany nie był zachwycony takim pomysłem, w takim momencie. Nie dziwiłam mu się w żadnym, najmniejszym stopniu, bo ja sama nie byłam nim zainteresowana. Pełnił rolę jedynie mojej furtki do wydostania się stąd.
Nieco z drutem kolczastym do pokonania, w formie Itachiego.
Plan pierwotny obejmował, że miałam jechać jedynie z Ino i Kibą. Widocznie ostatnia sytuacja, podczas której to właśnie ona mnie pilnowała, rzucała nieco na jej kompetentność nikły cień. Nagato wyraził zdecydowany sprzeciw, abyśmy ruszyły bez kogokolwiek więcej. Byłam jednak pełna podziwu dla niej, że udało się jej wynegocjować jedynie jedną osobę więcej. Nie chciałam wierzyć, że mój nadopiekuńczy chrzestny, niemiałby żadnych innych uwag, co do ilości osób uczestniczących w tym wyjeździe.
Objęłam się ramionami obserwując, jak nieznani mi mężczyźni mijają nas i wchodzą do pobocznych pomieszczeń. Czułam się nagle całkowicie wyobcowana. Jeszcze bardziej niż zwykle, odkąd jestem tutaj. Broń ciążyła mi na pasie, a moje ramiona i nogi, gdy nimi ruszałam, miały nową dla mnie moc. Miałam nad nimi całkowitą kontrolę. Dodawało mi to otuchy, że mogłam.
– Gotowa? – Ino rzuciła mi się na ramiona od tyłu, a ja zaskoczona pochyliłam się do przodu, chcąc utrzymać równowagę. Łatwo było mnie dzisiaj zaskoczyć. Obawiałam się, do czego może to doprowadzić mnie dzisiaj. Nie mogłam sobie pozwolić na żaden błąd.
Dlatego uśmiechnęłam się. Nawet ja czułam, że jest zbyt sztuczny.
– Oczywiście – puściłam ją, gdy chciała ze mnie zejść. Jej cichy śmiech i pokrzepiający uśmieszek, sprawiły, że poczułam się winna. Po raz kolejny miałam rzucić na nią oskarżenie, że nie jest w stanie mnie dopilnować. Wynagrodzę jej to wszystko, gdy już będzie po wszystkim. Była dla mnie zbyt dobra, przez te wszystkie miesiące. Zainteresowała się sama z siebie, a przynajmniej miałam w sobie taką nadzieje, mną. Musiałam jej się odwdzięczyć, ale nie w taki sposób.
– Chodźcie, ciężarówka jest gotowa. Będziecie mieć naprawdę wiele czasu pogadać – Itachi kiwnął głową i wskazał nam ręką kierunek. Przepuścił nas, a potem ruszył za nami. Czułam jego wzrok za każdym razem, gdy stałam do niego plecami. Wiedziałam, że będzie moim problemem.
Samochód czekał przed ogromną, metalową bramą. Nie widziałam nigdzie żadnego mechanizmu ani choćby klamki, która pozwoliłaby ją otworzyć. Wiedziałam, że musiała być. Podczas porannych biegów, mieliśmy już okazje obserwować wyjeżdżające i wjeżdżające pojazdy niejednokrotnie. Za kierownicą siedział Kiba i pomachał do mnie zadziornie, gdy podeszliśmy. Itachi bez słowa ruszył do drzwi z przodu, a mnie Ino zaprowadziła na tył.
Ciężarówka zdecydowanie się różniła od tej, którą zostałam tutaj przywieziona. Nie byłam w stanie przywołać tych wspomnień już tak dobrze, ale już chyba zawsze zapamiętam to, co działo się na komisariacie. Przymknęłam powieki, czując ciężar w duchu. Nie mogłam pogodzić się z tym, że ginęli ludzie. Jeszcze gorsza była świadomość, że było to z mojego powodu. Nie chciałam by ktokolwiek cierpiał. Nie byłam tego warta, a zdecydowanie nie na tyle, by płacić za to życiem Yuri.
Usiadłyśmy na ławeczkach wewnątrz, a ktoś zamknął na zasuwę tylne drzwi. Nie było tutaj kraty, która oddzielałaby przednie siedzenie od pozostałej części. Bez problemu widziałam obydwa profile mężczyzn.
To, co mnie zaskoczyło, było wystrojem. Na ławeczkach, co od razu zauważyłam, była rozłożona na całą długość poduszka. Inne, większe leżały na podłodze. Gdzieś w rogu był koc, a na ścianach mogłam zauważyć liczne napisy markerem. Było przytulnie i na upartego można by było spędzić tu kilka nocy. Podniosłam brew do góry i spojrzałam na Ino. Nie zdążyła mi odpowiedzieć na moje nieme pytanie, gdy do naszych uszu doszedł okropny zgrzyt. Brama przed nami zaczęła się podnosić, a światła rozlewały się na zewnątrz. Poczułam, jak wjeżdżamy pod górę, zaraz po tym jak ruszyliśmy. Brama, po tym jak wyjechaliśmy, całkowicie się zamknęła i jedynie światła samochodu pokazywały tunel przed nami. Cały czas znajdowaliśmy się pod ziemią. Czułam niepokój i dopiero po przejechaniu trzech innych, takich samych punktów kontrolnych, znaleźliśmy się na zewnątrz. Ciemne gałęzie drzew chyliły się ku nam, gdy znaleźliśmy się poza terenem wojskowym. Wychyliłam się bardziej, chcąc widzieć drogę przed nami. Z rozczarowaniem odkryłam, że jedziemy gruntową drogą, co dało się wyczuć po wybojach. Otoczona była z dwóch stron jedynie lasem. Tylko czasem, wśród tej ciemności, było widać światło odbijające się w ślepiach dzikich zwierząt. Odchyliłam się powoli do tyłu, nie odwracając jednak swojej uwagi. Itachi rozmawiał od jakiegoś czasu z Kibą o szczegółach wyjazdu i wychwyciłam jedynie informację o powrocie. Przewidziany został na godzinę ósmą bądź w razie ewentualności dziewiątą rano. Zmarszczyłam brwi w zastanowieniu. Dziesięć godzin zajmie sama podróż, oczywiście zakładając, że wrócę. Daje to trzy godziny na załatwienie wszystkich spraw.
– Dokąd jedziemy? – Rzuciłam w przestrzeń, mając nadzieje, że ktokolwiek mi odpowie.
– Zobaczysz kochanie – Ino mrugnęła do mnie, a ja miałam ochotę się skrzywić. Musiałam więc uważnie obserwować drogę, bo ta niewiedza była dla mnie ogromnym utrudnieniem.
– Mogę cię zapewnić, że nie spodziewasz się tego, co chce Ci pokazać.
– Po prostu Ino chce się przed Tobą popisać, jakich to ona nie ma możliwości – zgryźliwym tonem powiedział to jej chłopak, po czym spotkał się z trzepnięciem w tył jego głowy. Blondynka nie szczędziła sobie, ale na szczęście Kiba trzymał kierownicę mocno. – Kobieto, opanuj się! – Zaśmiewał się z niej w najlepsze. Wiedział bardzo dobrze, jak to na nią działa. Ino udając obrażoną usiadła z powrotem naprzeciwko mnie. Widząc kątem oka, że nie przypatruje się jej, puściła do mnie porozumiewawcze oczko. Zrozumiałam, że ona po prostu lubiła grać i bawić się w takie gierki. Mały, szczery uśmiech pojawił się na moich ustach.
W międzyczasie Itachi zdążył się odwrócić w naszą stronę bokiem. Przełożył dłoń za oparcie i czekał, aż blondynka zakończy swoje małe przedstawienie. W pełni widział jej gest w moim kierunku i to, jak się uśmiechnęłam. Skrępowałam się nieco, widząc jego wzrok, dlatego zaraz potem zniknął on z moich ust.
Przebrał się po naszym treningu w wojskowe, ciemne spodnie i czarny podkoszulek. Skórzana kurtka była przewieszona przez siedzenie. Na jego lewej ręce pojawił się srebrny zegarek, którego nie nosił zazwyczaj. Wskazówki pokazywały godzinę dwudziestą pierwszą czterdzieści trzy. Jechaliśmy już ponad pół godziny.
Czułam, że dzieje się ze mną coś dziwnego, gdy widziałam jego ostre rysy twarzy. Wtedy gdy patrzył prosto na mnie. Starałam się nie poddać temu uczuciu, hardo odwzajemniałam to spojrzenie. Czasem jednak nie potrafiłam i tak jak w tym momencie, musiałam spuścić wzrok. Czułam, że jest zbyt blisko odkrycia moich planów. Nie mogłam pozwolić sobie na to, by zawieść. Nie dopuszczę do tego, by ktokolwiek więcej został włączony w coś tak niebezpiecznego. Nie mogłam zapomnieć tego widoku, tej klatki z filmu, gdzie Yuri wisiała cała zmasakrowana. Zacisnęłam gwałtownie dłonie i aż poczułam ból, gdy paznokcie poznaczyły mi ich wnętrze. Ze świstem wciągnęłam powietrze. To tak mocno bolało. Chciałam to wszystko zabrać od niej, ona nie miała prawa przeżyć coś tak okropnego. Cały czas przeżywać.
– … czy to jasne? Sakura?
– Co? Co? – Wyrwało mi się cicho. Skupiłam swój wzrok na wyczekującej twarzy Itachiego. Jego czoło przecinała teraz jedna zmarszczka. Spięłam się, bo nie świadczyła ona nigdy o niczym dobrym.
– Nie rozdzielajcie się. Trzymajcie się razem – spojrzał na mnie dobitnie, z naganą za niesłuchanie. Czułam, jak policzki mi czerwienieją. – Jeżeli nie będzie mnie obok, to nie znaczy, że nie patrzę na was. Nikt nie wie, że tam będziemy, ale takie wyjazdy zawsze niosą ryzyko. Jasne? – Kiwnęłam głową. Rzucił mi ostatnie długie spojrzenie, po czym odwrócił się do przodu. Tak wielki młyn sprzecznych emocji przetoczył się przeze mnie, że miałam ochotę krzyczeć. Chciałam ratować Yuri, chciałam, by ta, co za tym stoi cierpiała. Zarazem czułam podświadomie, że Itachi jest osobą, do której mogę uciec. Do której chciałabym uciec, by on się zajął tym wszystkim.
Nie byłam dla niego nikim wyjątkowym. On jedynie wypełniał rozkazy Nagato.
Nie mogłam uciekać do nikogo. Nie chciałam już nigdy więcej być zależna od kogokolwiek i prosić o ratunek. To ja musiałam ją odzyskać. Tylko ja mogłam dać jej wolność. Mojej kochanej siostrze.

Popatrzyłam na Ino z niedowierzaniem.
– Żartujesz sobie ze mnie? – Jednym ruchem odwróciłam się przodem do ogromnego budynku, który stał przed nami. Dosłownie chwile temu Kiba odjechał, zostawiając naszą trójkę na tyłach. On miał zająć się zleceniami – my mieliśmy czas do wykorzystania dla siebie. I byłam zdumiona tym, gdzie mieliśmy się włamać.
– Ani trochę – cwany uśmieszek rozciągnął się na jej twarzy i z zadowoleniem podrzuciła klucze do góry. – Zakładam, że byłaś już w centrum handlowym? – Staliśmy za murem otaczającym galerię z tyłu, oddzielającym specjalnie część dostawczą od wszystkich, ciekawskich oczu. Nie żeby było to zaplanowane. Byliśmy w mniejszym miasteczku niedaleko Tokio. Nigdy w nim nie byłam, ale znałam parę osób, które się tutaj wychowały.
– A co z monitoringiem? – Zatoczyłam ręką wokoło i ostatecznie wskazałam na małe oko, niedaleko wielkich, metalowych drzwi. Itachi stał w nieznacznej odległości od nas i obserwował uważnie otoczenie. Wydawał się w ogóle nie zmartwiony tym, co mieliśmy zaraz zrobić. Pokręciłam głową na boki – przecież to nie może się udać! – Ino jedynie ponownie uraczyła mnie swoim wspaniałym uśmiechem i bez słowa sięgnęła do kieszeni spodni po telefon. Miałam już powoli serdecznie dość jej tajemniczości. Zacisnęłam ręce w pięść. Musiałam wytrzymać, znaleźć odpowiedni moment. Inaczej cały plan pójdzie na marne. Odetchnęłam głęboko, chcąc się uspokoić.
Rano, zaraz po śniadaniu, udaliśmy się z Itachim na nasz zwyczajowy trening na strzelnicy. Na szczęście ćwiczyliśmy teraz z Yuri i z każdym strzałem, co raz lepiej czułam tę broń. Itachi i Kisame nie skomentowali w żaden sposób mojej prośby o całe opakowanie amunicji do niej. Oczywiście zabrałam je pod pretekstem awaryjnego zabezpieczenia. Czułam, że Itachi z każdym moim ruchem staje się, co raz bardziej ostrożniejszy. Musiałam zważać na to, co robiłam w jego obecności. Podczas naszego treningu, wtedy, gdy nie patrzył, podebrałam dwa puste magazynki. Schowałam je pod dłuższą koszulę, zakładając za pas, na szczęście!, obcisłych legginsów. Nikt nic nie zauważył.
W czarnym, materiałowym plecaku, który miałam przewieszony przez ramię, oprócz naładowanych magazynków, miałam jeszcze wodę i trochę prowiantu. Choji był nawet bardziej niż chętny, do zrobienia dla mnie więcej niż jednej kanapki. Dostrzegałam w nim to, że lubił to robić. Nie zmieniało to faktu, że dziwiłam się, dlaczego akurat tutaj gotował, tutaj się spełniał. Nie miałam odwagi go o to zapytać.
Będąc w kuchni zabrałam jeszcze jedną rzecz – nóż. Był teraz bezpiecznie owinięty z moją koszulkę i ulokowany na samym dnie. Wiedziałam, że kul może mi zabraknąć, tak, jak samej broni. Musiałam być gotowa na wszystko.
– … aha. Okej, dzięki wielkie Hin – oprzytomniałam, gdy Ino poklepała mnie po ramieniu z pytającą miną. – Ziemia do Sakury, wszystko gotowe – mrugnęła do mnie zadziornie.
– Gotowe na to, by zostać złapanym przez policję? – Zapytałam z drwiną i założyłam ręce na piersi.
– Ależ z Ciebie sztywniara – obeszła mnie swobodnie, a ja zamrugałam zaskoczona. Czy ona całkiem zgłupiała? Od razu wyciągnęłam dłoń za nią, chcąc złapać ją za ramię i powstrzymać przed wejściem w zasięg kamer. Poczułam uścisk na nadgarstku, a dreszcz przeszedł od niego, aż po moje ramiona. Popatrzyłam z niedowierzaniem na Itachiego. Jego czarne oczy patrzyły na mnie obojętnie, ale znów poczułam to coś. Potrząsnęłam głową na boki.
– Zostaw – jego głęboki głos przeszył ciszę. Obłoczek pary, który wypuścił z ust, złączył się z tym z mojego oddechu. Nie było tak ciepło, jak by mogło się wydawać o pierwszej w nocy.
– Przecież…!
– Gdybyś nie odlatywała tak często, to wiedziałabyś, że Hinata właśnie wyłączyła monitoring i system zabezpieczeń. – Czułam, jakby jego wzrok przewiercał mnie na wylot. Speszyłam się. Nagle poczułam ogromne ciepło w miejscu, gdzie mnie trzymał. Chciałam zabrać rękę, ale mi na to nie pozwolił. – Wiem, że to, co zobaczyłaś na nagraniu było bolesne. Ale nie rób głupstw, zrozumiałaś?
– Ja…
– Idziecie?! – Krzyk Ino nie był głośny, ale wyraźnie wskazywał na to, byśmy się pospieszyli. Widziałam, jak Itachi zaciska usta w wąską linię. Patrzył na mnie ułamek sekundy dłużej, a ja się zawahałam. Zaraz potem mnie puścił.

– Nigdy nie sądziłam, że będę chodzić po zamkniętym centrum. Na zakupach – skrzywiłam się przy ostatnich słowach. Jednak moja fascynacja nie była do końca udawana. Szliśmy po korytarzu, a wszystkie witryny sklepowe były oświetlone jedynie pojedynczymi światłami. Wejścia były całkowicie zastawione kratami, ale Ino zdawała się tym całkowicie nie przejmować. Itachi szedł tuż za nami, mając ręce wciśnięte w kieszenie kurtki. Czułam, że nie spuszcza mnie z oczu, przez co denerwowałam się co raz bardziej. Rozglądałam się uważnie i miałam przeczucie, że moje szanse na odłączenie się są co raz mniejsze. Była aktualnie tylko jedna droga wyjścia – drzwi przez które się tutaj dostaliśmy. Dodatkowo Ino zamknęła je na klucz, co było moim pierwszym zmartwieniem. Widziałam, jak wkłada go do swojej torby, do jednej z bocznych kieszeni. Nie wiedziałam do której dokładnie, bo miała ją schowaną za plecami. Nie mogłam również zignorować tego, że było tu bardzo cicho.
Każdy szmer i krok było słychać jak w studni. Echo odbijało się od pustych ścian wokoło, przez co dyskretna ucieczka wydawała się wręcz niemożliwa. Gryzłam wargi ze zdenerwowania, gdy Ino cały czas nawijała o czymś. Nie słuchałam jej zupełnie. Szłam za nią automatycznie i czułam, jak kamery, pomimo, że wyłączone, wraz ze spojrzeniem Itachiego, wypalają mi dziurę w plecach.
Byłam w dupie.
Musiałam jednak coś wymyślić. Cokolwiek. Przymknęłam powieki. Zdumiony krzyk wydostał się z moich ust, gdy nagle wpadłam na Ino. Dziewczyna przytrzymała mnie za ramiona, a jej czoło się zmarszczyło.
– Dobra, śpiąca królewno – puściła mnie i zamachała palcem wskazującym przed moją twarzą. Szykowało się na coś większego. – Wiem, że nie jest łatwo – przeczesała włosy jedną ręką – cholera jasna. Ja zapewne na Twoim miejscu krzyczałabym jak wariatka z bezsilności. Ty natomiast nie dość, że dałaś się wyrwać na jakąś absurdalną eskapadę ze mną. Tak, absurdalną – ostatnie słowo powiedziała z uśmiechem – wiem dobrze co sobie wszyscy myślicie. – Spojrzała wymownie w stronę Itachiego. On jedynie uniósł jedną brew do góry i nie powiedział nic. Spięłam się, gdy ponownie zwróciła się do mnie. – To jeszcze bez słowa przyjmujesz wszystkie propozycje. – Pokręciła głową na boki, a długie blond kosmyki zawirowały wokoło. – Proszę. Zapomnij na sekundę o tym, co się stało. Jesteśmy tutaj, w miejscu, gdzie nikt inny nie ma wstępu. Zabawmy się.
– Wiesz, że to tak nie działa – zamknęłam oczy, a niekontrolowane łzy wezbrały we mnie. Zamiast jednak obezwładniającego smutku, czułam coś innego – złość.
– Jak mogę się bawić, gdy ona walczy o życie? – Warknęłam z goryczą i odwróciłam się całkowicie bokiem do nich. Prychnęłam rozzłoszczona. Jak ona mogła być aż tak płytka? Poczułam, jak ktoś obejmuje mnie w pasie od tyłu. Przyjemny, kwiatowy zapach otoczył mnie delikatną mgiełką.
– Wiem – ku mojemu zaskoczeniu jej głos się załamał. Zesztywniałam, gdy jej ręce zacisnęły się na przodzie mojej bluzki. – Wiem, jak to jest siedzieć i czekać. Wiedzieć, że tak naprawdę nie ma na nic ratunku – wyszeptała w moje plecy tak zbolałym tonem, którego nigdy w życiu nie spodziewałabym się u niej słyszeć. Chwyciłam za jej dłonie i jednym ruchem odwróciłam się.
Nie płakała. Jednak jej oblicze było… łagodne, a zarazem udręczone. Zrezygnowane. Niosło za sobą wspomnienie tak ogromnego cierpienia, że aż się zachłysnęłam. Wyciągnęła rękę przed siebie, a zaraz potem poczułam, jak wygładza materiał mojej bluzki przy piersi, na sercu.
– Wyłącz myślenie. To jedyne lekarstwo – posłała mi smutny uśmiech, który mógłby złamać mi serce, gdybym nie wiedziała, jak wiele siły musi nosić w sobie. Nagle poczułam się niezwykle głupio, że nazwałam ją płytką. Codziennie była pełna życia, uśmiechnięta i rozradowana. Była uszczypliwa dla kogokolwiek się dało i nie oszczędzała nawet Nagato. Ten wyraz twarzy wydawał się obcy, niepasujący do niej.
Uśmiechnęła się raz jeszcze, łagodnie i pociągnęła mnie bez żadnego słowa więcej. Pozostawałam w szoku i nie byłam w stanie tego ukryć. Przechodząc obok Itachiego poczułam się nieswojo. Nie dlatego, że był świadkiem całej tej sceny.
Wzrok, którym prześledził sylwetkę Ino, był wyjątkowo delikatny.

– A co myślisz o tej? – patrzyłam, jak dziewczyna przykłada do siebie białą sukienkę. Siedziałam na ladzie przy kasowniku i machałam nogami w powietrzu. Śledzenie jak ona lata z kąta w kąt, przewracając różne ciuszki w około było nawet ciekawym zajęciem. Miałam też dobry punkt obserwacyjny z tego miejsca. Oparłam się ręką za plecami i skierowałam światło latarki wyraźniej na nią.
– Wydaje się zbyt niewinna na Ciebie – słysząc moją uwagę uśmiechnęła się zadziornie.
– Znalazła się znawczyni – wystawiłam jej w odpowiedzi język. Węzeł w środku mnie nieco się rozluźnił. Mimo to wciąż czułam niepokój, a do tego doszedł kolejny powód do niego. Przeszłość Ino była dla mnie wielką zagadką.
Odwróciłam głowę w prawo i drgnęłam, gdy spotkałam się wzrokiem z Itachim. Przekładał w rękach jakiś czarny materiał, ale niejednokrotnie mogłam się przekonać, że uważnie wodził za nami spojrzeniem.
– Złaź stamtąd – stukot butów Ino rozniósł się w około, a zaraz potem poczułam, jak szarpnięciem za ramię stawia mnie na równe nogi. Jęknęłam udręczona i z powrotem miała moją pełną uwagę. – Cicho. Trzeba znaleźć coś dla Ciebie – podekscytowana pociągnęła mnie za nadgarstek i podprowadziła do rzędu wieszaków po lewej. – Gdy pierwszy raz Nagato kazał mi znaleźć coś dla Ciebie, nie wiedziałam o co zupełnie chodzi. Krótka instrukcja: drobna sylwetka, metr siedemdziesiąt, na oko rozmiar S. Same neutralne koszulki, spodnie i kilka innych dupereli.
– Zwłaszcza te czerwone stringi – dodałam z przekąsem. Cichy śmiech rozbrzmiał po sklepie.
– Widzę, że się spodobały – zaczęła przekładać kilkanaście wieszaków na raz. – Poświeć tutaj, a nie się obijasz – mruknęła niezadowolona pod nosem. Przewróciłam oczami, ale zrobiłam to, co chciała. Na powrót stała się żywiołowa i zadziorna, ale poprzednia rozmowa musiała nieco się na niej odcisnąć. Czasem było widać, że odpływa wspomnieniami. Jej oczy przybierały wtedy przerażającą taflę smutku, ale trwało to jednak tylko ułamek sekundy.
– Ahaaa – przeciągnęła figlarnie, a jakiś materiał wylądował na mojej głowie, całkowicie zasłaniając mi pole widzenia. Ze zmarszczonymi brwiami przyjrzałam się czarnej sukience, która definitywnie wydawała się zbyt krótka i zbyt obcisła. – Idealna.
– I niby gdzie miałabym w niej chodzić? – Zapytałam ją retorycznie, nie mogąc się pozbyć wrednego uśmiechu – do walki się raczej nie nadaje. Nie chcę nikomu świecić niektórymi rzeczami. Pomijając fakt, że jest zupełnie nie praktyczna. – Ona jedynie odwzajemniła się uśmiechem.
- Uważaj, bo Ci uwierzę. – Zachichotała, gdy chciałam ją trzepnąć. Oczywiście nie trafiłam, ale bardzo dobrze dostrzegłam jej dobitny wzrok, wskazujący na Itachiego. Po raz kolejny tej nocy ciężko westchnęłam. Nie mogłam jednak powstrzymać ukradkowego spojrzenia w jego stronę.
Wchodząc do kolejnego sklepu z ciuchami byłam nieco znużona i nieco zniechęcona. Ściskałam mocno materiał bluzki i myślałam. Było kilka sytuacji, gdy miałam dostęp do torebki Ino. Przede wszystkim musiałam dostać klucze do tej przeklętej galerii by się wydostać. Nie miałam jednak go wystarczająco, by choćby rozpiąć wszystkie kieszonki. Czasem czułam uważny wzrok Itachiego na sobie, co było kolejnym powodem, dlaczego nie mogłam choćby spróbować. Chodził za mną jak cień i nie mówił nic. Czasem jedynie wtrącił jakiś komentarz albo odpowiedział na uszczypliwą uwagę blondynki. Jednak jego plecak również się wypełniał rzeczami, jak zdążyłam zauważyć. Nie wiedziałam co zabiera ze sobą. Czas nam się powoli kończył. Mieliśmy godzinę, zanim Kiba miał wrócić. Miałam godzinę.
– Ładna – uniosłam latarkę zdumiona. Odezwał się po raz pierwszy bezpośrednio do mnie, od momentu ostrzeżenia sprzed wejścia. Popatrzyłam na czerwoną bluzkę, którą trzymałam w rękach. Była na długi rękaw, zrobiona z elastycznego materiału, bardzo krótka. Najprawdopodobniej kończyła się zaraz pod piersiami. Dodatkowo na głębokim dekolcie kilka linek krzyżowało się ze sobą. Ścisnęłam materiał.
– Trochę zbyt wyzywająca – uniosłam brwi słysząc, jak parska rozbawiony. – O co chodzi?
– Nie znasz w takim razie definicji słowa wyzywający. – Wzrok jaki mi posłał sprawił, że moje policzki zaczęły płonąć. – Ino z pewnością Ci wyjaśni. – I odszedł, a ja czułam, jak absurdalność tej sytuacji całkowicie wytrąca mnie z równowagi. Powinnam przejmować się Yuri, tym jak się stąd wydostać. A ja dyskutowałam z moim… no właśnie. Kim? Mentorem? Trenerem?
Na temat ciuchów. Parsknęłam prawie tak samo, jak on przed chwilą i zaczesałam włosy za ucho. Czułam jak ramiona mi ciążą. Mimo wszystko schowałam materiał do plecaka.

*

Było późno, bardzo późno. Powinien spać już od jakich kilku godzin, lecz jakby jakaś niekontrolowana siła trzymała go w miejscu. Długopis, który przekładał między palcami nagle upadł. Westchnął ociężale i schylił się po niego.
Zastanawiało go, jak ona sobie radzi. Nie miał żadnych wątpliwości, że miała najlepszą możliwą ochronę, na jaką było ich stać w takiej sytuacji. Tak naprawdę nigdzie nie byłaby bardziej bezpieczna niż tam, gdy Matsuri dowiedziała się o niej. Wciąż jednak pozostawała w niebezpieczeństwie. Musiała nauczyć się bardzo wielu rzeczy, żeby przetrwać.
Miała w sobie bardzo dużo siły. Widział to w niej, tam, w celi. Nigdy wcześniej nie rozpierała go taka duma, jak wtedy, gdy widział, jak dzielnie się trzymała. Nie mógł przeoczyć tego, że bardzo wydoroślała i podczas rozmowy z nią niejednokrotnie przekonał się, że jest nadwyraz bystra. Nie pozwalała sobie wmówić żadnych wymyślonych faktów i broniła tych prawdziwych. Pierwszy raz, po dwudziestoletniej przerwie, miał z nią tak bezpośredni kontakt. Biorąc pod uwagę, w jakich warunkach się wychowywała, był zadowolony, że to jego cechy zdominowały w niej.
Wiedział, że Nagato miał wielki wkład w jej wychowanie, za co był mu ogromnie wdzięczny. Może i nie miał możliwości być dla niej autorytetem przez te lata, ale dla niego liczyło się to, że znalazła go w kimś innym.
Miał nadzieje, że będą mieli jeszcze okazję porozmawiać.

*

To była moja okazja.
Nie zawahałam się i natychmiast wyciągnęłam rękę do naładowanej torebki Ino. Itachi zostawił nas na chwilę, mówiąc, że idzie do sklepu naprzeciwko. Widziałam jego sylwetkę przez witrynę, co znaczyło, że on nas również. Ale nie tak dokładnie.
Dziewczyna stała odwrócona do mnie tyłem, a torbę zostawiła na stoliku zaraz obok. Nie mogłam dostać już lepszej szansy. Chwyciłam zamek pierwszej kieszonki. Najdelikatniej jak potrafiłam pociągnęłam w dół. Dziękowałam Bogu, że szum przesuwanych wieszaków, jaki robiła Ino zagłuszał ciszę. Mogłam wtedy z każdym jej przesunięciem, przeciągnąć nieco dalej zamek.
To nie była pierwsza kieszeń. Znalazłam w niej jedynie opakowanie po gumie do żucia i jakiś puchaty breloczek. Druga i trzecia również miały wszystko, tylko nie to, na czym mi zależało. Miałam ochotę parsknąć ze zirytowania przerzucając w rękach jakieś cukierki, monety, czy choćby nawet złożone kartki papieru. Nie wyobrażałam sobie, że może mieć tak wielki bałagan. Wyciągałam już dłoń do kolejnej, w momencie, gdy myślałam, że moje serce stanie.
– Sakura jak uważasz… - Wciągając haust powietrza, poderwałam się gwałtownie do pionu, słysząc głos Ino. Zostałam przyłapana. Gorąco rozlało się w mojej piersi.
Odetchnęłam głęboko, gdy okazało się, że wciąż stała do mnie tyłem. Zamiast tego rzuciła na najbliższy stojak jakieś ciuchy. Puściłam natychmiast zapięcie i oparłam się tyłem o biurko. Czułam jak cała drżę, a najbardziej moje nogi. Ledwo udawało mi się na nich utrzymać. Dalsza część jej wypowiedzi całkowicie do mnie nie dotarła. Ona, niezadowolona, że nie odpowiedziałam, odwróciła się. Starałam się przybrać obojętny wyraz twarzy. Na szczęście otoczenie było po mojej stronie. Półmrok zasłaniał częściowo moją sylwetkę.
– Hm? Możesz powtórzyć? – Zapytałam niewinnym głosem i z zadowoleniem odkryłam, że nie drżał tak bardzo. Ona podparła się pod boki i pokręciła głową.
– Myślisz, że Nagato pozwoli Ci otworzyć własny warsztat? – Zamrugałam całkowicie zaskoczona.
– Co? – Wiedziałam, że moja wypowiedź nie była najinteligentniejsza, ale stałam tam całkowicie zdezorientowana. Coś takiego było w ogóle możliwe?
– Nie patrz tak na mnie – pokiwała palcem w moją stronę i mogłam dosłyszeć rozbawienie w jej głosie. Wróciła ponownie do przeszukiwania. Ścisnęłam prawą rękę i podeszłam z powrotem nieco bliżej jej torby. – Mamy tam wiele nieużywanych hangarów. – Pomimo, że nie miała mnie w polu swojego widzenia, nie mogłam powstrzymać drżenia moich rąk. Nie odzywałam się, pozwoliłam jej mówić. Mogłam skupić się znów na szukaniu kluczy. Serce dudniło w mojej piersi jeszcze mocniej niż wcześniej, a dodatkowo czułam, jak dłonie zaczynają mi się pocić. Nie było dobrze. Emocje zaczynały brać nade mną górę.
– Co prawda, problemem mogłoby być znalezienie takiego, który miałby powiązanie z tunelami na zewnątrz… – Ino wciąż mówiła, a ja co raz bardziej rozpaczliwie szarpałam kolejny zamek. Zamknęłam oczy chcąc się uspokoić, ale to tylko spotęgowało wszystkie uczucia. Oddychaj. Wdech. Wydech. Instruowałam się, chcąc choć na ułamek sekundy zapanować nad sobą.
– Co o tym sądzisz? – Niemal popłakałam się, gdy poczułam znajomy chłód metalu. Chwyciłam klucze w mocny uścisk, by nie zabrzęczały, gdy delikatnie zaczęłam je wyciągać.
– Byłoby świetnie – powiedziałam niepewnie, kontrolując uważnie, czy nie zacznie odwracać się lada moment. Ulga, jaką poczułam, gdy znalazły się w kieszeni moich spodni, była niczym najwspanialszy promień słońca, w pochmurny dzień.
– Prawda? Może nawet udałoby Ci się wygryźć parę zleceń Temari – uśmiechnęłam się, nie mogąc powstrzymać swojej satysfakcji. Już prawie byłam na zewnątrz.
– Marzenie – moja lakoniczna odpowiedź musiała być dla niej jednak normalna, bo nie odwróciła się ani na chwilę. – Słuchaj… Zaraz wrócę, okej? – Poczucie winy, które nagle się pojawiło, dusiło mnie.
Wiedziałam, że nie wróciłabym. Przygryzłam wargę, w zdenerwowaniu. Nie chciałam jej zawodzić, ale musiałam to zrobić. Nagle cała ta otoczka zakupów całkowicie mnie opuściła. Byłam tutaj tylko w jednym celu. To miała być moja furtka do ucieczki i nie ważne, jak bardzo pragnęłam nie przejmować się takimi sprawami. Ona tam była i czekała na mnie. Uścisk w sercu jeszcze mocniej się zacieśnił.
– Gdzie idziesz? – Zmarszczyła brwi, zaraz po tym, jak obejrzała się przez ramię. – Itachi wyraźnie dał nam polecenie byśmy się nie rozdzielały.
– Toaleta – wzruszyłam sztywnie ramionami, modląc się w duchu, by nie było to tak wyraźne. No dalej Ino, puść mnie.
– To daj mi chwilę. Przerzucę tylko te kilka szmatek. – Myślałam, że jęknę z frustracji. Powstrzymałam się ostatkami sił. Odpuść ty blondyno.
– Poczekam przed wejściem – powiedziałam z napięciem. Czekałam na jej kolejny sprzeciw. Ona na szczęście odwróciła się już do mnie plecami. Usłyszałam tylko ciche mruknięcie „mhm”. Tak.
Moje nogi były jak z ołowiu. Przerzuciłam pospiesznie plecak przez ramię, ale pierwszy krok był najtrudniejszy. Powłóczyłam nogą i rozejrzałam się ostatni raz dookoła. Ino wciąż miała zadumę na twarzy, gdy przechodziłam obok. Patrzyła uważnie w metkę i nie ruszała się ani na milimetr. Miałam mało czasu.
Stanęłam niepewnie przy wyjściu i zajrzałam zza manekina na korytarz. Ino może i obeszłam, ale z Itachim nie będzie tak łatwo. Z zaskoczeniem odkryłam, że nie widzę go. Nie było go w sklepie naprzeciwko ani nie dostrzegłam nigdzie wokoło. W naszym także go nie było. W tym momencie nie dbałam o to. Miałam szczęście.
Nie miałam więcej chwil na zastanawianie się. To był moment. Dziewczyna wciąż stała przy wieszaku i nie myślała nawet za mną spojrzeć. Po cichu podreptałam w lewo, skąd przyszliśmy. Wiedziałam, że za kolejnym zakrętem będą schody. Skrzywiłam się, gdy nawet ten lekki tupot rozniósł się dookoła. Serce gwałtownie uderzało mi o żebra, a z każdym krokiem mój ruch był bardziej pospieszny. Co raz mniej dbałam o to, czy mnie słychać. Zaraz zorientują się, że mnie nie ma. Ściskałam ze zdenerwowaniem ramiączko plecaka i parłam do przodu. Jeszcze chwila i będę na schodach. Musiałam się zastanowić, jak zdobyć samochód. W najgorszym przypadku…
Jęknęłam głośno, gdy nagle zostałam złapana. Uderzyłam plecami o ścianę, aż zaparło mi dech. Poczułam, jak czyjaś stalowa ręka przytrzymuje moje nadgarstki w górze, dociskając do zimnych kafelków. Mój krzyk został stłumiony przez drugą, którą zatkał mi usta.
– Co ja Ci mówiłem? – Usłyszałam cichy, niebezpieczny syk zaraz przy uchu. Zadrżałam przerażona i spojrzałam we wściekłe oczy Itachiego. – Prosiłem. Nie sądziłem, że okażesz się rzeczywiście aż tak durna. – Łzy wezbrały w moich oczach, gdy widziałam jego twarz wykrzywioną w niezadowoleniu. Przyparł mnie całkowicie do ściany i nie mogłam ruszyć się ani na milimetr. Kiedy próbowałam oswobodzić jedno ramię, przybliżył się o krok, przez co już całkowicie nie mogłam zrobić cokolwiek. Pokręciłam głową na boki, przez co jego dłoń nieco się zsunęła z moich ust.
– Ja… – Słowa ugrzęzły mi w gardle, gdy wiercił mnie tym spojrzeniem.
– Ty, co? – Warknął ponownie, a ja aż się wzdrygnęłam słysząc ten wrogi ton. – Wiesz do czego mogłaś doprowadzić? – Jego twarz niebezpiecznie zbliżyła się do mnie. Panika wyżerała mnie od wewnątrz. Nie wiedziałam czego mam się po nim spodziewać. Nigdy nie widziałam go tak wrogo nastawionego do mnie. Wziął głęboki oddech i wypuścił powietrze powoli, aż poczułam je na policzku. – Mogłaś zginąć, a razem z Tobą twoja przyjaciółeczka. Naprawdę tego chcesz? – Powiedział spokojniejszym tonem. Jego słowa mnie zmroziły. Czyżbym rzeczywiście popełniała błąd? Pokręciłam znów głową niepewna. Przytrzymał mnie teraz dwoma rękoma za przed ramiona. Zapewne myśląc, że ucieknę przy pierwszej możliwej okazji.
– Akatsuki właśnie planuje jej wydostanie. Traktują to naprawdę poważnie – stanął nade mną całkowicie wyprostowany. Skuliłam się widząc jego dominującą postawę. – Nie możemy sobie pozwolić na niezdyscyplinowanie. Pain chyba dobitnie wyjaśnił Ci, co mogłoby Cię czekać – przymknęłam powieki, widząc przed oczami gabinet, w którym rozmawialiśmy z Nagato. Czułam ponownie ten sam ból, co wtedy. Mój oddech był urywany. – Oni będą przygotowani. Mogę się założyć, że teren obserwuje przynajmniej kilka jednostek ze snajperami włącznie. Ledwo by Cię zobaczyli, a już byłabyś zniewolona. – Każde jego słowo było wyważone. Wypowiadał je powoli i bardzo dobitnie. Co raz bardziej wątpiłam w słuszność mojego planu. Z zamkniętymi oczami słuchałam wszystkiego, bo wiedziałam, że nie wytrzymałabym jego wzorku.
– Twoja próba samobójczego grania bohaterki mogła nie tylko przekreślić cały plan, ale i zabić Cię idiotko. – Poczułam się tak, jak bym dostała policzek. Mocny. Jęknęłam cicho przyznając mu rację. Kim ja byłam, że mogłam sama porywać się na coś takiego? Oni nawet potrzebowali czasu, planu. A ja niczym prawdziwa idiotka chciałam iść tam całkowicie sama i osiągnąć… no właśnie, co?
Łza bezsilności spłynęła po moim policzku. Kim jestem, skoro nie potrafię obronić moich własnych bliskich? Nikt nie zasługuje na cierpienie i na pewno nie z mojego powodu. Czułam się tak bardzo bezużyteczna.
Drgnęłam czując, jak jego ciepła dłoń gładzi mój policzek. Rozchyliłam niepewnie powieki i widziałam, jak blisko się znajduje. Wstrzymałam oddech, gdy jego spojrzenie się zmieniło. Było łagodniejsze.
– Nie chciałam się zabić. Nie chciałam jej zabić. – Wyszeptałam cicho ze wstydem.
– Więc nie próbuj nigdy więcej załatwiać czegokolwiek sama – kiwnęłam delikatnie głową, a jego kciuk zatoczył delikatne kółeczko. Wzięłam chrapliwy oddech, widząc, jak jego wzrok skupia się na moich ustach. Nagle dotarł do mnie zapach jego perfum. Zakręciło mi się lekko w głowie. Miałam wrażenie, że jest w stanie wyczuć, jak moja twarz się zaczerwieniła pod wpływem jego dotyku. Kilka kosmyków włosów uciekło z jego kucyka, przez co nachodziły mu lekko na prawe oko. Miałam ochotę je zaczesać palcami. Nic innego się nie liczyło. Wyciągałam już powoli dłoń do góry, gdy nagle ta chwila została brutalnie przerwana.
– Tutaj jesteście! – Głos Ino wydawał się w tej chwili okropnie skrzekliwy. Skrzywiłam się i uciekłam od razu spojrzeniem w bok.
– Fiu, fiuuu – zaciągnęła figlarnie ostatnie literki i z chytrym uśmiechem zakręciła lok włosów na palec, widząc co przerwała. – Teraz już wiem, dlaczego oboje tak zniknęliście. Na następny raz wystarczy, że powiecie słowo. – Nie potrafiłam wydobyć z siebie nic. Spojrzałam z paniką na Itachiego, czekając aż tylko powie jej prawdę, dlaczego tam staliśmy. On jednak odsunął się ode mnie i oswobodził ze swojego uścisku. Posłał mi ostatnie, długie spojrzenie, jakby przypomnienie o tym, co powiedział przed chwilą.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, uświadamiając sobie swoją własną głupotę.



Shayen: Chciałam od razu przeprosić was, że musieliście tyle czekać! No wstyd! Teraz na dniach mam nadzieje, że uda mi się nadgonić troszkę i napisać zdecydowanie więcej. 
Make it sense. „Nadgonić troszkę”, „napisać zdecydowanie więcej”. Definitywnie jestem już zmęczona. XD
Jeśli są tutaj jakieś błędy – od razu przepraszam. Ogromne całusy dla Blue, która rzuciła na ten koszmar okiem i wyłapała błędziki. <3 I w sumie to ona powiedziała na moje jęczenie, że bym wstawiła już, bym to robiła. Także jest!
Damn. Jak ja rzeczywiście nie umiem już pisać. XD Okej, to ja nie męczę was więcej moją zmęczoną osobą i zostawiam z tym rozdziałem. Dziewiątka już niedługo! Mam już opracowane co będzie dalej. W ogóle Ch 9 jest następny. 9!!!!!!!!! (tak, jeden wykrzyknik to za mało!) A ja nawet nie zaczęłam głównej, głównej fabuły wprowadzać. Jedynie taką wprawkę. No szok.
Btw, ten obrazek mnie powalił. <3

16 komentarzy:

  1. Ja chyba nie mogę czytać wieczorami, bo zauważyłam, że teraz jak sobie parę scen przypomniałam, coś jeszcze mi w oczy powpadało.
    Będzie krótko Kocie, bo usypiam (piwo pomaga na sen - to sobie łyknę XD). Naprawdę. Moja głowa nad lapkiem kiwa się jak u takiego samochodowego pieska, a mam jeszcze tyle rzeczy do ogarnięcia. Ojeny, żeby mi się chciało tak jak mi się nie chce :/
    To tak... nie pisałam Ci tego wczoraj ale ten pomysł z galerią i to co się tam działo to mnie zaskoczyło! Ba to i tak nie było takie zaskoczenie, jak te kiedy Itachi tak przycisnął Sakurę, bo to to był obłęd. Jaki zły, jaki groźny! Zaraz panie będą mocno uda ściskały XDD
    Jeny! ja nie sądziłam, że on taki jest! No sama się go przeraziłam, ale to tak wiesz gęsia skórka itd. DECH zaparło.
    Ta historia leci w fajnym kierunku... oj w fajnym. A scena z Itachim to tak mi się w pamięć wryła, że ciężko będzie ją stamtąd wyciąć XDDDD A I JESZCZE ART MI JĄ DOBRZE UKAZUJE XDDD tez mnie powalił no XD

    W ogóle co do Sakury - jej przemyślenia i takie na staranie się na siłę coś zdziałać czasami mnie martwi. A to jak pomyślała, że chciałaby to wszystko powierzyć Itasiowi - to by było bardzo rozsądne.
    Czasami samemu wszystkich problemów unieść się nie da.

    WENY MORDKO! ♥ Cieszę się, że tak szybko napisałaś i opublikowałaś 8 ♥
    Buzia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Ale przynajmniej dwa razy czerpałaś przyjemność z czytania, prawda? (a przynajmniej mam taka nadzieje XDDD).
      Na spokojnie kochana!

      Hehe, dzięki! Itaś taki groźny. XDD Powiem szczerze, że bałam się nieco napisać to, bo miałam dziwne odczucia, że wyjdzie tandetnie. Na szczęście tak nie było. Więc kurde, sukces! :D
      Skoro tak Ci się TO wryło w pamięć to poczekaj troszkę kochana. 8) Mam nadzieje, was wtedy w takim razie całkiem powalić. heeee. XDDD

      Prawda! Nasza bohaterka bedzie jeszcze uczyć się, by zaufać innym.

      Dziękuję! <3 Przyda się na pewno, bo kurczę musi być! <3
      Całusy~.

      Usuń
  2. No oo i na to czekałam !! Jaki itachi💖 miód na me serce KOCHAM gościa KOCHAM Twojego Itachiego ... Boże taaaak bardzo przypadł mi do gustu ze masz OPR (opierdol) za końcówkę ... bo za krótka 😭 no ale jak nekst ma być dłuższy to ja się nie pogniewan. Sakury postępowanie, zachowanie , przemyślenia lekko przeplatane są ze scenami z itachim ... KOCHAM taka subtelności omg pisz szybko bo jajko zniose 😭
    A teraz wybacz matka na etacie 😴
    Ale i tak musiałam przeczytać ... MUSIALAM!!!💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CIESZĘ SIĘ! <33 Kurcze, obiecuję, że następny zdecydowanie będzie dłuższy. Już nawet mam plan na niego, więc mogę z ręką na sercu powiedzieć, że będzie ogromnaśny!
      Itachiego będzie co raz więcej, hehehe.
      Dzięki wielkie za komentarz! <3

      Usuń
  3. Grrrr... pisałam komentarz przez 20 minut i tak jakoś dziwnie się oparłam, że przez przypadek nacisnęłam F5... Jak ja tego nienawidzę.
    Oczywiście, moja pamięć jest tak wspaniała, że nie pamiętam już, co napisałam, ale postaram się odtworzyć chociaż część.
    Chyba jestem jakaś dziwna. Itachi złapał Sakurę tylko za nadgarstek, a ja już się ślinię. Nie chcę nawet wspominać, co mi się stało, jak przyparł ją do tej ściany, bo nawet ty, która lubisz Itachiego, zaczniesz myśleć, że jestem chora psychicznie. xd
    O matko, ten obrazek jest genialny. ^^ Aż nabrałam ochoty na przetrząśnięcie pinteresta w poszukiwaniu kolejnych cudeniek. :D
    Zaraz, ja znowu zaczynam od tyłka strony...
    Dobra, wracam na początek.
    Hyhyhy, Itachi tak dobrze zna Sakurę, że wie, kiedy ona coś kombinuje. :P Nie wiem czemu, ale urzekła mnie ta scena, w której rzucał w nią jagodami. Może dlatego, że to sobie wyobraziłam. xd
    Byłam sceptycznie nastawiona do pomysłu Ino, ale ostatecznie wyszło genialnie. Spodobał mi się pomysł wyjścia do galerii. Niby takie zwykłe, ale jednak nie. Bo kto idzie do galerii handlowej, kiedy jest już zamknięta? ^^ I dzięki temu Itachi i Sakura się do siebie zbliżyli. :D
    Jestem ogromnie ciekawa przeszłości Ino. Myślałam, że ona chce tylko odciągnąć Sakurę od myślenia o Yuri, co oczywiście chce zrobić, ale ma ku temu powód. Najwidoczniej ona też coś podobnego przeżyła i wie, jak Sakura się czuje. Hmmm... nie mogę się doczekać wyjaśnienia.
    Itachi ani na moment nie zostawił Sakury samej. :D Podejrzewam, że to wyjście do sklepu obok było tylko takim sprawdzeniem jej. Czy nie spróbuje uciec, kiedy jego nie będzie w pobliżu. A Ino oczywiście dała się nabrać. xd
    Po lekkim ogarnięciu się mogę napisać coś normalnego o ostatniej scenie. Dosłownie ją pochłonęłam, a później przeczytałam jeszcze kilka razy.
    Ta złość Itachiego... Wow. Jestem pod wrażeniem. Aż sama się go zaczęłam bać. xd Dobrze, że udało się mu przemówić Sakurze do rozsądku. A ten moment, kiedy poleciała jej łza, a Itachi ją starł... Awww... <3333 I potem to, jak spojrzał na jej usta... Podwójne awww...
    W tym momencie miałam ogromną chęć uduszenia Ino. Jak można przerwać w takim momencie? :C Mogli się przecież pocałować! >,<
    Ale ważne jest, że Itachi nie zaprzeczył i nie powiedział, o co tak naprawdę chodziło. :D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział tutaj i na Starry. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Najgorsze uczucie! Sama przed chwilą tak zrobiłam odpisując na komentarz Blue. Powinna być jakaś opcja zablokowania tego, na czas odpisywania. O!

      A to kochaaaanaaaaa, hehehehe, to Ty nie wiesz jakie sceny mi po głowie chodzą z tą dwójką i jak wtedy moja twarz wygląda. Niczym u jakiegoś świra, który właśnie wpadł na genialny plan. XD Zrozumiem wszystko, wszystko. XDD
      Właśnie co do obrazka, to jest cały tumblr jeden poświęcony im! <3 Ludzie zadają jej pytania tak, jak by pytali naszej parki ItaSaku i ona w formie digital artów odpowiada! <3
      czymaj: http://ask-itasaku.tumblr.com/ :3
      W ogóle się nie przejmuj! Sama zaczynam pokrętnie nie raz. XD

      Tak! Też na samym początku tak siadłam i myślałam, co tutaj wpleść między nimi. Mamy treningi, to mamy i przerwy. Od razu scena z jagodami przyszła mi do głowy, taki obrazek. No kurczę! <3 Cieszę się, że i Ciebie to zabrało. :3

      Hehe, nasza Ino ma pomysły! Ale jej przeszłość pozostanie na jakiś czas jeszcze tajemnicą. Mogę zagwarantować, że zdecydowanie nie była przyjemna i cud, że jest taką osobą, jaką jest.
      Ok, koniec spoilerów. XD

      Tak, dobrze rozgryzłaś naszego Itachiego. A on wie jak się przyczaić, hehe.
      Ogromnie się cieszę, że ta ostatnia scena wyszła! No kurczę, bardzo. Jak pisałam też odpowiedź dla Blue, to powiedziałam, że się obawiałam tego nieco. Chciałam w końcu pokazac jakieś uczucia u Uchihy, zwłaszcza, że miał prawo się wściec. Widział, że jest coś nie tak i zbyt podejrzanie się zachowywała przy propozycji Ino. Miał rację, 10 punktów dla niego! XD
      Tak! Perfidna Ino, żałowałam w sumie, że musiałam ją tam wcisnąć. Za szybko by było. XDDDD

      Mam nadzieje, że będzie niedługo! Zakasuje rękawy i biorę się do pisania!
      Pozdrowienia!

      Usuń
  4. Nawet nie wiesz jak bardzo czekałam na rozdział tutaj!
    Ta historia tak bardzo mnie wciągnęła, że nawet po przeczytaniu całe dnie o tym myślę. Uwielbiam takąt tematykę, pewnie dlatego, aż tak mi się spodobała. Poza tym naprawdę kocham Itachiego.
    Co do samego rozdziału - byłam pewana! byłam pewna, że Saki nie uda się ucieć tym bardziej, że rzeczywiście chciała udawać bohaterkę, która w trzy sekundy zostałaby zabita. Dobrze, że Itachi tak jej pilnuje - pilnuuje i to nie wydaje mi sie, że tylko z powodu rozkazu.. on tego chce, jestem pewna!
    No i oczywiście jestem szalenie ciekawa jak dalej rozwinie się cała opowieść i czekam na momenty prawdziwiej akcji!
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, to mogę Ci powiedzieć, że na następny nie będziesz długo czekać! Bardzo się nakręciłam też na te historię i sama jestem ciekawa, jak to wszystko się rozwinie, jak mi się to uda zrobić.
      Właśnie ciut zbyt oczywiste to było, heeeeeeh. Choć nie powiem! Tak szczerze, to w pierwszej myśli chciałam pozwolić jej uciec. Niemniej jednak nie.
      Prawdziwa jazda bez trzymanki zaczyna się w następnym rozdziale, więc uwagaa! Będzie się działo!
      Dziękuję ślicznie i również pozdrawiam! 💖

      Usuń
  5. Przepraszam Cię kochana,że tak późno,ale niestety jak jest jeden problem to nagle pojawia się ich jeszcze więcej. Rozdział czytałam dosyć dawno,pamiętam nawet,że kiedy napisałaś na fb o nim,to zareagowałam i od razu przeczytałam.
    Cieszę się,że Sakurze się nie udało. W myślach błagałam,żeby Itaś wyił jej ten pomysł z głowy i co ? Tak się stało jejeje <3 Sakura i on są słodcy,naprawdę.I chociaż oglądałam mnóstwo anime, głównie romansideł,od których czasem głowa mi pęka (za każdym razem zakochuję się w co najmniej 1 postaci XDD) to jakoś tak...nie mogę skojarzyć twojego bloga z żadnym XD Nie jest to oczywiście złe, uważam nawet,że to komplement,bo jest to oryginalne opowiadanie.
    Normalnie napisałabym Ci jeszcze długą litanię,ale jestem wykończona,jazdy do szpitala,uczelnia,powolne pisanie bloga i szukanie odpowiedniej grafiki,a do tego święta.
    Dlatego kończę i nie przedłużając,życzę Ci wesołych świąt kochana <3
    Pozdrawiam i śle buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz ja kochana bardzo ale to bardzo Cię przepraszam, że tak późno odpisuję. Mam ostatnio doła, a przerwa świąteczna też swoje zrobiła.
      Oh, nawet nie wiesz jak mi miło to słyszeć! Sama też mam tak, że wielbię jedną postać w takich anime, sama ich sporo obejrzałam. XD
      Spóźnionych Wesołych Świąt i dzięki śliczne za te miłe słowa! :3
      Pozdrawiam również. <3

      Usuń
  6. Witaj! Na wstępie: Nie przejmuj się przerwami miedzy chapterami/rozdziałami! (jak kto woli) Przecież tu jest tyle tekstu, że nawet nie wyobrażam sobie jak można napisać tyle w tydzień. :o Także i tak szacuneczek :)
    Jeżeli chodzi o opowiadanie (jestem nowa w gronie twoich czytelniczek także przygotuj się na jeden wielki zachwyt całością), wykreowane postacie,czy samą fabułę... Całkowicie na wielkie TAK! Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak zafascynowana całą "obsadą"! <3 Najbardziej intryguje mnie Itachi (Cóż za zaskoczenie xd) i - uwaga bębny - Hidan! Jeden ma prze prze charakter, trochę tajemniczy, trochę władczy, pewny siebie i troskliwy... To co kobiety kochają najbardziej :D A drugi znowu jest po prostu pociągający :3 Dałabym mu się zgwałcić xD... Never mind.
    Jeżeli chodzi o rozdział: Tak bardzo miałam nadzieje, że on jej nie zatrzyma! Nie żebym im życzyła źle, ale mam wrażenie, że im więcej nasza bohaterka działa tym oni się bardziej zbliżają :3 Chociaż nic nie mówię, może się jeszcze wszystko zmieni.
    Nie pozostało mi nic innego jak czekać na twoje dalsze pomysły. Ściskam i powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, cześć! Przepraszam Ciebie również, że taka jestem jakaś nieobecna ostatnio i dopiero wczoraj przed snem ogarnęłam się, że wstawiłaś (jakiś czas już temu!) komentarz.
      Jeju, nawet nie wiesz, jak w tym momencie leczysz moje serduszko, które dopiero wchodzi w stan, kiedy masz tę siłę pisać! Dałaś mi kopa, serio, serio, nie koloryzuje. :D Aż dokończę dziewiątkę dzisiaj - mój plan! A dziesiątka jutro już będzie pisana. No nie ma co.
      Powiem Ci, że mam też okropną słabość do tych dwóch postaci tutaj; naszego Itasia i Hidana. Jestem tak z nich zadowolona, że aż nie mogę powstrzymać uśmiechu, gdy i innym się podobają. :3 (Sama bym Hidanowi dała.. ekhm, no. XD)
      Zdradzę Ci, że pierwotny plan obejmował jej ucieczkę. Itachi miał jej nie zatrzymać. Ale po większym zastanowieniu stwierdziłam, że to zbyt duże rambo, w co chcę ją wpierniczyć. Niestety. XD Ale masz rację. Im więcej tego typu akcji, to relacja między nimi powinna się pogłębiać. Hmmm.
      Mogę zagwarantować, że będzie się tak działo i to bardzo! Odpuściłam teraz, ale potem będzie to wynagrodzone. Słowo! ;)
      Dziękuję Ci ślicznie za wszystkie te miłe słowa i cieszę się, że zawitałaś tutaj w moje skromne progi. :d
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  7. No końcóweczkę, to ja czytałam z zapartym tchem XD Choć mi również zrobiło się przykro, jak Itaś karcił naszą Saki... to jednak... później... No kurdę jego molcia, i tak dalej, ja już chcę konkret, daj mi konkret, proooszuuu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooohm. Ohm. Konkrety będą później. :< Obiecuję! Ale najpierw chciałabym rozwinąć akcję też. :<

      Usuń
  8. Widzę, że Itachi już dobrze poznał Sakurę. :D
    Dobrze, że Itachi ją powstrzymał, bo to co wymyśliła skończyłoby się jej śmiercią.
    Ale końcówka był urocza. A Ino musiała przerwać, menda. xD
    A Itachi tak Sakurę opierniczył, że mi jej żal się zrobiło. :c
    Kurde, ta historia coraz bardziej mnie wciąga! :D
    P.S Wysłałam ci na gmaila wiadomość. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Itaś jest dobrym obserwatorem. :D Ale musiałam go takim stanowczym zrobić, bo nie może być cały czas milutki! O nie!
      Tak! Ja sama miałam taki malutki żal, że musze tak przerwać. XD
      Miód dla mojego serduszka! <3 Cieszę się. :D
      ps. O! Lecę paczeć. c:

      Usuń